Simracing od kuchni – Race Arena Wrocław

1915
fot. Race Arena Wrocław

Gdy rywalizacja na konsoli nie była już wystarczająca, postanowili… zbudować własny symulator i stworzyć miejsce dla pasjonatów motorsportu. O przyszłość, zalety czy realizm świata simracingu pytamy twórców wrocławskiej Race Areny.

Simracing. Do niedawna sezonowa ciekawostka, dziś poważny gracz na rynku wirtualnej rozrywki i absolutna podstawa treningu profesjonalnych zespołów. Świat elektronicznego ścigania wciąż się rozwija. I gdy na zachodzie jego popularność dorównuje największym przedstawicielom świata e-Sportu, w Polsce poważny „bum” mamy jeszcze… przed sobą.

Nie mniej jednak, wśród fanów motorsportu oraz entuzjastów gier wyścigowych w Polsce rośnie świadomość, że dzisiejsze zdobycze technologiczne pozwalają na zatarcie granicy pomiędzy symulacją, a światem realnym. Idąc za zachodem dostrzegamy, że wirtualne ściganie to nie tylko zabawa, ale forma treningu, rozwoju umiejętności oraz furtka do… świata motorsportu. Nic więc dziwnego, że profesjonalne centra symulatorów powstały między innymi w Warszawie, Poznaniu, Trójmieście, Białymstoku oraz w Częstochowie.

Postanowiłem, że porozmawiam z ludźmi, dla których symulatory czy świat wirtualny jest nie tylko zabawą, ale i sposobem na biznes. O przyszłość simracingu oraz jego charakter zapytałem Filipa Jędrzejczyka Rafała Zagajewskiego, przedstawicieli Race Areny, profesjonalnego centrum symulatorów jazdy, w którym rozpoczęła się też… moja kariera. Okazja była szczególna, bo wrocławska „simownia” obchodziła właśnie pierwsze urodziny.

fot. Race Arena Wrocław

Świat simracingu od zaplecza

JS: Skąd pomysł na stworzenie centrum symulatorów jazdy? Jak powstała i czym tak naprawdę jest Race Arena we Wrocławiu? Jaki cel Wam przyświecał?

FJ: Od kiedy pamiętam graliśmy w gry wyścigowe, całe noce spędzaliśmy na urywaniu
ułamków sekund i rywalizację między sobą. Kiedyś używaliśmy do tego konsoli i kontrolera. Mijały lata, wychodziły coraz to lepsze tytuły z bardziej realną fizyką. To nas zmotywowało do tego aby stworzyć symulator który przełoży doświadczenie i fizykę z gry na kierowcę. Czuliśmy niedosyt, z każdą sesją pojawiały się nowe pomysły… Chęć poprawienia skrzyni, hamulca ręcznego. Wiele komponentów tworzyliśmy sami, to co było dostępne na rynku nam nie wystarczało. Doszliśmy do momentu w którym w garażu stał symulator wart ponad… 150 000 złotych.

Byliśmy ciekawi opinii innych. W mediach społecznościowych pojawiła się zbiórka na pomoc chorej dziewczynce. Stwierdziliśmy że warto wystawić przejażdżkę na naszym symulatorze na aukcję. Udało się pomóc, poznaliśmy pierwszą opinię, była mega pozytywna! Uznaliśmy, że idziemy o krok dalej, zbudujemy więcej simów i stworzymy Race Arenę! To miejsce które skupia takie osoby jak my, pasjonatów motoryzacji. Miejsce gdzie możesz trenować sportową jazdę w bezpiecznych warunkach, rywalizować lub po prostu, poczuć klimat wirtualnego motorsportu”.

RZ: Mówienie o promocji simracingu jest prozaiczne. Jak najbardziej jest to jeden z naszych celów ale według mnie najważniejsze jest budowanie lokalnej społeczności zajawionej motorsportem i spotykanie utalentowanych petrolheadów! Chcemy poznawać osoby które mają talent, dobrze odnajdą się przed kamerą lub po prostu będą doskonałymi pretendentami do dowolnych innych działań w świecie motoryzacji.

Główną ambicją Race Areny jest praca z utalentowanymi kierowcami, udostępnienie im miejsca do regularnych treningów i szkoleń. Chcemy, aby te osoby miały szansę weryfikacji umiejętności w jeździe na żywo. Jeśli jesteś szybki na symulatorach, pomożemy wskoczyć w prawdziwą furę i dać szansę na rozwój w tym kierunku”.

fot. Race Arena Wrocław

Szewc bez butów chodzi

JS: Czy dziś prowadząc biznes i obsługując klientów, patrząc na to niejako z boku, wciąż cieszą Was godziny spędzone na symulatorze, przed wirtualną kierownicą?

FJ:Jasne, że tak! Niestety brakuje nam na to czasu. Kiedyś potrafiliśmy w jeden weekend
wyjeździć więcej godzin niż teraz przez miesiąc czy dwa. Staramy się jednak regularnie
trenować, aby nie wypaść z rytmu. Umiejętności nabyte na symulatorach przenosimy też
do realnych aut. Także trzeba trenować!”.

RZ: Jak to trafnie mawiają, szewc bez butów chodzi. Brakuje czasu na regularne treningi, ale nie oznacza to że dalej mnie to nie cieszy. Wieczory spędzone z grupą znajomych, rywalizując na wirtualnym torze to wciąż mój ulubiony sposób na spędzenie wolnego czasu. Ekipa Race Areny stara się być aktywna w świecie simracingu. Bierzemy udział w zawodach
simracingowych (m. in. VRC), zdobywając punkty w turniejach. Zależy nam jednak na tym, żeby członkowie teamu Race Arena byli jak najszybsi i osiągali sukcesy na simowej arenie”.

Simracing vs real

JS: Jakie są główne różnice między wirtualnym a prawdziwym ściganiem? Jak wygląda jazda na symulatorze? Zebrane doświadczenie zaprocentuje na torze?

RZ:Różnice są i tego niestety nie unikniemy. Obecnej technologii wciąż trochę brakuje do idealnego odwzorowania zmiennych i nieprzewidywalnych warunków świata rzeczywistego. Jednak to co można wycisnąć z obecnego sprzętu naprawdę potrafi zrobić wrażenie. Dobrze
ustawiony symulator, zarówno sprzętowo jak i softwarowo – jest w stanie oddać fizykę
prowadzenia pojazdu w skali 1:1, zacierając różnice pomiędzy symulacją a realizmem. 

Fizyka i zmienne warunki jazdy to jedno, a drugie to po prostu my – ludzie. Kiedy siadamy za kierownicę, przed monitorem, jest to środowisko z zasady nienaturalne dla człowieka. Odczucia prędkości są inne, do tego należy się przyzwyczaić. Nawet najlepszy system ruchu też nie da nam stałych przeciążeń, obecnych w samochodzie. Ale śmiało mogę powiedzieć, że jazda na simie potrafi wiele nauczyć! Profesjonalni kierowcy, nawet ze świata Formuły 1, przygotowują się do kolejnych zawodów na symulatorach.

Coraz więcej doświadczonych zawodników zapoznaje się z nowymi technologiami i zwracają uwagę, że treningi poza sezonem, w domowym zaciszu lub u nas w lokalu, dają widoczną przewagę. Symulatory są nieodłącznym elementem treningu wśród topowych kierowców w najlepszych ligach na świecie, moim zdaniem ten element będzie coraz bardziej widoczny”.

fot. Race Arena Wrocław

Relaks, czy rywalizacja?

JS: Czy simracing to wciąż miejsce do odpoczynku, zabawy? Pomysłu na wolny czas ze znajomymi? Czy jest to już jedynie arena do poważnej rywalizacji?

RZ:Zdecydowanie oba podejścia są prawidłowe! Z jednej strony mamy kierowców
profesjonalnych, lub przyszłych zawodowców, którzy przygotowują się i szlifują nawet
najdrobniejsze elementy jazdy. Zapoznają się z niuansami toru, które później mogą
zweryfikować na żywo. Natomiast równie ważną, drugą stroną simracingową, są po prostu
entuzjaści – którzy chcą się dobrze bawić, spróbować swoich sił w wirtualnych modelach
samochodów z marzeń i zwyczajnie spędzić czas ze znajomymi!

Na rynku są dostępne różne gry, które albo są stworzone typowo pod zawody, albo dają nam szansę na dobrą zabawę bez tak zwanej „spiny”. Symulatory pozwalają również na bezpieczny i niedrogi trening dla początkujących kierowców. Nawet moja narzeczona odświeżała sobie “tajniki” jazdy autem w manualu, u nas w lokalu! Nikt w Race Arenie nie oczekuje i… nie ocenia. Nie każdy kto do nas przychodzi musi być już doświadczonym simracerem, walczącym w naszych arenowych zawodach o topowe pozycje w tabeli”.

JS: Jak wygląda kwestia rywalizacji? Czy mamy już w Polsce rozwinięty system turniejów zachęcający do walki? Jak wygląda scena simracingu w naszym kraju?

RZ:Jeszcze nam trochę brakuje do światowej topki, gdzie zawody simracingowe są…
codziennością, tak jak na przykład w Niemczech. Ale możliwości jest naprawdę sporo, stale
przez polską ekipę prowadzone są wirtualne rajdowe Mistrzostwa Polski i Europy. Jest sporo
turniejów w Assetto Corsa czy iRacing, rywalizacja na dobrym poziomie z całą pewnością się znajdzie. Na duży plus jest ostatnie zainteresowanie większych graczy na rynku. M.in. polskie przedstawicielstwo BMW zorganizowało w swoich salonach ogromny turniej”.

fot. Race Arena Wrocław

Wirtualne szkolenie młodzieży

JS: Jak wyglądać może szkolenie młodych zawodników, dla których simracing i wirtualne treningi na torze będą tańszą furtką do motorsportu i wielkiej kariery?

RZ:To już jest mocno zależne od naszych preferencji, zależy jakim sportem ktoś chce się zajmować. Czy to mają być rajdy, jazda torowa, drift. Najważniejszy jest czas spędzony za kółkiem. Wszystkiego można się przecież nauczyć, jest to kwestia nabytego doświadczenia, wyjeżdżonych kilometrów. Nic nie zastąpi treningu i jakże w tym wszystkim przydatnego talentu. Simracing jest i będzie budżetowym sposobem na szlifowanie umiejętności, daje on niesamowite możliwości trenując w długie zimowe wieczory, czy wyłuskując godzinę lub dwie w ciągu dnia, bez zbędnych i czasochłonnych przygotowań.

Każdy młody zawodnik powinien w miarę możliwości spędzać dużo czasu za kierownicą,
starać się szukać własnych limitów. Kiedy szukanie własnych błędów jest coraz trudniejsze,
warto zacząć korzystać z pomocy profesjonalistów i przejść kilka szkoleń. W Race Arenie mamy kadrę doskonałych szkoleniowców, którzy regularnie prowadzą treningi zarówno na symulatorach jak i na żywo – znając aspekty obu światów.

Można się u nas szkolić między innymi z zakresu wyścigów samochodowych, z Damianem Lempartem, walczącym w tym roku o mistrzostwo WSMP. Trenerem rajdowym jest Kacper Michalczuk, wielokrotny uczestnik serii Tarmac Masters. Tajniki driftu tłumaczy Jakub Kulij, którego już niebawem zobaczycie w walce o najwyższe lokaty w Drift Open. Jeśli kogoś interesuje królowa motorsportu oraz najmocniejsze bolidy i tory z kalendarza Formuły 1, odpowiedzią jest szkolenie z Patrykiem Krutyjem, jedynym w naszym kraju esportowym kierowcą zespołu Mercedes AMG F1!”.

fot. Race Arena Wrocław

Czy simracing to już sport?

JS: Czy simracing to już pełnoprawny sport? Czy można go nazwać w ten sposób?

RZ:Tak, moim zdaniem jest to sport, właściwie e-sport, który ostatnimi laty zdobył dużą
popularność, niezależnie od dyscypliny. Simracing ma jednak ogromną przewagę nad
większością innych dyscyplin (jak na przykład turniejów FIFA czy Counter Strike), bo jazda wirtualna ma naprawdę duży wpływ na umiejętności jazdy na żywo. Zawody simracingowe to inny świat, gdzie rywalizacja jest na niesamowicie wysokim poziomie, gdzie utalentowani kierowcy biją się o dziesiąte, jak nie setne sekundy.

Znów, powołam się na profesjonalistów, którzy aktywnie biorą udział w zawodach kiedy im na to czas pozwala. Wyobraź sobie moje zdziwienie kiedy porównywaliśmy wyniki jednego z naszych wyzwań w Race Arenie i okazało się że rekord świata na danym wirtualnym torze należy do… Lewisa Hamiltona”.

JS: Jaka jest według Was przyszłość simracingu? Jak będzie się on kształtował w
najbliższym czasie? To sezonowa ciekawostka, czy potęga najbliższych lat?

RZ:Myślę, że boom na simracing w Polsce dopiero się zaczyna. W ciągu najbliższych pięciu lat będzie to coraz popularniejsza dyscyplina, coraz więcej osób zainteresuje się tym
środowiskiem. Wystarczy spojrzeć na to co dzieje się teraz za naszą zachodnią granicą. W
Niemczech nikogo nie dziwi że, ktoś zainteresowany motoryzacją czy motorsportem ma w
domu stanowisko simracingowe.

Potencjał tej dyscypliny jest ogromny, a dostępność do dobrej jakości sprzętu w przystępnej cenie jest lepsza niż kiedykolwiek. Simracing będzie miał szansę zatrząść naszym motoryzacyjnym światem z roku na rok, z coraz większą siłą. Sam fakt, że takie miejsce jak Race Arena może istnieć na wrocławskim rynku świadczy o tym, że jest to przyszłościowy kierunek!”.

Simracing jako… zajęcia pozaszkolne?

JS: Co przekazalibyście tym, którzy zastanawiają się nad pierwszym treningiem? Zwłaszcza wahającym się rodzicom? Dziecko i simracing to dobre połączenie?

RZ:Nie powinni się zastanawiać! Jeśli tylko warunki na to pozwalają to należy pozwolić,
zwłaszcza młodym, rozwijać się w tym kierunku. Jest to doskonały sposób, aby wyszkolić
utalentowanego zawodnika, przyszłą gwiazdę lub po prostu przygotować młodzież do
bezpiecznej jazdy samochodem. Simracing szybko uczy pokory i szacunku do prędkości.
Jeśli najmłodsi z nas szybko zapoznają się z kierownicą i pedałami, pozostaną dobrymi i
bezpiecznymi kierowcami! Nie zapominajmy, że w młodym wieku uczymy się najszybciej,
dobre nawyki i umiejętności można ukształtować u najmłodszych. Nie bez kozery najlepsi
kierowcy topowych motorsportowych lig od małego brzdąca jeździli na simach, gokartach!”.

fot. Race Arena Wrocław

Simracing na Rally and Race

Ten materiał jest kolejnym wstępem do nowego działu simracingu na Rally and Race. Jest to miejsce, które będziemy tworzyć wspólnie. Liczymy więc na Wasze sugestie, propozycje oraz opinie. Zachęcamy Was też do zapoznania się z materiałem, w którym wprowadzamy Was w świat wirtualnej rozrywki. Bez cienia wątpliwości, motorsport jest bliżej niż myślisz.

Zapraszamy Was również do śledzenia mediów społecznościowych wrocławskiego centrum symulatorów Race Arena. Jeżeli chcielibyście spróbować swoich sił i zobaczyć jak radzicie sobie za wirtualną kierownicą wymarzonego wozu, odwiedźcie też ich stronę internetową. Kto wie, może i my spotkamy się na elektronicznych torach albo odcinkach specjalnych?