37 Rajd Kormoran i słów kilka o „szutrach”

Rajdy szutrowe to sztuka. Szybka jazda na luźnej nawierzchni jest dla zwykłych zjadaczy chleba czymś abstrakcyjnym. Czymś, co nie mieści się w „racjonalnym” pojmowaniu. Jakże to tak? Zasuwać 180km/h tam, gdzie dojeżdża się do posesji z zawrotną prędkością 40km/h? Jak oni (kierowcy rajdowi) to robią? Wielu zadawało, zadaje i zapewne będzie zadawać tego typu pytania. A to jest jak z jazdą na nartach. Za pierwszym razem trzeba pokonać swój strach, swoje wątpliwości, które mówią, że na tych dwóch deskach przymocowanych do stóp można się tylko wpakować w drzewo… Jak się skręca? Jak się hamuje? Gdy jednak pokonamy siebie, własną słabość, własny strach to po jakimś czasie wszystko wydaje się proste, pewne i sprawia mnóstwo radości. Z każdym zjazdem stajemy się coraz szybsi, lepsi, pewniejsi. Z początku zdarzają się wywrotki, to naturalne. Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz.  I podobnie jest z jazdą po szutrze. Z początku będą zdarzały się błędy, ale one zawsze towarzyszą, towarzyszyły i będą towarzyszyć szukaniu granicy przyczepności. Wielu mówi: przecież próbowałem/łam i powyżej pewnej prędkości auto lata niczym wiadomo kto po pustym sklepie. I Ci, którzy nie są w stanie skutecznie ustawiać samochodu na trasie, przewidywać, gdzie się znajdzie, nigdy nie będą dobrymi kierowcami rajdowymi. A już szczególnie na szutrze, czy śniegu. Można pojechać niezwykle szybko, ale trzeba umieć ustawić samochód w trasie, trzeba być samochodem, stworzyć z nim całość, wspólny organizm. Sięgamy ręką po szklankę, chwytamy, podnosimy do ust i pijemy. Podobnie trzeba robić z rajdówką. Z tą tylko różnicą, że to trasa jest ustami, w które należy celować.

Rajd Kormoran, jako jeden z najbardziej znanych tego typu rajdów w naszym kraju jest doskonałym przykładem:

Tekst: Krzysztof Kłoszewski