Organizatorzy, gdyby nie rządzący na świecie wirus Covid-19, mieli na ten rok piękne plany. W kalendarzu znalazło się aż 8 rund i kilka ciekawych nowości. Jarek Żurek, jeden ze współorganizatorów cyklu zdradził, że prowadzone są już rozmowy z Automobilklubem Wielkopolskim dotyczące budowy toru RC na słynnym obiekcie wyścigowym, czyli na Torze Poznań. Dodajmy, że w tym miejscu ma powstać również duży tor rallycrossowy do organizacji Mistrzostw Polski, przy współpracy z Oponeo. Jeśli plany się powiodą, choćby miało to nastąpić dopiero w przyszłym roku, mielibyśmy w Polsce już dwa tory w małej skali.

Przemek Kosiński, współorganizator zawodów, odpowiedzialny m.in. za ich kolorową otoczkę, stronę www i piękne dekoracje, opracował na ten sezon w pełni elektroniczny pomiar czasu, testowany na niektórych rundach już w 2019 roku. System liczy nie tylko czas przejazdu zawodnika, ale również liczbę pokonanych okrążeń. Dla początkujących zawodników organizatorzy stworzyli też specjalną klasę Super Cars Light – jeśli więc dopiero zaczynasz swoją przygodę z wyścigami, nie masz doświadczenia w szybkiej jeździe na technicznym trudnym torze – ta grupa jest właśnie dla Ciebie. Lecz warto pamiętać, że w rallycrossie liczy się przede wszystkim dobra zabawa.

Rallycross RC, czyli krótko o zasadach

Zanim opowiemy, co działo się w niedzielę na toruńskim torze, powiedzmy kilka słów o samych zawodach, czym w ogóle jest rallycross. W odróżnieniu od rajdów, to wyścig kilku aut startujących jednocześnie na zamkniętym torze. Torze specyficznym bowiem łączącym różne rodzaje nawierzchni. Mamy więc asfalt, beton i najbardziej wymagający, ale dla widzów najbardziej widowiskowy – szuter. Zawody rozpoczynają się od treningów. Kierowcy startują w bezpiecznych odstępach mając możliwość zapoznania się z trasą, nawierzchnią, mogą sprawdzić różne ustawienia zawieszenia czy opon. Następnie, również pojedynczo, jeszcze bez ścigania, przechodzą do treningów oficjalnych. Tutaj każdy zawodnik pokonuje dwa okrążenia toru z niezależnym pomiarem czasu każdego kółka. Najlepszy brany jest pod uwagę przy ustawieniu kierowców do pierwszego biegu kwalifikacyjnego. Tych biegów podczas zawodów jest z reguły osiem, ale liczba ta może się zmienić w zależności od frekwencji. Do pokonania mamy 4 okrążenia, ale już nie w pojedynkę, a z rywalami obok siebie. Co ważne – nie liczy się zwycięstwo na mecie, a czas przejazdu. Dodatkowo każdy uczestnik musi przejechać dokładnie raz tzw. Joker Lapa, czyli specjalnie wyznaczony dodatkowy odcinek toru, z reguły wydłużający całą trasę. Zaczyna się strategia, gra nerwów, skoki ciśnienia i przede wszystkim walka 🙂

Uzyskany sumaryczny czas w biegach kwalifikacyjnych ustawia kierowców do finałów. Zaczynamy od najwolniejszych zawodników – do pokonania mamy teraz 6 kółek, ale nie liczymy już czasu. Zwycięzca najniższego finału przechodzi wyżej, aż na starcie pojawia się czwórka najszybszych w danym dniu kierowców. I wtedy emocje sięgają zenitu. Czas staje w miejscu, ręce się pocą, serce bije jakbyśmy pokonali odcinek Małego Dakaru – kto wygra, czy ja będę najszybszy, czy rywal wypchnie mnie, oczywiście niechcący, z toru? 3-2-1- Start! Pierwszy zakręt – jedni wpadają z maksymalną prędkością, drudzy – spokojnie, w końcu nie tu poznajmy zwycięzcę. Nie na tym zakręcie. Niech inni się biją. Pomysłów na finał jest wiele. Dobór opon, zawieszenia, nawet mocy silnika – czy Jokera pojechać na pierwszym kółku, czy na końcu… Dylematów jest wiele. A sprawy nie ułatwiają ani rywale, ani sam tor. Jest nierówny, z wyrwami, z szutrowymi śliskimi partiami. Ale miejscami bardzo przyczepny – wtedy gaz idzie do oporu. I to jest to piękno rallycrossu.

Młodość dominuje

Niedzielne finały obfitowały we wszystkie rodzaje dramaturgi i radości. W finale B uciekający już od startu Przemek Kosiński traci po kilku okrążeniach, prowadząc w stawce koło. Dramat, smutek, złość. W ścisłym finale mamy mieszankę doświadczenia (Jarek Żurek VW New Beetle i Przemek Kwiatkowski Subaru Impreza) z młodością (Wiktor Sobolewski Subaru Impreza i Sebastian Byrtek Toyota Yaris). Po starcie Przemek skręca od razu… w lewo, Jarek wypada na pierwszym zakręcie, Wiktor za hopą spycha z drogi Sebastiana i ucieka do przodu. Szybko wraca na tor Przemek doganiając kierowcę Yarisa, ale Sebastian przeprowadza na ciasnym nawrocie skuteczny atak i wyprzedza Subaru. Największy ładunek emocji odpalono na ostatnim kółku. Na trzy zakręty przed metą prowadził Wiktor mając centymetr za sobą bardzo szybkiego Sebastiana. Kierowca Yarisa niestety popełnił błąd lądując modelem na skarpie, ale mimo to na ostatnim nawrocie rywale znowu byli blisko siebie. Blisko była też meta i tę jako pierwszy przejechał 10-letni Wiktor Sobolewski z Wąbrzeźna. Drugi był Sebastian, trzeci Jarek a na końcu, przechodząc przez finał C i B – Przemek Kwiatkowski z Inowrocławia. Wielkie brawa.

Kolejna, trzecia runda Rallycross Poland RC już 31 maja. Pierwotnie zaplanowana w Poznaniu, ale z uwagi na obecną sytuację wszystko wskazuje na to, że spotkamy się ponownie w piernikowym gordzie. Szczegóły szukajcie na stronie www.prxrc.pl.