Słodko-gorzki Baja Espana Aragon

W ostatnią sobotę Krzysztof Hołowczyc z Łukaszem Kurzeją zaliczyli dwa długie odcinki specjalne Baja Aragon. Na pierwszym odcinku złapali kapcia i stracili trochę czasu na zmianę – pomimo tego oes ukończyli na wysokim szóstym miejscu.

Na drugi odcinek zespół zmienił setup auta i od startu nasza załoga prezentowała bardzo wysokie tempo, przez większą część odcinka zajmowali drugie miejsce za Nasserem al-Atijja w Toyocie kategorii T1+, która jest trochę mocniejsza od Hołkowego MINI, a dodatkowo ma większy skok zawieszenia. Niestety, dwadzieścia kilometrów przed metą uszkodzeniu uległa osłona przegubu, co w efekcie doprowadziło do utraty napędu w jednej osi.

Niedziela to rozgrywana jedna próba o długości 159 kilometrów. Niestety pech znów dał o sobie znać. Na ostatnim odcinku specjalnym tegorocznej edycji, nasza eksportowa załoga prezentowała ponownie bardzo dobre tempo, jednak 20 kilometrów przed metą w aucie kompletnie „skończyły się” opony, do tego jedna z nich dość poważnie uszkodziła rajdowe MINI. O rywalizacji nie było już mowy, załoga podjęła trudną decyzję o wycofaniu się z rajdu.

„Hiszpania okazała się dla nas naprawdę pechowa. Prezentowaliśmy z Łukaszem bardzo dobre tempo, na poszczególnych międzyczasach plasując się na drugiej lub trzeciej pozycji. Rywalizacja z autami kategorii T1+ jest trudna, te auta mają więcej mocy, większy skok zawieszenia, większe koła, ale pokazaliśmy, że jest to możliwe. Oczywiście pozostaje duży niedosyt, bo wiem, że jesteśmy bardzo szybcy. Taki jest ten sport. Zespół jest zadowolony z naszych możliwości, które z pewnością będziemy mogli zaprezentować w pełni, walcząc z najlepszymi kierowcami świata podczas zbliżającego się Baja Poland.” – podsumowuje Hołowczyc

Najbliższy start załogi Hołowczyc/Kurzeja już w najbliższy weekend (30-31 lipca) podczas Mistrzostw Polski – Baja Polskie Safari w Przasnyszu.