Pasja… czym tak naprawdę jest?

fot. Jakub Tuszyński

Żyjemy w czasach gdzie dookoła wszyscy szukają pasji, wmawia się też nam że musimy ją mieć… ale czy napewno tak jest? Siedząc w motorsporcie od dziecka chyba mogę już coś o tym powiedzieć.


Dla mnie pasja nie ma nic wspólnego z hobby czy zajęciem, które po prostu lubimy robić, jak przekonuje nas Internet, Wikipedia czy krzyczące bilbordy w pędzącym mieście. Dla mnie i pewnie wielu prawdziwych fanów motorsportu, to coś więcej,  pasja jest w środku w nas i płynie prosto z duszy i z naszego serca, a to co na zewnątrz to efekty tej pasji.

Bo na przykład jeśli często jest tak, że musisz wstać o godzinie 2 w nocy (choć i tak nie mogłeś spać ????), a przed Tobą jest dzień który będzie trwał minimum 24h i spędzisz go w większości na deszczu, wietrze, śniegu w upale w błocie, na polu ziemniaków lub w krzakach, głodny, nie wyspany i w najlepszym wypadku usiądziesz do auta na 15 minut tylko po to aby przejechać kilka kilometrów na inne pole… tym razem buraków ???? lub w bardziej gęste krzaki, tylko po to by zobaczyć skaczące, strzelające, kolorowe pędzące w poprzek drogi samochody, a na koniec wrócisz do auta żeby przejechać do domu 800 km i jesteś z tego tytułu najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, to wtedy na pewno jest to PASJA! 

Moją od 3 roku życia są rajdy samochodowe, a to dzięki mojemu TACIE. bo już 30 lat temu zabierał mnie na każdy możliwy rajd, testy rajdowe lub każde inne wydarzenie związane z tym przepięknym Sportem. Nie bez znaczenia było także to, że mieszkamy w miejscowości, w której w owych czasach bazę swoją miał Rajd Polski, Zimowy Rajd Dolnośląski czy późniejszy Rajd Dolnośląski, a w promieniu 50 km od domu było jeszcze masę innych imprez motorsportowych to bardzo trudno było by się „nie zarazić”.

Dziś często mówię do Taty, że to najlepsze co w życiu od Niego dostałem!
To właśnie dla mnie jest „Pasja” i to przez duże „P”.