Dubai wygrywa w Rechbergu

43 Rechbergrennen – Grand Prix of Austria już za nami. Był to bardzo udany występ dla Mistrza Polski 2014 – Dubaja, który wygrał zmagania na 5050 metrowej trasie w grupie E2-SH, podczas debiutu w Mistrzostwach Europy.

Świetnie spisywał się również jego zespołowy kolega, Boczek, który klasyfikowany był w grupie samochodów E1+2000.

Niestety entuzjazm oraz szczęście z wygranej przyćmiła śmierć Wicemistrza Europy w wyścigach górskich Otakara Kramskiego, który podczas treningów wypadł z trasy i uderzył w przydrożne drzewa jednocześnie płacąc za to najwyższą cenę.

003

Boczek:

Start w Rechbergu był bardzo ciekawym doświadczeniem. To mój drugi występ w Mistrzostwach Europy po zawodach w Limanowej. Grand Prix Austrii w wyścigach górskich to jednak prawdziwe święto. Blisko 250 kierowców, tysiące kibiców z całej Europy sprawiły, że te zawody były największymi w jakich uczestniczyłem do tej pory. Niestety to święto przerwała wielka tragedia Otakara Kramskiego, który zapłacił najwyższą cenę za swoją pasję do motorsportu. Ze względu na wypadek, zabrakło również podjazdów treningowych. W niedzielę organizator zdecydował, o rozegraniu treningu i tylko 1 podjazdu wyścigowego. Jestem zadowolony z siebie po występie w Austrii. Nieznajomość trasy spowodowała, że z pewnością mogłem pojechać szybciej. Gratuluję Dubajowi upragnionego zwycięstwa. Pierwszy występ w Mistrzostwach Europy na otwarcie sezonu 2015 i już wygrana. To super debiut. Teraz szykujemy się do Załuża, gdzie będę starał się przyspieszyć i poprawić czasy z 2014 roku.

004

Dubai:

Ostatecznie wygrałem w E2-SH w Rechbergu, ale powiem szczerze nawet się tego nie spodziewałem. Pierwszy raz na Mistrzostwach Europy widziałem 250 samochodów i tak poważne zawody. Debiut w Limanowej mi się nie udał, dlatego tym razem zrobiłem sobie wielką niespodziankę. Wyjazd do Austrii miał być treningowy przed inauguracją Mistrzostw Polski w Załużu. Zmieniłem hamulec, sprzęgło i skrzynię biegów w moim Lancerze. Pierwszy dzień i trening to problemy ze zmianą biegów. Czas był słaby, ale udało mi się dojechać do mety. Niestety tragiczny wypadek Otakara Kramskiego spowodował, że nie chciało mi się już jechać i byłem za tym, żeby zakończyć zawody. Organizator zdecydował inaczej i w niedzielę jechaliśmy jeden trening i jeden podjazd wyścigowy. Byłem bardzo spięty. Na 10 aut przed startem do wyścigu zaczęło padać. Nie przeszkadzało mi to jeszcze na starcie, ale w połowie trasy to była już regularna ulewa. Jechałem na sliku i dopiero na mecie uświadomiłem sobie, że chyba trochę przegiąłem w niektórych miejscach. Gratuluję zwycięzcom, i łączę się w smutku z rodziną Otakara oraz wszystkimi kibicami wyścigów górskich.

inf.pras.