Sezon 2024 NASCAR Cup Series dostarczył już kibicom wielu emocji związanych z finiszami. Ten na torze Richmond nie zostanie jednak zapamiętany z powodu niewielkiej różnicy na mecie, a wyjątkowej agresji, która posłużyła do wygrania wyścigu.
Austin Dillon w Chevrolecie #3 jechał po niemal pewne zwycięstwo, prowadząc od 27 okrążeń, gdy na dwa okrążenia do mety dwaj dublowani kierowcy zderzyli się na jego oczach, doprowadzając do pierwszej w prawie 500-kilometrowym wyścigu neutralizacji spowodowanej wypadkiem. Zgodnie z zasadami, dystans został wydłużony, aby umożliwić finisz na dystansie dwóch okrążeń.
Wszyscy kierowcy na okrążeniu lidera zjechali do boksów po nowe opony. Dillon utrzymał prowadzenie, natomiast jadący za nim Denny Hamlin stracił drugą lokatę na rzecz Joeya Logano, który ustawił się na restarcie obok lidera.
Przeczytaj też: NASCAR pokazuje przyszłość wyścigów. To elektryczny crossover
Dillon wystartował słabo i Logano wyprzedził go już na wyjeździe z pierwszych dwóch zakrętów. Kierowca Richard Childress Racing, który nie wygrał żadnego wyścigu od dwóch lat, postanowił, że nie godzi się na takie zakończenie i gdy przyszło do ostatniego zakrętu, wjechał w tył samochodu Logano, obracając go.
Dillon sam stracił na tym prędkość, co próbował wykorzystać Hamlin. Zanim jednak prześlizgnął się obok wypadku, Dillon zdążył zahaczyć go w tylne koło, również posyłając na bandę. Po wyeliminowaniu dwóch rywali, 34-latek sięgnął po swoje piąte zwycięstwo w karierze.
Ponieważ system punktowy używany w NASCAR stawia zwycięzców wyścigów na górze tabeli, Dillon awansował z 32. miejsca do czołowej 16-ki, która powalczy o mistrzostwo w fazie play-off.
Incydent odbił się szerokim echem i podzielił środowisko. Podczas okrążenia honorowego zwycięzcy było słychać z trybun buczenie, lecz odgłosy dezaprobaty były jeszcze głośniejsze, gdy na telebimach pokazały się twarze Logano i Hamlina – ich wypowiedzi były wyrazem wściekłości i rozczarowania, lecz wielu fanów zarzuciło im hipokryzję, bowiem sami w przeszłości wygrywali wyścigi po kontakcie z liderem.
Sam Dillon przyznał po wyścigu, że „nie podobało mu się to, ale musiał to zrobić”. Kierowca z numerem 3 uniknął, póki co, jakichkolwiek sankcji za swoje zachowanie na torze. Wiceprezes ds. rywalizacji i były zawodnik Elton Sawyer dał sobie jednak pole do działania, zapewniając, że NASCAR „podejmie właściwą decyzję”, a jego zdaniem incydent był „na granicy”.
Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata motorsportu, obserwuj serwis RALLY and RACE w Wiadomościach Google.