Tomasz Łyszkowicz wrócił z czeskiej rundy Mistrzostw Polski Rallycross i FIA CEZ z nadziejami, że uszkodzenia po dachowaniu są „tylko” w podzespołach. Niestety po oględzinach okazało się, że uszkodzona została klatka bezpieczeństwa. Czyli to oznaczało koniec nadwozia i dalszych startów.
Okres załamania nie trwał długo, bo zbliżały się kolejne zawody. Szybka kalkulacja i wytrwałość w pierwotnych postanowieniach zaowocowały decyzją, że zespół podejmie rękawice i zmierzy się z wyzwaniem losu.
„Dawno się nie odzywaliśmy , ale to tylko dlatego że musieliśmy przemyśleć parę spraw związanych z naszymi dalszymi startami. Jak wiecie jestem ostatnią osobą która się poddaje , ale koszty budowy nowej rallycrossowki są na tyle duże , że nasz budżet, który jest opłacany całkowicie z naszej kieszeni nie pozwoli na dokończenie sezonu i to niestety jest druzgocącą prawdą. Natomiast podjęliśmy decyzję o dalszej walce w MPRC do momentu kiedy po prostu nie będziemy mieli do tego środków.” – zapowiedział Halk (Tomasz Łyszkowicz)
Pojawił się też spory odzew od partnerów, aby zespół zdążył na czas, bo zawody są już 8 i 9 lipca na Autodromie Słomczyn. A auto z kierowcą muszą pojawić się na torze już 7 lipca na Odbiorze Administracyjnym i Badaniu Kontrolnym.