Niespełna rok temu w siedzibie mojego sponsora Dom Development S.A. zapadła decyzja: w Rajdzie Monte Carlo Historique 2016 (RMCH 2016) startuję Mercedesem 280CE, czyli kultową „beczką” w wersji coupe. W kwietniu 2015 rozpoczęły się przygotowania. Zadanie okazało się bardzo ambitne. Co prawda auto to startowało w latach 1979-1980 w Rajdzie Monte Carlo i jeszcze w paru poważnych rajdach, ale specjalnych sukcesów nie odniosło. Okazało się, że budowa 280-tki w wersji rajdowej jest dość kłopotliwa. Wzorcem stał się Mercedes 280CE Carlsson. Trudno zdobyć sportowe podzespoły, części, akcesoria itp., czyli tak zwane „sportowe graty”. Budową auta zajął się znany mechanik i zawodnik Grzegorz Baran. Auto zbudowane w rekordowym czasie miało chrzest już na Rajdzie Polski Historycznym 2016, a potem Na Rajdzie Żubrów i Barbórce. Wtedy już wiedziałem, jak trudnego zadania podjął się cały zespól. Beczkę bardzo trudno nauczyć jeździć sportowo. Duży, ciężki samochód, o zbyt małej mocy, zbyt długie przełożenia skrzyni biegów itd…. Stanęliśmy na starcie do RMCH 2016 pełni wątpliwości i obaw. Moim pilotem został Karol Jaskłowski. Każdy z nas po cichu jednak marzył o wbiciu się do pierwszej dwudziestki, no może trzydziestki na mecie.
Tegoroczny RMCH przebiegł bez odrobiny śniegu i lodu, po suchych oraz mniej lub bardziej śliskich mokrych nawierzchniach. Okazało się, że ja, mój wspaniały pilot do jazdy na regularność Karol Jaskłowski i nasz Mercedes stworzyliśmy niezłe trio plasujące się w czołówce rajdu. Zajmowaliśmy czołowe lokaty na poszczególnych odcinkach, co dało nam w drugiej połowie rajdu drugie miejsce w klasyfikacji generalnej, pierwsze miejsce w grupie i klasie. Niestety złapaliśmy kapcia na 11 odcinku i jechaliśmy na feldze 4 km, co obsunęło nas o kilkanaście miejsc. Odrobiliśmy stratę na następnych próbach, ale drugi kapeć na ostatnim odcinku rajdu pokonał nas. Do mety było 20 km, więc musieliśmy zmienić koło. Parę minut straty, taryfa i spadek o 160 miejsc.
Okazało się jednak, że można być bardzo wysoko w klasyfikacji, a nawet wygrać naszym Mercedesem ten trudny rajd. Trzeba poprawić jeszcze parę rzeczy w aucie. No i być przygotowanym na tak nagłe zmiany pogody, czyli mieć ogumienie na każde warunki. Być może właśnie to zimowe, wąskie opony i do tego suchy asfalt i temperatury kilkunastostopniowe na plusie spowodowały nasz pierwszy kapeć.
Wbrew opinii wielu zawodników i fanów sportu samochodowego, którzy nie uczestniczyli, bądź nie przyglądali się uważnie, rajdy na regularność aut historycznych to wcale nie nudna jazda 50 km na godzinę. A zdecydowanie nie na RMCH. Trasa jest bardzo zróżnicowana. Długie podjazdy z niekończącymi się nawrotami i ciasnymi zakrętami wymagają często bardzo szybkiej jazdy, aby zmieścić się w tych pozornie niskich przeciętnych. A potem następuje zjazd w dół, często wiele kilometrową krętą i śliską drogą, gdzie znów trzeba walczyć o każdą sekundę. Jak już uporacie się z taką 20-to, 30-to, a nawet 40-to kilometrową trasą, organizator funduje przed metą odcinka parę kilometrów długich prostych z lekkimi łukami, gdzie musisz uspokoić emocje i toczyć się poniżej 50 km/h. Nie uwierzycie, jakie to trudne!
Nie można również nie wspomnieć o samej atmosferze na RMCH. To naprawdę wspaniały rajd i do tego doskonale zorganizowany. W trakcie całego rajdu, a także w parku maszyn, czujesz atmosferę wielkich zawodów, nie mniej ważnych od WRC. Nie bez powodu zgłasza się na RMCH ponad 300 załóg. A jak trudny jest to rajd, niech świadczą liczby – w tym roku wystartowało 320 aut, a skończyło 258. Nie pomogła dobra pogoda. Na mecie wiele aut nosiło ślady po spotkaniach z murkami, skałami i rowami. Pamiętam mój poprzedni start na RMCH 2012, kiedy było dużo śniegu i lodu na trasie. Na mecie było jeszcze mniej samochodów, a nieuszkodzonych było tylko około 10 %.
Co dalej?. Polizaliśmy przysłowiowy cukierek przez papierek. Nikt z Polaków nie namieszał tak jeszcze w czołówce RMCH. Ale liczy się wynik na mecie. Wiemy już, że można powalczyć o pudło. Karol Jaskłowski doskonale ogarnia swoje przyrządy pomiarowe do jazdy na regularność. Ja nauczyłem się jechać z dokładnością do 1 – 2 metrów przy zadanej prędkości. Wiemy, co należałoby zmienić w naszym Mercedesie, aby bezpieczniej szybko jechać tą sławną taksówką po niekończących się nigdy alpejskich zakrętach. Mamy rok czasu, Obejrzeliśmy auta naszych konkurentów z czołówki i uwierzcie, że chcielibyście przejechać się takimi „historycznymi staruszkami”. Mam nadzieję, że mój wspaniały sponsor Dom Development S.A. pomoże nam w walce na RMCH 2017 o najwyższe laury. Bo apetyt rośnie w miarę jedzenia.
inf.pras.