Najlepiej, żeby nie było niczego

77 Rajd Polski rozszedł się szerokim echem w mediach. Nic dziwnego w końcu to okrągła rocznica i najlepsi kierowcy z Polski i Europy. Ale niestety organizacja rajdu to okazja i szansa dla miejskich aktywistów, dla których walka z wszelkimi objawami motoryzacji to sens istnienia. Przy okazji odcinka Karowa przypomnieli sobie o rajdach samochodowych.

– Ryk silników był nie do wytrzymania – mówi mieszkanka ul. Dobrej na Powiślu. Mieszkańcy mają dojść rajdów pod oknami.

Po odcinku Karowa do Urzędu Miasta Warszawy powędrowały pisma o strasznym ryku silników i utrudnieniach w ruchu. Oraz, że organizacja tego typu imprez ciągle utrudnia życie mieszkańcom. Jest to o tyle dziwne, że to pierwszy rajd od ponad roku ponieważ Barbórka w 2020 ze względów epidemicznych była odwołana. Ale przy okazji Rajdu Polski przypomniano sobie również o niej.

„Organizowanie tego typu imprez w ścisłym centrum to wyraz braku dbałości, zarówno o komfort mieszkańców, jak i o środowisko”

Jesteśmy ciekawi czy ratusz jest zasypywany pismami po każdej imprezie na Powiślu czy defiladach i demonstracjach oraz protestach. Mamy wrażenie, że imprezy samochodowe to najmniejszy problem tego regionu. Trudno też zrozumieć argumenty o hałasie. Rajd nie odbywał się w nocy, nie zagłuszał ciszy nocnej. Wszystko odbyło się w środku upalnego dnia, kiedy większość osób ucieka na powietrze z ciasnych mieszkań. A informacja o utrudnieniach w ruchu była podana wcześniej. Prawdopodobnie Rajd Polski został wrzucony do „jednego worka” z nocnym odcinkiem ul. Karowej podczas Barbórki. A każdy organizator rajdu jest łatwym celem ponieważ wszystko musi być załatwione oficjalnie i z pozwoleniami więc łatwo go wskazać.

Odcinek Służew też na celowniku

Podobne sytuacje są przy torze wyścigów konnych na Służewcu. Poza sporadycznym odcinkiem Rajdu Barbórka odbywają się tam imprezy typu SuperOes w okresie od stycznia do marca. Mieszkańcy nowo wybudowanych bloków, kiedy widzą kolorowe samochody na trasie odcinka od razu dzwonią na policję i nie obchodzi ich, że na miejscu już jest straż pożarna i ludzie w kamizelkach co oznacza, że nie jest to dzika impreza.

Jakby nie było, te uwagi dotarły do mediów i sprawa nabrała rozgłosu. Jest to kolejna próba „przegonienia” odcinka na ulicy Karowej. Na pewno temat powróci w grudniu przy okazji Rajdu Barbórki. Mamy nadzieję, że władze miasta nie ugną się pod tymi pismami, a Barbórkowa tradycja będzie kontynuowana bez przeszkód.

Tekst źródłowy – Warszawa Wyborcza

fot. Marten Sport – oficjalny profil Facebook