„Rozwód” Sebastiena Loeba i Daniela Eleny to ostatnio główny temat w środowisku WRC i cross-country. Kością niezgody między tym nierozłącznym przez 23 lata duetem stał się Rajd Dakar 2021. Loeb obwinia Elenę, Elena Prodrive – kto ma rację? A może to Loeb tu zawinił? Prawdy o tym rozstaniu, jak i o przegranej Loeba, Eleny i Prodrive w Dakarze, pewnie nigdy nie poznamy, ale… możemy pospekulować.

Dlaczego Loeb nie wygrał jeszcze Dakaru?

Przyznam się, że odkąd dowiedziałam się o tym, że Sebastien Loeb będzie startował w Dakarze, nie wróżyłam mu rychłego zwycięstwa w tym rajdzie, pomimo tego, że wróżyli mu je wszyscy. I nie dlatego, że nie jestem jego fanem, bo umiem docenić osiągnięcia w WRC, ale… Dakar to coś zupełnie innego. Przyzna to chyba każdy zawodnik, który przeszedł z rajdów drogowych do cross-country. Tutaj bowiem liczy się doświadczenie. Choć wszyscy Loeba obserwowali z zapartym tchem i słusznym podziwem w jego pierwszym starcie w Dakarze 2016, kiedy zdobywał kolejne zwycięstwa etapowe (miał 4 na koncie), to pewnie dla wielu kibiców 9 miejsce, na którym ukończył ten rajd, było rozczarowaniem. „Poprawił” się już rok później, kiedy z pięcioma zwycięstwami etapowymi zajął 2 miejsce.

Kolejny rok to znowu „dół”, i to głęboki, bo tej edycji Loeb nie ukończył. 2019 – tu znowu podium, 3 miejsce i 4 etapowe zwycięstwa. 4 edycje, a jednak bez wygranej. Dlaczego? Moim zdaniem, te dwa wyniki na podium, to i tak dużo. Bo jednak jest to ktoś, kto tak naprawdę wciąż stawia swoje pierwsze kroki w tym świecie. A jazda w terenie jest jednak trochę inna niż w rajdach WRC, tu nie tylko szybkość się liczy. Toteż wciąż i wciąż zwycięstwami dzielą się starzy wyjadacze, a konkretnie trio Peterhansel, Al-Attiyah i Sainz. I, moim zdaniem, jeszcze przynajmniej przez kilka lat to oni nadal będą rozdawać karty, a Loeb będzie mógł liczyć jedynie na ich błędy, choć trochę nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, że te błędy popełnią wszyscy trzej na raz.

I nie to, żebym w Loeba nie wierzyła, ale… Powtórzę to – według mnie wciąż brakuje mu doświadczenia. I nie zdobywa go na rajdach innych niż Dakar, a szkoda, bo na pewno by mu to pomogło. Nie wybiegajmy jednak w przyszłość i spójrzmy znów w przeszłość, choć tą bardzo nieodległą, czyli Dakar 2021. Dlaczego Loeb znów nie wygrał, a, co gorsza, nie ukończył tej edycji? Awaria auta to najbardziej standardowy na Dakarze powód nieosiągnięcia mety. I to też miało miejsce w przypadku Loeba. Tyle, że nie tylko auto nawaliło, ale także ciężarówka serwisowa, która nie dotarła na czas, bo sama się zepsuła na trasie. Zresztą auto nawalało już wcześniej i ciężarówka serwisowa również. Gdy w Hunterze Loeba złamał się wahacz, ciężarówka, owszem, dotarła, ale… z dwoma prawymi wahaczami, gdy potrzebny był lewy.

Lotny serwis to jednak nie jedyna rzecz, na jaką narzekał mistrz WRC. Nie podobała mu się też skomplikowana nawigacja, a o tej edycji rajdu mówił, że jest to Dakar pilotów, a nie kierowców. Trochę się osobiście dziwię, bo przecież kwintesencją rajdów cross-country jest właśnie to, że są to rajdy nawigacyjne, czyli właśnie w pewnym sensie rajdy dla pilotów i to tę dyscyplinę motorsportu odróżnia od innych. Kiedyś nazwałam cross-country „podróżą w nieznane” i to, moim zdaniem, właśnie w tej dyscyplinie jest najciekawsze i najpiękniejsze. Wobec tego słowa Loeba są trochę dziwne. Jednak aż do tej pory nie wyrażał głośno zarzutów do Daniela Eleny. W zasadzie to nie wyraża nadal, jedynie przekazuje Elenie zarzuty Prodrive. Ale skoro on zaakceptował decyzję zespołu, to widocznie z tymi zarzutami się zgadza… Tylko że to nie przez Elenę wycofał się z rajdu…

Elena – winny, niewinny

Nie okłamujmy się, Daniel Elena nie znajduje się (przynajmniej jeszcze) w gronie najlepszych na świecie pilotów cross-country. Dlaczego? Ano dlatego, że – podobnie, jak jego kierowcy – brakuje mu jeszcze doświadczenia. A w przypadku pilotów to doświadczenie ma chyba jeszcze większe znaczenie niż w przypadku pilotów. Nawigacja w cross-country, a szczególnie na Dakarze, dość mocno różni się od dyktowania na rajdzie drogowym. Pilotowi zdecydowanie trudniej jest się przestawić z WRC na Dakar. Elena odpiera zarzuty wobec siebie „zwalając” winę na elektroniczny roadbook i jego przygotowanie przez organizatora.

Dakar 2021 – co to jest elektroniczny roadbook?

Elektroniczny roadbook to po prostu roadbook na tablecie, a nie w formie książki. Trochę inaczej wobec tego się go obsługuje, co już samo w sobie może przysparzać trudności, szczególnie, jeśli używa się go po raz pierwszy. Właśnie w tej edycji Dakaru zawodnicy po raz pierwszy mieli z nim do czynienia, ale… niektórzy mogli się już nieco oswoić z tym urządzeniem, biorąc udział w Andalucia Rally, gdzie korzystano z niego po raz pierwszy. Dodajmy, że Andalucia Rally jest organizowany przez Davida Casterę, czyli dyrektora sportowego Dakaru.

Zyskali więc ci, którzy pojawili się w Hiszpanii. Loeba z Eleną tam nie było. Innym problemem dotyczącym elektronicznego roadbooka na Dakarze, jaki wskazywali piloci, była duża ilość informacji upchanych w jednej kratce, dodatkowo często skromnych. Tyle, że z tym musieli się borykać wszyscy piloci. Podobnie, jak z naprawdę skomplikowaną nawigacją, gdzie często naprawdę loterią było trafienie w trasę. Kolejnym utrudnieniem, jakie organizatorzy fundują pilotom od zeszłego roku, jest wydawanie roadbooka tuż przed startem do etapu. To już faktycznie spory kłopot, bo pilot nie ma możliwości przygotowania sobie roadbooka, a odpowiednim opracowaniem roadbooka naprawdę można było dużo zyskać. Zresztą w wielu dużych zespołach to nawet nie sam pilot sobie go przygotowywał, co nierzadko cały sztab ludzi. Dysponujących różnymi informacjami. I właśnie o te informacje się wszystko rozbiło. Organizatorzy Dakaru, jak i zresztą FIA, wdrażając te nowości, mieli na celu wyrównanie szans. Duże zespoły miały bowiem w swoich szeregach „mapmanów”, czyli ludzi, których zadaniem było przeniesienie informacji z roadbooka na mapy i na podstawie tego wytyczenie odpowiedniej trasy, a następnie przekazanie tych informacji pilotom. Już w poprzedniej edycji Dakaru podjęto walkę z mapmanami, wydając roadbooki na połowie etapów tuż przed startem i szczegółowo kontrolując na mecie obecność niedozwolonych notatek (głośna była historia z przyłapaniem Vasilieva na posiadanie takich właśnie notatek i wyrzucaniu ich przez okno auta w trakcie jazdy). Loeba z Eleną w zeszłym roku na Dakarze nie było… A w poprzednich latach, kiedy byli, pojawiały się spekulacje, że załogi Peugeot mają nie tylko informacje od mapmanów, ale także… od organizatora. Czy tak faktycznie było? Tego się nie dowiemy, ale, jak to się mówi – niesmak pozostał. Jednak w obliczu tych plotek narzekania Eleny na nawigację na tegorocznym Dakarze… No, sami sobie odpowiedzcie 😉 A poza tym, na nawigację narzekali praktycznie wszyscy i wszyscy się gubili. Zatem to też nie dlatego Loeb znów nie wygrał. Może wobec tego Elena ma rację, stawiając zarzuty w kierunku Prodrive i zbudowanego przez nich auta? Tu też nie jest łatwo jednoznacznie odpowiedzieć.

Hunter Loeba – choroby wieku dziecięcego

Prodrive, ujawniając kolejne szczegóły dotyczące swojej dakarowej konstrukcji, nazwanej później „Hunter”, nazywał ją „autem do wygrywania Dakaru”. Ale wiadomo, taki PR, każdy tak robi. Jeśli jednak ktoś oczekiwał, że nowa konstrukcja wygra Dakar w pierwszym starcie, to chyba… nie do końca się zastanowił. Ilekroć i w jakichkolwiek warunkach by się nie testowało auta, to prawdziwym testem nowej konstrukcji jest sprawdzian w „warunkach bojowych”, czyli udział w rajdzie. Dakar weryfikuje wszystkie bolączki. A te bolączki nie są niczym nienormalnym, w zasadzie każdy pojazd ma swoje „choroby wieku dziecięcego”. Droga do wygranej w Dakarze w dużej mierze zależy nie tylko od doboru załogi, ale przede wszystkim wyeliminowania wad konstrukcji, które nawet najlepszemu kierowcy nie pozwolą zwyciężyć. No więc nowe auto po prostu się psuje. Choć muszę przyznać, że jestem zaskoczona tym, że taki sam Hunter, z Nanim Romą za kierownicą, dotarł do mety bez większych problemów i to z bardzo dobrym 5 miejscem. Może to więc od załogi zależy, w jakim stopniu auto się psuje? Fakt, Roma Dakaru w tym aucie nie wygrał, ale Loeb też nie… Może po prostu Nani jechał wolniej niż Loeb, a może po prostu jest dłużej w tym świecie cross-country? Niemniej, Prodrive odbija piłeczkę do Eleny, zarzekając się, że auto było dobrze przygotowane, przytaczając tu również wynik Romy. Ale nie ma słowa o niewłaściwym serwisowaniu, o którym także mówił Elena, a to przecież się wydarzyło, w końcu przez to Loeb wycofał się z rajdu… Natomiast znów są zarzuty wobec Eleny i jego błędów nawigacyjnych, ale także braku doświadczenia. Co do tego ostatniego, to jednak trudno się nie zgodzić. Mnie natomiast zastanowiło jedno stwierdzenie w odpowiedzi Davida Richardsa, szefa Prodrive – „Nie podjęlibyśmy takiej decyzji, gdybyśmy nie byli pewni, że Sebastien się na to zgodzi”. A więc byli pewni, że się zgodzi… A więc musiało być coś między samym Loebem i Eleną…

To ja, typ niepokorny

Tylko co tak naprawdę tu się wydarzyło? Spójrzmy jeszcze raz – Loeb, Elena i Prodrive nie wygrali Dakaru, nie ukończyli go nawet, bo, krótko mówiąc, auto się popsuło. Raczej to nie Elena je popsuł 😉 Może to styl jazdy samego Seba jest zbyt „agresywny”, by to auto mogło mu podołać? W końcu Roma do mety dojechał… Tu już słyszę głosy mówiące, że przecież trzeba jeździć agresywnie, żeby wygrywać. No więc niekoniecznie. Niekoniecznie w cross-country. Tutaj liczy się pokora, przede wszystkim na pustyni. A wydaje mi się, że tej pokory trochę Loebowi brakuje. On chce wygrać. A może chce za bardzo? Już nie raz widziałam w cross-country przypadki, kiedy ktoś „chciał za bardzo” i zwyczajnie przedobrzył. Wydaje mi się, że Loeb skupia się na wygranej, a niekoniecznie na… mecie. A przecież zwycięzcy są na mecie. Natomiast w Rajdzie Dakar do tej mety prowadzą tysiące kilometrów i cała zabawa polega na tym, żeby ciągle przez te dwa tygodnie rajdu do niej dążyć. Wynik czasami przychodzi sam. Tu znowu posłużę się przykładem Romy – w Dakarze 2019 zajął 2 miejsce, choć nie był faworytem. Co więcej – nie wygrał nawet żadnego etapu. A jednak zrobił wynik. Trochę dzięki temu, że rywale mieli problemy, to fakt, ale jednak ten wyniik zrobił on, a nie rywale. To on był na mecie, nie rywale. Takich przykładów, że ktoś przedobrzył, a ktoś inny na tym skorzystał, w cross-country jest wiele. I znów Roma – w przeciwieństwie do Loeba, on dwa razy wygrał Dakar, w 2004 i 2014 roku. To drugie zwycięstwo było dość kontrowersyjne, kibice zapewne pamiętają historię z „team orders”, kiedy Peterhansel miał Romę „przepuścić”, by to ten wygrał. Do tej pory wielu ludzi wiesza psy na Romie, że to nie było prawdziwe zwycięstwo, że należało się Peterhanselowi. Tylko jakoś mało kto wspomina o tym, że gdyby Roma nie oddał swoich opon Peterhanselowi, to ten by się na mecie w ogóle nie znalazł. A znaleźli się obaj. I obaj byli na podium.

Wróćmy jednak do Loeba. On jest pewien, że jest w stanie wygrać Dakar, ba!, on mówi, że go wygra. Być może. Potencjał na pewno ma. Pokory wobec potęgi Dakaru może się nauczy. Póki co, „winni są inni”. Padło na Elenę. Zupełnie mnie to nie dziwi, bo hasło „wina pilota” to jeden z najczęściej używanych zwrotów w cross-country 😉 Jest nawet takie powiedzenie: „Tylko meteoryt spadający na auto jest wypadkiem, wszystko inne jest błędem pilota”. Często z kolegami pilotami żartujemy sobie na ten temat, kiedy ich załoga miała jakieś problemy na trasie. Choć żart to trochę smutny. I czasami takie żarty kończą się zmianą pilota, jak w przypadku Loeba i Eleny. To nie znaczy, że piloci nie popełniają błędów – oczywiście, że popełniają. Ale nie zawsze niepowodzenie jest wynikiem błędów pilota. Z drugiej strony to, że auto się psuje, nie zawsze jest wynikiem złego przygotowania auta. Czasami to kierowca popełnia błędy. Ale o tym się chyba mówi najrzadziej. No właśnie – w tej historii są dwie strony, Prodrive i Elena, które wzajemnie się oskarżają. A Loeb jest tu jakby z boku. Taki pokorny wobec decyzji Prodrive. Jednak on decyzję Prodrive zaakceptował, a Prodrive był pewien, że Loeb ją zaakceptuje. Czy to więc Loeb nie jest tym, który tu rozdaje karty? A o nim samym najmniej się w tej historii mówi. I jego nikt o nic nie oskarża, niczego mu nie zarzuca…

AM

Fot. ASO