Oświadczenie Corberiego było ściemą. Miał zrezygnować, walczy o skasowanie kary.

fot. MP/Vroom Archive, polskikarting.pl

Zdecydowałem się nie brać udziału w żadnych innych zawodach sportów motorowych do końca mojego życia, to nie jest samoocena, to po prostu właściwa rzecz” – napisał Luca Corberi na swoim profilu społecznościowym 5 października, a więc nazajutrz po incydentach w Lonato. Cały świat, nie tylko kartingowy, dowiedział się z oświadczenia Włocha, że nie zobaczymy go już w żadnych wyścigach. Jednak jak śledzi się uważnie sprawę Corberich, to można dojść do wniosku, że to wszystko ściema i gra pozorów.

Luca Corberi i jego ojciec Marco to główni negatywni bohaterowie sportu kartingowego ostatnich kilku miesięcy. Bulwersujące zachowanie 23-letniego kierowcy podczas finału mistrzostw świata KZ, kiedy rzucił zderzakiem w Paolo Ippolito, a potem zlekceważył sędziów i zszedł z toru oraz bójka z udziałem …jego ojca (zarządzającego torem!!!) w parku zamkniętym, na zawsze przyszyła łatkę czarnych charakterów obu Corberim. Widział to cały świat i cały świat na to zareagował.

Bandyckie zachowanie Corberich w Lonato.

Jedni bagatelizowali incydent, mówiąc, że nerwy udzielają się każdemu, zwłaszcza podczas tak ważnych zawodów – o tytuł mistrza świata. Było w tym gronie wielu kierowców. „Oj tam, oj tam”, nic się nie stało, gramy dalej… Dziwnym trafem kilku z nich ma na koncie podobne wyczyny, oczywiście w skali mikro. Inni żądali głów Corberich i przykładnego ukarania syna i ojca dożywotnim zakazem pojawiania się na imprezach motosportowych. „Life ban for both of these idiots please” – napisał na Twitterze mistrz świata F1 Jenson Button, a słowa te poparło prawie 25 tysięcy kibiców śledzących jego profil. Ja też miałem swoje zdanie, które prezentowałem zaraz po tych wydarzeniach oraz w późniejszych artykułach. Ale powtórzę je po raz kolejny. Jestem za dotkliwą karą, która niechybnie odstraszyłaby potencjalnych naśladowców. Dlaczego? Bo Corberi też był naśladowcą. A dziś zachowuje się niezwykle cynicznie.

Gdyby dotkliwie i konsekwentnie karano wszystkich uczestników bójek podczas zawodów FIA z pewnością kilku kierowców nie mogłoby kontynuować swoich sportowych karier. Ba, nie byłoby w kartingowym padoku teamu, który jest oficjalnym zespołem fabrycznym marki Charlesa Leclerca. Dlaczego? Bo jego szef i założyciel wystąpił niegdyś w roli boksera podczas wyścigu o puchar świata. Nie byłoby z pewnością w F1 kilku kierowców, a i ślad po kilku innych pewnie już dawno by zaginął. Część z nich odpokutowała za swoje wybryki, bójki, skandaliczne zachowanie, odbywając kary zawieszenia, ale część w ogóle ominęła sprawiedliwość. Gdyby dotkliwie karano, nie byłoby wybryków Corberich. Tylko nieuchronność i wysokość kary, jest w stanie odstraszyć potencjalnych naśladowców. Chcesz popełnić wybryk, pobić się z kimś na torze? Pamiętaj, dostaniesz potężną karę i …dostaniesz ją na pewno!

Jest decyzja FIA. Luca Corberi wykluczony ze ścigania na 15 lat!

Na przykładzie Corberiego możemy prześledzić mechanizm pewnej dziwnej społecznej poprawności, za którą bez wątpienia stoją gigantyczne pieniądze i układy, ale przede wszystkim cynizm i realne zło, które można zaobserwować w pobłażliwości. A pobłażliwość robi miejsce dla obojętności. Obojętność dla zła, które szerzy się dzięki temu i wciąż trwa. I pokazało swoje oblicze 4 października 2020 roku na torze w Lonato.

Ponadto oświadczenie Luki Corberiego zaraz po incydentach w Lonato było wydane pod tzw. publikę. Inaczej nie można tego odebrać. Najpierw Luca oświadczył, że rezygnuje z bycia kierowcą do końca życia. Teraz się z tego wycofuje, bo jak inaczej można odczytać złożenie apelacji w celu skasowania kary nałożonej przez FIA? A wiemy przecież, że już kilka lat temu Luca podjął decyzję o zakończeniu sportowej kariery. Ale zmienił zdanie. Wrócił krótko przed mistrzostwami świata KZ 2020. Teraz składa apelację, którą motywuje tym, że dostał już karę za zachowanie w Lonato. Został zdyskwalifikowany z zawodów, co powinno zamknąć temat, bo dwa razy za to samo karać nie wolno. Pewnie znów zmienił zdanie i ma już plan powrotu na tor.

Luca! Wycofaj apelację i odejdź ze sportu…