„Oh, Dear God!” – „A pamiętasz jak?” #1

W pierwszym odcinku naszej serii „A pamiętasz jak?” wracamy myślami do roku 1983. Przenosimy się do Wielkiej Brytanii, na oesy 21. Rajdu Manx. Przed Wami pełen emocji film z wnętrza B-grupowego Opla Manty duetu Vatanen/Harryman. Zwrot „o mój Boże” wypowiedziany przez pilota pasuje tutaj po prostu idealnie!

A pamiętasz jak?” to cykl, w którym wspólnie wybierzemy się podróż do przeszłości, w poszukiwaniu najciekawszych, lub nieco zapomnianych materiałów ze świata motorsportu. Postaramy się choć na chwilę wskrzesić realia sportowej rywalizacji minionych dekad oraz odkurzyć wspomnienia naszego dzieciństwa. To seria, która należy także do… czytelników! Będziemy wdzięczni za Wasze propozycje, wspomnienia i propozycje kolejnych artykułów.

Dziś wracamy do sezonu 1983 oraz 21. edycji Rajdu Manx, rozgrywanego na Wyspie Man, leżącej w prostej linii pomiędzy Anglią a Irlandią Północną. Miasto Douglas stało się bazą rajdu zaliczanego do kilku czempionatów. Przede wszystkim, była to 34. eliminacja ERC i finałowa, 6. runda Rajdowych Mistrzostw Wielkiej Brytanii. To właśnie tu nagrano jeden z najciekawszych onboardów sezonu oraz moment, który mrozi krew w żyłach nawet dziś…

A pamiętasz jak
fot. RSF Motorsport – oficjalny profil Twitter

Centymetry od tragedii

Załoga Opla Manty, Ari Vatanen i Terry Harryman szykowali się już do startu do czwartego oesu rajdu. Po trzech odcinkach tracili tylko dziewięć sekund do swoich kolegów, piastując drugą lokatę. Mniej więcej dwie minuty po starcie próby „Tholt Y Will” duet znalazł się na piekielnie szybkiej i ciasnej partii, mając kamienny mur po lewej oraz zbocze pagórka po prawej stronie. W pewnym momencie Therry wydał komendę „pięćdziesiąt, łatwy lewy”. Niestety, Manta wyraźnie straciła przyczepność i otarła się frontem o mur… wpadając w niebezpieczny poślizg. Vatanen zareagował natychmiast, w ostatniej chwili ratując załogę przed uderzeniem o metalowy mostek, cudem mieszcząc maszynę w ciasnym przesmyku. Nie był to jednak koniec emocji. Uderzenie najprawdopodobniej przebiło oponę, przez co Vatanen aż do mety lotnej toczyli nierówną batalię o przyczepność i bezpieczny przejazd.

W tle trwała też rywalizacja o tytuł rajdowego czempiona Wielkiej Brytanii. W grze zostało tak naprawdę dwóch kandydatów – Stig Blomqvist z Audi oraz Brytyjczyk, Russell Brookes. Szwed był w zdecydowanie lepszej sytuacji – miał przewagę punktową nad rywalem, a do otwarcia zwycięskiego szampana wystarczył mu finisz na dziewiątej pozycji. Niestety, los lubi płatać figle. Blomqvist najpierw zgłaszał problemy z prowadzeniem swojego Quattro, nie mogąc opanować auta na śliskim asfalcie. Pomimo strat, udało mu się awansować na trzecią lokatę. Niestety, na 45. odcinku specjalnym silnik jego Audi A1… wyzionął ducha. Stig wycofał się z imprezy, a Brookes stanął przed szansą wielkiego triumfu. Aby pokonać Szweda, musiał jednak wyprzedzić dwóch kierowców Opla Manty. Wtedy okazało się, że Brytyjczyk nie musi walczyć ze stoperem, stosując bardziej kreatywne metody na triumf.

Butelka ginu za fair play

Kwestia tytułu do ostatniej chwili wisiała na włosku, zaś wszyscy spodziewali się, iż dane personalne mistrzów poznamy przy… zielonym stoliku. Przed ostatnią próbą szczyt tabeli okupowali dwaj kierowcy w Mantach – załogi Toivonen/Gallagher oraz Vatanen/Harryman. Brooks, który także podróżował w maszynie koncernu General Motors (Vauxhall Chevette) oczekiwał, że koledzy ze Skandynawii otrzymają polecenia… oddania pozycji. Dzięki temu Brytyjczyk mógłby zatriumfować w Douglas i wyprzedzić rywala związanego ze ekipą Audi. Pojawiły się wieści mówiące o tym, że Russell miał osobiście skierować podobną prośbę do zespołu Opla, a dyskusje trwały ponoć do ostatnich metrów finałowego oesu. Ostatecznie zdecydowano, aby nie zmieniać pozycji i nie doprowadzać do nieuczciwych zagrań. Szwed założył na barki mistrzowski wieniec, a w podziękowaniu za uczciwość wręczył Toivonenowi i Gallagherowi po butelce ginu. Ostatecznie Russell stracił do Blomqvista tylko 3 punkty… Brąz Rajdowych Mistrzostw Wielkiej Brytanii wywalczył wtedy ojciec Colina, Jimmy McRae.

Rajdowym Mistrzem Starego Kontynentu 1983 został Włoch, Miki Biasion, pilotowany przez swojego rodaka, Tiziano Siviero. Maszyną duetu z Półwyspu Apenińskiego była legendarna Lancia 037. Włosi wygrali aż 7 eliminacji, zapisując na swoje konto 49 oesów. Ostatecznie zgromadzili 522 punkty, wyprzedzając Francuza, Guya Frequelina o… 317 „oczek”. Należy dodać, iż zgodnie z ówczesnym regulaminem serii, FIA nadawała poszczególnym imprezom tak zwany ”współczynnik trudności”, mierzony w skali od 1 do 4, przez który mnożono ilość punktów dodawanych do klasyfikacji generalnej. W Mistrzostwach Europy ERC punktowało wtedy tylko dziesięciu najlepszych zawodników każdej rundy. Rozegrano aż… 45 eliminacji!

Klasyfikacja Rothmans Manx International Rally 1983 dostępna jest na stronie ewrc-results. Pozostałe materiały wideo ze wspominkowego cyklu „A pamiętasz jak?” dostępne są tutaj.