Volkswagen Castrol Cup. Rozrywka dla celebrytów czy prawdziwe wyścigi?

Tor Poznań, Automotodrom Brno czy Eurospeedway Lausitz. Na takich obiektach rywalizacja samochodami wyścigowymi jest marzeniem każdego miłośnika sportu motorowego. Ale tylko nie licznym się udaje. Jak to często bywa, celebryci i tutaj pozostawiają swoje piętno, czy przez ich obecność zawody nie tracą na wizerunku?

Za niespełna dwa tygodnie rozpocznie się inaugurujący, drugi sezon Volkswagen Castrol Cup, wyścig na węgierskim torze Hungaroring. Emocje będą duże. Większość startujących to młodzi kierowcy będący na początku kariery zawodowej. Presja żeby udowodnić swoje umiejętności jest więc olbrzymia. Wszystkie startujące samochody są identyczne, a ich serwisem i przygotowaniem do zawodów zajmuję się oficjalnie tylko VW. Dlatego na torze liczyć się będą tylko i wyłącznie profesjonalizm, przygotowanie i zaangażowanie  kierowców, a nie tak jak w F1, budżet teamu.

Co ciekawe w tym cyklu wyścigowym starują nie tylko młodzi zawodowcy. Często zdarza się, że za kierownicą zasiadają „twarze” znane z telewizji czy prasy kolorowej. W ubiegłym sezonie za kierownicą specjalnie przygotowanych Golfów GTi zasiadł m.in. Jerzy Dudek. Ale osób na co dzień nie związanych z motosportem, a rywalizujących z zawodowcami było więcej. Na nitkach wymagających torów, można było dostrzec pięściarza Przemysława Saletę czy bardziej obytego z rykiem silników Tomasza Golloba. Dużym zaskoczeniem był start Andreasa Mikkelsena, który jest światowej klasy kierowcą rajdowym. Ukończył on rywalizację, na torze Hungaroring, na wysokim ósmym i szóstym miejscu. Jak na rajdowca, przyzwyczajonego do szutrów, napędu na cztery koła oraz niewielkiej przestrzeni na odcinkach specjalnych, to jego start wypadł wzorowo. Swoich sił spróbował również aktor Bartosz Obuchowicz – bez sukcesu.

VIP Drivers, czyli innymi słowy, goście specjalni startować będą też w obecnym sezonie. Na dzień dzisiejszy potwierdzony jest udział Agnieszki Szulim, Filipa Chajzera i Marcina Prokopa. Ich obecność ma pewnie jakieś względy promocyjne czy reklamowe. Wydaje mnie się natomiast, że bardziej ekscytujące byłyby starty „emerytowanych” kierowców wyścigowych i rajdowych. Ciekaw jestem jak poradziliby sobie również profesjonalni drifterzy albo offroadowcy.  Póki co zobaczyć będzie można jak, na wymagających próbach, poradzą sobie tylko polscy celebryci.

Obecność rozpoznawalnych w całej Polsce sportowców, aktorów i prezenterów telewizyjnych ma dwojakie znaczenie. Po pierwsze osoby dotąd nie zainteresowane wyścigami, będą śledzić poczynania swoich ulubionych gwiazd, przez co popularność tego rodzaju motorsportowych inicjatyw w Polsce zyska na popularności. Z drugiej jednak strony kierowcy, startujący na co dzień w VW Cup, będąc przemieszani przez żółtodziobów tracą na prestiżu, a zawody mogą być odbierane jako miejsce do spełniania marzeń z dzieciństwa przez celebrytów.

Ważniejsze jednak od startu Marcina Prokopa jest co innego. Wreszcie na polskiej scenie motorsportowej pojawiają się zawody, które odbywają się cyklicznie i wpisane zostały do wyścigowego kalendarza na stałe. Czekamy na jeszcze więcej tego typu profesjonalnych inicjatyw, bo oprócz KIA Lotos Race i Volkswagen Castrol Cup nie ma zbyt wiele wyścigowych imprez na naszym rodzimym podwórku.

Tekst: Piotr Rurarz