Czeka nas kolejna odsłona braków i problemów. Okazuje się, że chlorek sodu czyli sól drogowa stosowana na polskich ulicach pochodzi głównie z Białorusi i Ukrainy. Więc i tak już długa lista problemów na okres zimy w Polsce powiększa się o kolejną pozycję.

Próby ściągnięcia soli z Niemiec czy Holandii nie wiele dają bo te kraje same mają braki w magazynach. Tak jak węgla szuka się więc ich poza Europą, nawet aż w Afryce Północnej. Ceny oczywiście są wyższe, w porównaniu do roku poprzedniego aż trzykrotnie. Będzie to kolejny duży problem na liście podwyżek gmin, miast czy wsi, a w połączeniu z oszczędnościami np. wyłączeniem latarni w późnym godzinach nocnych „może być ciekawie”. Brak soli na drogach na pewno nie pogorszy stanu blacharskiego i tak już wymęczonej polskiej floty obywateli. Jednak typowa narodowa oszczędność i brak wymiany opon, licząc, że „jakoś to będzie” w połączeniu ze śliskimi drogami może zakończyć się dla wielu osób tragicznie. Zapowiada się wzmożony ruch u blacharzy i na złomowiskach.

Realia polskich miast zimą

Sól drogowa to główny powód korozji aut. Sól wymieszana z roztopami podczas codziennej jazdy dostaje się w najgłębsze zakamarki podwozia. Auta niszczeją w oczach. Nie pomaga także garażowania gdzie dodatnia temperatura i duża wilgoć potęguje tylko efekt. W zasadzie jedyny sposób na uniknięcie korozji to nie jeździć w zimę po polskich drogach. Także wczesna wiosna jest nadal niebezpieczna zanim sól zostanie spłukana przez deszcze i po niszczeniu naszych aut zacznie się na niszczenie roślinności i wód gruntowych.

Rzadki widok na polskich drogach. Typowo zimowe warunki można spotkać już tylko w górskich miejscowościach.

Głównym problem nie jest śnieg, którego ostatnio praktycznie nie ma w zimę, a poranne przymrozki po nocnych opadach. Wtedy polskie ulice oraz chodniki dosłownie zamieniają się w lodowisko, a niektórzy kierowcy nie są w stanie wyjechać nawet z parkingów. Tutaj nie pomoże nawet opona zimowa. A opony z kolcem są niestety zabronione.

Czy jest jakiś plan B?

Dodatkowy problem to ustawowe narzucenie środków do oczyszczania dróg. Prawo nie dopuszcza, żadnej alternatywy.

„Cóż z tego, że dostępne jest wynalezione przez polskich inżynierów rozwiązanie, skoro nie można stosować na drogach publicznych preparatów wg tego rozwiązania, bo nie dopuszcza do tego Rozporządzenie Ministra Środowiska z 27 października 2005 r. ” – mówi Janusz Amanowicz, który wraz z Włodzimierzem Kopyckim, opracował ekopreparat do usuwania z dróg śniegu i gołoledzi.

Na liście znajduje się sól kuchenna – chlorek sodu, jak również chlorek wapnia. Znajdziemy tu również piach i drobnoziarnisty żwir. Innych środków na liście brak.