Toyota Highlander – dominator na ulicy i prywatny autobus

Toyota Highlander

Dodge RAM czy Toyota Tundra to szalone auta AWD zza oceanu. Nierealne na europejskich ulicach ze względu na przepisy o emisji spalin, pozostaje tylko prywatny import lub propozycja Toyoty. Model Highlander spełni marzenia o dużym aucie, a jednocześnie nie drażni europejskich urzędników i możemy cieszyć się urokami nowego auta na gwarancji.

Od jakiegoś czasu widzimy na ulicy licytację na kto ma większe auto. Wbrew ekologicznemu trendowi kierowcy chcą mieć duże i masywne auta. Szczególnie kobiety. To za pewnie przez poczucie bezpieczeństwa mając dookoła siebie grubszą warstwę ochronną i możliwość patrzenia ponad dachy innych aut. Moda na małe miejskie i mieszczące się wszędzie Fiaty 500 czy Citroeny C2 już minęła. Teraz auto ma być duże, masywne, wyższe. „Idealne” rozwiązanie dla drobnej pani, której nie widać zza kierownicy.

Wróćmy jednak do samego Highlandera. Na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia ze sporym pojazdem i mamy obawy, że kwalifikuje się na prawo jazdy dla aut powyżej 3,5 tony. Ale nie, to nadal „normalny” samochód. I pierwsze zaskoczenie, w środku jest przytulnie, czuć większą przestrzeń, ale nie sprawia wrażenia miejsca zmarnowanego. Nie tracąc czasu na rozglądanie się, od razu ruszamy i największe zaskoczenie to manewrować. Poruszanie się jest całkowicie swobodne, średnica skrętu nie jest masakryczna. Auto zachowuje się jak „zwykłe” RAV4. Nasz test jest autostradowy więc problemy z parkowaniem nie są nam straszne. Ale po zatrzymaniu się na miejscu parkingowym, aby obejrzeć to auto w świetle dziennym, jak na dłoni widzimy gabaryty Highlandera. Miejsce postojowe wygląda jakby było obrysowane po tym samochodzie. Dzięki sprytnemu systemowi kamer i czujników można się pozornie łatwo wpasować. Ale otwarcie drzwi przy ścianie garażu lub przy innym aucie jest praktycznie nie możliwe.

Potencjał schowany pod „tłuszczykiem”

Samochód nie sprawia wrażenia dynamicznego, jest to kolejne błędne odczucia do którego należy się przyzwyczaić. Bo wystarczy się zagapić i nagle w mieście na liczniku już mamy 80 km/h. To za pewne gabaryt oraz wytłumienie sprawia, że odczucie prędkości jest bardzo niskie. To przyjemne, ale jednocześnie zdradliwe. Ale nie jest to demon prędkości. Można się też bardzo łatwo oszukać przy hamowaniu, bo taki kolos nie zatrzyma się w miejscu. Ciężko się za to przyzwyczaić do co chwila uruchamianego i gasnącego silnika spalinowego, aby jak najwięcej jechać na silniku elektrycznym. Ta procedura sprawia wrażenie chaotycznej. Na szczęście w trasie nie ma tego problemu. Auto jest stabilne i pewnie się prowadzi. Wysokie auto to czysta przyjemność jazdy po trasie. Widać wszystko znad osobówek i małych suv’ików. Niestety chordy białych busów czy ciężarówek to nadal denerwujące i zasłaniające drogę przeszkody do ominięcia.

W krawacie i w kaloszach

Bryła auta terenowego, napęd na cztery koła i duże opony sugerują, że ten pojazd nie boi się bezdroży. Oczywiście to już norma na naszych ulicach, SUV czyli wygląd terenówki, ale sprawność osobówki. Ale nie bylibyśmy sobą gdybyśmy tego nie sprawdzili. Zjechaliśmy z na chwilę z autostrady. Wybraliśmy się na tor offroad, aby sprawdzić czy „krawaciarz” coś potrafi. I ku naszemu zaskoczeniu mimo asfaltowych opon i masy 2 ton zaczął sobie radzić. Najpierw ostrożnie, a później nieco odważniej. I o dziwo nie musieliśmy iść po pomoc i łopatę. Błotnista trasa, ostrzejsze najazdy i zjazdy do granicy seryjnego najazdu poszły całkiem gładko. Ale wjazdu w głębokie przeprawy już nie zaryzykowaliśmy.

Kompromis to brak dużej przestrzeni

Eleganckie wykończenie i wygłuszenie sprawia, że wszelkie pakowanie jest na poziomie dużego kombi. Gruba warstwa plastiku lubi też odezwać skrzypieniem na przechyłach. Ogromna przestrzeń robi się dopiero po złożeniu foteli. Pełną swobodę poczujemy tylko na krótkich dystansach. Na długi wypady rowery muszą iść na hak, bo wrzucenie i na tak wysoko ustawiony dach to zadanie tylko dla koszykarza. Duża liczba paczek wypełni też szybko bagażnik. Kierowca oraz pasażer mają ogromną swobodę podróży. W desce jest pełno półek i uchwytów. Połączenie cyfrowych zegarów i z analogowymi przełącznikami to naszym zdaniem najlepsze rozwiązanie. Podstawowe ustawienia są pod ręką i nie trzeba ich szukać w menu.

Zaskoczyło spalanie. Spodziewaliśmy się, że taki kolos będzie palił ogromne ilości paliwa niczym okręt. Jednak przy lekkiej nodze mamy tutaj spalanie na poziomie 5 do 6 litrów na 100 kilometrów. W mieście w cyklu mieszanym gdzie co chwila zwalniamy i przyśpieszamy spalanie jest już bardziej oczywiste na poziomie 8 do 10 litrów. Ale to i tak pozytywne zaskoczenie biorąc pod uwagę wielkość jak i masę pojazdu.

Duży SUV, aż tyle i tylko tyle

Toyota Highlander bardzo pozytywnie nas zaskoczyła. Spodziewaliśmy się kolosa na glinianych nogach. A okazało się, że to „normalne” auto. W trasie posiada wszystkie zalety osobówki, która w środku pomieści nawet 7 osób. A w podstawowym zestawie 4 osób podróżuje się w dużej swobodzie i komforcie. W mieście nie da się już oszukać fizyki i zaczynają się problemy z przeciskaniem przez ciasne uliczki czy parkingi.