Patryk Grodzki: „Przede mną najważniejszy oes, walczę o Rally4”

Grodzki
fot. Gabapix

Jak sam wspomina, walka o medale w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski wymaga mistrzowskich elementów – kierowcy, pilota oraz maszyny. Patryk Grodzki nie może narzekać na brak dwóch pierwszych „narzędzi”. Sam rozwija się w naprawdę szybkim tempie, w czym ogromną zasługę ma jego nowy pilot, Jacek Spentany. Niestety, piętą achillesową podopiecznego Seal Rally Team była jego… rajdówka. Choć monstrualne BMW z silnikiem od M3 radowało kibiców i stanowiło jedną z ozdób bieżącej kampanii, to awarie w sześciu z ośmiu startów przekreśliły szanse na jakikolwiek dobry wynik. Dziś Grodzki żegna się ze swoim E87, patrząc już w kierunku maszynerii z Rally4. Do przesiadki potrzebny jest jednak znacznie większy budżet. Kierowca z Bielska Podlaskiego nie zamierza wcale składać broni. Przed nim najważniejszy oes w karierze – walka o finanse i wsparcie sponsorów.

Grodzki
fot. Gabapix

Grodzki mówi „basta”

RR: Patryk, start w 7. Rajdzie Śląska miał być okazją do przełamania złej passy. Wygląda jednak na to, iż okazał się… zwieńczeniem sezonu 2023. Co czujesz już dziś, na chłodno? Złość, furia, niedosyt? A może podrażniona, sportowa ambicja?

PG: Zacznijmy od tego, że nie było żadnej furii czy wielkiej złości. Oczywiście, na początku byłem mocno zdenerwowany, ale to normalne, szybko się uspokoiłem. Zdecydowanie czuję dziś mocno podrażnioną ambicję… Jestem nauczony, iż niezależnie od tego co dzieje się w Twoim życiu trzeba wyciągać wnioski, brać lekcję z każdego doświadczenia. Jak sam wiesz, nigdy nie traktowałem rajdów jako zabawy, sezonowej ciekawostki. Podchodzę to sportu w bardzo profesjonalny sposób, poświęcam mnóstwo czasu na przygotowania. A na Śląsku po raz kolejny nie ukończyłem startu, nie było mi dane pokazać pełni możliwości. Więc miarka się przebrała, trzeba było podjąć tę trudną, jednak konieczną decyzję. Mogę powiedzieć to głośno – Rajd Śląska był moim przedostatnim rajdem za kierownicą BMW. Ostatnia będzie Barbórka. Chcę wystartować tam dla kibiców, partnerów i dla siebie. Zrobić wielkie show…

fot. Gabapix

Samochód to tylko narzędzie

RR: Twoje BMW trafiło na sprzedaż. Jak będziesz wspominać tę maszynę. Mimo kłopotów będą to same superlatywy, czy raczej dominuje myśl, że już nigdy nie wsiądziesz do „bawarki”? Żegnasz się z mechaniczną konstrukcją, czy jednak z pewnym motoryzacyjnym przyjacielem, który pomógł spełniać Twoje marzenia?

PG: Dużo będzie zależało od tego jak wyglądać będzie najbliższa przyszłość, czy będzie mi dane kontynuować rajdową karierę. Wszystko zależy oczywiście od tematów budżetowych. Jeśli będę musiał powiedzieć „pas”, to BMW będzie najlepszym samochodem, którym było mi dane się poruszać. Ale jeśli uda się zrealizować postawione cele, to pewnie dość prędko zapomnę o E87. Zupełnie szczerze, mam wielki sentyment do tego wozu, wiele wspomnień. Na początku budowałem je sam, spędziłem przy nim niejedną noc. I chociaż napsuł mi krwi i przysporzył kilka siwych włosów więcej, to uwielbiam tę maszynę. Dawała mi niesamowitą frajdę z jazdy. Naturalnie kiedy działała – to trzeba dopisywać małym druczkiem z gwiazdką na dole. Na Śląsku BMW przestało działać, więc musimy się pożegnać. To rozsądna decyzja.

A co do samochodów, emocji i miłości – na pewnym poziomie sportowym musisz traktować wóz jako narzędzie. Urządzenie, które ma działać i spełniać określone role. Gdy zaczynasz przypisywać mu ludzkie cechy i traktować emocjonalnie, to ten przyjaciel w końcu… wbije Ci nóż w plecy. Mimo tego wciąż uważam i będę to jasno powtarzał – E87 było świadomym, dobrym wyborem. Po prostu, moje ówczesne budżety nie pozwalały mi wtedy na nic więcej.

Grodzki
fot. Gabapix

Dojrzała decyzja

RR: Mówiłeś kiedyś, że BMW Cię nie pokona, że będziesz się trzymał tej maszyny. Tak, tylko krowa nie zmienia zdania. Ale co skłoniło Cię do tak radykalnego kroku w szczycie sezonu? Efekt chwili? A może decyzja, która już w Tobie dojrzewała?

PG: Uważam zupełnie odwrotnie! To ja pokonałem BMW, dorastając do decyzji, by w końcu powiedzieć „pas”. Jak wspominałem, ten samochód miał wiele zalet. Dawał mi wiele radości na oesach, cieszył kibiców, i bronił się „marketingowo”. Ryk silnika z M3 i widowiskowy styl jazdy przenosił fanów do „starych, dobrych czasów”. Ale nie oszukujmy się, dzisiejsze rajdy należą już do konstrukcji z kategorii „rally”. Gdybym miał na to fundusz i możliwości, to nie patrzyłbym w stronę BMW, tylko od razu szukał miejsca w Rally4 lub Rally3. Nie chcę, żeby zabrzmiało to w zły sposób – w rajdach szukam także realizacji swoich marzeń. Dlatego nie widzę się za kierownicą Citroena C2, Renault Clio czy Hondy Civic. E87 dawało mi emocje, cieszyło kibiców, przyciągając sympatyków jazdy na opis na odcinki czy i rampy startowe.

Widziałem ile osób stoi przy drodze z banerami i flagami w „moich” barwach… Dlatego też z szacunku do nich muszę zmienić rajdówkę. Wiesz, nie może być tak, że metę przecinam tylko od święta. Mistrzostwa Polski wymagają… mistrzowskich elementów. Mam świetnego pilota, Jacek jest profesjonalistą w każdym calu. A kierowca wciąż się rozwija, z miesiąca na miesiąc jest coraz lepszy, pewniejszy siebie. Dlatego trzeba wymienić ten ostatni, dość wadliwy puzzel. Czuję, że jestem gotowy na wejście do świata Rally4. Miałem także szansę przetestować tę konstrukcję, wiem, że dam radę. Potrzebuję tylko trochę testów, odrobiny treningu. A wtedy będę w stanie włączyć się do walki o czołowe miejsca w „ośce”. Słowo!

fot. Patryk Grodzki Motorsport – oficjalny profil Facebook

E87, zadbane, niski przebieg

RR: Jeżeli przyjdzie Ci rozmawiać z kibicem, który zamierza zbudować… rajdowe BMW, to będziesz prowadził antybawarską krucjatę? Czy nie zamierzasz nikomu odradzać? BMW to dobra konstrukcja, a Ty po prostu miałeś nieco więcej pecha?

PG: Po pierwsze powiem, że nic nie trzeba budować. Pamiętaj… mam jedną na sprzedaż! Szczerze uważam, że nowy właściciel tego auta będzie naprawdę zadowolony. Trzeba tylko włożyć w nie nieco więcej serca, przekazać komuś, kto będzie umiał je serwisować. Wtedy  otrzyma się samochód zdolny do wygrywania, gwarantuję. Mi zabrakło tej wiedzy, miałem też dosyć wydawania pieniędzy partnerów i własnych oszczędności na… naukę na błędach. Chcę otaczać się ludźmi mądrzejszymi od siebie. I albo uda mi się to osiągnąć w przyszłym sezonie, albo niestety będę zmuszony odwiesić kombinezon i rękawice głęboko do szafy…

Grodzki na najważniejszym oesie

RR: Pokonałeś w tym roku sporo odcinków specjalnych. Były te trudniejsze, były te prostsze, przyjemniejsze. Ale teraz czeka Cię najważniejsze wyzwanie, które zadecyduje o Twoim rajdowym „być albo nie być”. Jak wyglądają Twoje kroki w batalii o kampanię 2024? I jakie są szanse na to, że zobaczymy Cię na wiosnę?

PG: Tak, przede mną najważniejszy oes w życiu. Jestem tego świadomy. Dlatego zamiast narzekać, zabrałem się ostro do pracy. Następnego dnia po powrocie ze Śląska zacząłem pracować nad ofertą sponsorską na sezon 2024, strategią działania, współpracy z moimi partnerami. Niestety, na projekt „Grodzki w Rally4” potrzebna jest góra pieniędzy. Kibice nie mają często świadomości ile tak naprawdę kosztują rajdy samochodowe. Lekko licząc, przyszły rok wiąże się z wydatkami rzędu 300% więcej od mojej jazdy w tylnonapędowym BMW. Dla mnie to kwoty nieosiągalne. Ale skrzydeł dodaje mi podejście moich partnerów. Ufają mi, podoba im się moje podejście, zaangażowanie. I pasja która determinuje każdy ruch drużyny Patryk Grodzki Motorsport. Oni pozwalają mi wyłożyć fundamenty, ja muszę dołożyć sporo cegiełek od siebie, zdobyć finansowanie na występy w Rally4. Ostatnie dni i tygodnie są dla mnie szalone. Walczę ile sił, nie złożę broni. Naprawdę, chcę jeździć dalej!

fot. Gabapix

Rally4 w przeliczeniu na złotówki

RR: Kawa na ławę. Ile kosztują te cegiełki? Jaki budżet potrzebny jest na Rally4?

PG: Zakup samochodu kategorii Rally4 jest dwa, może trzy razy droższy od środków, które przeznaczyliśmy na budowę BMW. Kilkaset tysięcy różnicy. Nie mam takich pieniędzy, więc skupiam się na ofertach najmu. Ale sam samochód to kropla w morzu potrzeb. Doliczmy do tego opony, sportowe paliwo, obsługę, logistykę, części zamienne, niezbędne w RSMP testy. A jak jeszcze dodasz same kilometry oesowe, to cena potrafi zwalić z nóg. Nigdy nie bałem się mówić wprost co myślę, pieniądze nie są dla mnie tematem tabu. Więc skoro oczekujesz „kawy na ławę”, to jeśli Patryk Grodzki chce pojeździć w Rally4, musi zdobyć… pół miliona.

Grodzki
fot. Gabapix

Patryk Grodzki powróci do „lwiątka”?

RR: Masz jakieś preferencje co do maszyny? Któryś z emblematów jest Ci bliższy?

PG: Lubię drapieżne zwierzęta. Nie będę ukrywał, uwagę skupiam dziś na młodszym bracie Peugeota 208 R2, którego miałem okazję sprawdzić w Tarmac Masters. Celuję w Peugeota 208 Rally4. Patrząc na doświadczenia innych kierowców, wyniki i statystyki, będzie to chyba najlepszy i najrozsądniejszy wybór. Przez ostatnie dwa tygodnie pytałem o opinię, chciałem dowiedzieć się jak najwięcej. Na Rajdzie Wisły wsiądę w Peugeota, sprawdzę też Fiestę. Na razie 70/30 dla francuskich klimatów, lecz do wyboru podchodzę na chłodno i analitycznie.

Cieszy mnie fakt, iż po moim komunikacie o Rally4 zgłosiła się do mnie praktycznie każda, licząca się w Polsce stajnia. Sami zaproponowali mi współpracę… To dobry znak. Czuję, że wykonałem dobrą robotę na oesach i w mediach społecznościowych. Dlatego teraz skupiam się na budżecie. Bez niego jedynego wyboru „mojej” rajdówki będę mógł dokonać w… RBR.

fot. Gabapix

Przede wszystkim szczerość

RR: Walczysz teraz o sponsorów – ich uwagę, zaufanie oraz finansowanie. Wielu Twoich partnerów zostaje z Tobą na dłużej. Co takiego oferuje im Patryk Grodzki, że zostają na kolejne lata, i chcą wziąć udział w znacznie większych projektach?

PG: Jak obserwujesz moje działania to widzisz, że staram się łączyć profesjonalizm z lekką dozą humoru. Taką ludzką normalnością. Patryk Grodzki jest taki sam w parku maszyn, co na Facebooku czy YouTube. Chyba dlatego kibice stoją za mną murem – widzą we mnie ich samych, zwykłego gościa, który kocha motorsport i jazdę na opis. Kiedyś obiecałem sobie, że muszę pozostać sobą. A kiedy złamię to przyrzeczenie, odejdę. I chyba to udowadniam. Nie ma u mnie żadnych naciąganych współprac i dziwnych postów sponsorowanych. W to co reklamuję sam wierzę, podpisując się pod tym obiema rękami. A kierunek jest prosty – szczerość, profesjonalizm, partnerskie oraz uczciwe podejście. I moja prawdziwa twarz… Jaki jest Patryk Grodzki każdy widzi. Nigdy nie zakładam żadnych masek pod daną okazję.

RR: Na Wisłę jedziesz „służbowo”, ale czy dołączysz do kibiców na „oglądarze”?

PG: Harmonogram jest napięty. Mam spotkanie z dwoma stajniami rajdowymi, następnie wybieramy się na zapoznanie z trasą. Chcemy wraz z Jackiem poznać te oesy, zbudować opis na przyszłość. Ale potem jadę na serwis oraz na odcinki specjalne. Będę tam dla Was, zabieram też ze sobą trochę gadżetów – nowe pocztówki, naklejki, markery. Bardzo chce się tam z Wami spotkać. A w sobotę skoro świt wracam do Bielska Podlaskiego. Wiesz, nie ma czasu do stracenia. Jeśli dobrze przepracuję ten czas, to niedługo pogadamy o Rally4!

Trzymamy kciuki za Rally4!

Zachęcamy do zaobserwowania mediów społecznościowych Patryka Grodzkiego, w których Podlasianin regularnie relacjonuje swoje starty i motorsportowe przygody. Jeśli chcielibyście lepiej poznać tego sympatycznego kierowcę, odsyłamy do naszego obszernego wywiadu, w którym pytamy Patryka o genezę jego pasji i pierwsze kroki za kierownicą rajdowego E87. Po więcej rajdowych emocji oraz wiadomości z oesów RSMP zapraszamy na rallyandrace.pl.

W Rally and Race cenimy sobie zdanie naszych czytelników. Zachęcamy Was do wyrażania własnych opinii i dyskusji w mediach społecznościowych. Jesteśmy też otwarci na wymianę argumentów. Wspólnie budujmy i wspierajmy społeczność kibiców oraz polski motorsport!