Teodor Stolarek i Adam Jaros po 28 Historic Vltava Rallye

Stolarek/Jaros w historykach u naszych sąsiadow:

Teodor Stolarek:
Pół roku przerwy między startami to dla mnie trochę za dużo, szczególnie, że poprzedni start zakończył się po 1,5 km oesowego. Dlatego nie mogłem się doczekać tegorocznej edycji Vltava Historic Rallye. Lista zgłoszeń, na której pojawiło się prawie 100 załóg, mocna stawka w naszej klasie i grupie, a na dodatek niesamowite oesy w okolicach Klatovech sprawiały, że przez ostatnie dwa tygodnie wprost liczyłem godziny do startu. Tegoroczna edycja HVR była trzecią z rzędu, w której wziąłem udział. Poprzednie dwie, pomimo kilku błędów, okazały się szczęśliwe, więc miałem nadzieję na świetną zabawę i dobry wynik. Ze względów rodzinnych, Leszek Janusz nie mógł zasiąść na prawym fotelu mojej rajdówki, ale świetnie zastąpił go Adam Jaros. Od pierwszych kilometrów dobrze się zgraliśmy, a że głównym założeniem było dojechać do mety w dobrym tempie, to 1 miejsce w klasie E1, 6 w grupie 4, 10 w MCR HA i 20 w całej stawce Historic Vltava Rallye (który był również rundą European Historic Sporting Rally Championship) było bardzo motywujące. Przed nami były tylko załogi w dużo mocniejszych samochodach.

 

Po bardzo krótkiej nocy, drugi dzień chcieliśmy rozpocząć dość mocno i być może tak by się stało, gdyby nie awaria półosi na 2 km przed metą pierwszego sobotniego odcinka. Wysiadając z samochodu, aż trzęsłem się z nerwów i emocji. Strasznie szkoda mi, że tym razem nie dane nam było zmierzyć się z sobotnimi odcinkami w mocnym tempie. Taki jest motorsport. Teraz pozostało rozwiązać problem z półosiami i dobrze przygotować się do kolejnego startu w MCR HA.

Dziękuję za pomoc w starcie naszym partnerom – Koszule na Miarę – Stolarek, StonCar – Autosklep i Serwis, Hi-Technik – Prace Wysokościowe oraz Przestrzenie – Ośrodek Działań Twórczych i Rekreacyjnych.

Adam Jaros:
Historic Vltava Rallye określiłbym jako rajd nowości: nowy sezon, nowy kierowca i samochód, a przede wszystkim otoczenie, choć widziałem kilka znajomych twarzy. Do tego wszystkiego pogoda, od upału podczas zapoznania, do wichury i ulewy na koniec pierwszego etapu. Po udanym pierwszym dniu rajdu, do sobotniej rywalizacji ruszyliśmy w dobrych nastrojach i zmotywowani do dalszej walki, niestety lewa półoś w Swifcie miała jednak inne plany… Kilometr przed metą RZ7 musieliśmy się zatrzymać i to był dla nas koniec rajdu. To boli, tym bardziej, że po pierwszym etapie było 10 miejsce w generalce i prowadzenie w klasie.

Trzymaliśmy również kciuki za drugą polską załogę startujacą w tej imprezie. Niestety piękne Audi Grzegorza Olchawskiego i Łukasz Wrońskiego nie osiągnęło mety pierwszego etapu, ale w przeciwieństwie do nas pokonało wszystkie odcinki drugiego dnia.

inf.pras.