PZM: „Naszym postulatem nie było wprowadzanie „monopolu”

PZM
fot. rallyart

Polski motorsport od lat czekał na zmiany w prawie, które mogłyby unormować niejasną sytuację samochodów przeznaczonych do sportu. Wydawało się, iż rok 2023 przyniesie długo wyczekiwane rozwiązanie, całkowicie eliminując pojęcie „szarej strefy”. I choć nowa ustawa zrealizowała kilka postulatów, to jej zapisy wywołały ogromne poruszenie, dzieląc środowisko i wzniecając nowe konflikty. Najpoważniejszym zarzutem stawianym pod adresem rodzimego związku było „świadome, monopolistyczne działanie”, wyrażane przez obowiązek posiadania licencji i wykluczenie konstrukcji przeznaczonych do sportu z ruchu publicznego. Jakie były intencje Polskiego Związku Motorowego? Czy istnieje dziś szansa na korektę dyskusyjnych artykułów ustawy? Zapytaliśmy o to przedstawicieli PZM.

Uwaga: 

Jako jedyna redakcja w Polsce podchodzimy do problemu w pełni profesjonalnie, a przede wszystkim… całkowicie bezstronnie. Jako dziennikarze staramy się jedynie wyjaśnić ten temat, by wskazać jak zmiany w prawie wypłyną na przyszłoroczną, sportową rywalizację.

Zobacz teżPZM: „Nie chcieliśmy uderzać w żadną grupę, a rozwiązać palący problem”

Niniejszy materiał jest częścią większej serii artykułów, w których postaramy się zgłębić wszystkie, kluczowe zagadnienia. Przejdziemy więc od tematu legislacji, genezy zmian w prawie i samego procesu tworzenia ustawy, przez kwestie KSS, badań technicznych oraz formuły SKJS, po zarzut próby stworzenia „monopolu” na organizację imprez przez PZM. Pierwszymi rozmówcami będą przedstawiciele Polskiego Związku Motorowego, następnie oddamy głos organizatorom – Waldemarowi Kołodziejowi i Jarosławowi Dyszkiewiczowi z Grupy Walim Rajdowy, Marcinowi Jankiewiczowi z Tarmac Masters i RSMDŚl, Maciejowi Raczewskiemu z Rajdowych Mistrzostw Polski Zachodniej, Szymonowi Mazurowi z ekipy BGM Sport oraz Gabrielowi Borowemu, współorganizatorowi Valvoline Rajdu Małopolski.

Zaprezentujemy stanowisko kilku stron, nie ingerując w wypowiedzi naszych rozmówców. Wszystko po to, aby przekazać jedynie rzetelne informacje, które pomogą wyrobić opinie.

PZM
fot. rallyart

Nowy stan prawny

Szeroko rozumiana kwestia legalizacji samochodów przeznaczonych do sportu była swego rodzaju piętą achillesową i kłopotem, który od dekady trapił rodzime środowisko. Niejasny stan prawny i brak odpowiednich regulacji technicznych doprowadziły do „szarej strefy”, w której dominowała niepewność i strach przed legalnymi działaniami służb mundurowych… Rok 2023 miał być tak potrzebnym światełkiem w tunelu i zapowiedzią zmian. Ogłoszono bowiem, iż w końcu dojdzie do wprowadzenia przepisów, które „uzdrowią” chory system.

I tak 16 czerwca wydano „Ustawę o zmianie ustawy o publicznym transporcie zbiorowym oraz niektórych innych ustaw” (Dz.U. 2023 poz. 1720). Nowy akt prawny wpływał też na niektóre artykuły „Ustawy Prawo o ruchu drogowym” (Dz.U. 1997 nr 98 poz. 602). Polski ustawodawca wskazał, iż regulacje wejdą w życie 1 czerwca 2024. Reasumując, choć po wielu latach w końcu otrzymaliśmy zapisy o „samochodzie przeznaczonym do sportu”, to całokształt ustawy wywołał ogromne poruszenie, zwłaszcza w środowisku jazdy na opis.

Aby podejść do tematu w odpowiedni sposób i mądrze rozłożyć go na czynniki pierwsze, rozpoczęliśmy od pytań o genezę zmian w przepisach i odpowiedzialność za kodyfikację nowych regulacji, porównanie stanu prawnego państw Unii Europejskiej oraz kooperację pracowników Polskiego Związku Motorowego z ustawodawcą. Objaśnienie tych zagadnień znajdziecie w pierwszej części naszego materiału. Następnie poprosiliśmy o komentarz w sprawie zasad wydawania KSS, obowiązku posiadania licencji, wzrostu kosztów sportowej rywalizacji czy nowej formuły SKJS. W drugiej części naszego materiału uzyskaliśmy także odpowiedź na zarzuty „eliminacji” sportu motorowego w stricte amatorskim wydaniu. Dziś przechodzimy do kolejnego, niezwykle ważnego aspektu – porozmawiamy między innymi o zapisach wykluczających poruszanie się po drodze publicznej, ubezpieczeniach czy kwestii „monopolu”. Naszymi rozmówcami będą Pan Jarosław Noworól (Przewodniczący GKSS PZM) oraz Pan Bartłomiej Urbański (Przewodniczący Zespołu Technicznego GKSS PZM).

PZM
fot. rallyart

Wymóg posiadania licencji

RR: W myśl punktu 4d artykułu 38. Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym samochód przeznaczony do sportu prowadzić może wyłącznie kierowca z oficjalną licencją. Kto był odpowiedzialny za taki kształt rzeczonego przepisu? Wielu kibiców oraz zawodników uważa, iż jest to jawny przymus, krok do eliminacji „konkurencji”.

BU: Tak jak rozmawialiśmy już wcześniej, nasze rozmowy z ustawodawcą podzielić można na kilka „tur”. W ostatniej z nich Ministerstwo Infrastruktury postawiło na profesjonalizm. Stanowisko było jasne – mamy profesjonalny, i określony przez prawo samochód osobowy przeznaczony do sportu, mamy profesjonalne zawody i oficjalne licencje wydawane przez odpowiedni związek sportowy, który zadba o bezpieczeństwo. Więc podążając tym tropem, samochody powinny poruszać się po trasach imprez wyznaczonych i zatwierdzonych przez związek, zaś za kierownicą pojazdu zasiadać powinien wyłącznie licencjonowany kierowca.

Trzeba to jasno powiedzieć, że wzorowano się na rozwiązaniach z innych krajów. Wiemy także, że ustawodawcy konsultowali się z przedstawicielami zagranicznych organów. Jak wspominałem ostatnio, znaleziono pewną analogię w świecie łodzi sportowych, ichniejsze regulacje przeniesiono więc do motorsportu. Ministerstwu zależało na tym, aby wszystkie aspekty pozostawały pod kontrolą określonego organu, który byłby w stanie nadzorować, weryfikować i trzymać pieczę nad wewnętrznymi regulacjami i regulaminami. Kogoś, kto zadba o legalność, bezpieczeństwo oraz ewentualną, dalszą współpracę z ustawodawcą. Oczywiste było to, iż odpowiedzialność spadnie na barki PZM i zbudowanych już struktur.

Podsumowaniem rozważań było stwierdzenie, iż skoro Ministerstwo dopuszcza już pojęcie profesjonalnego samochodu przeznaczonego do sportu, to za kierownicą zasiąść powinien zawodnik z „odpowiednią kategorią prawa jazdy” czyli oficjalną, wydawaną w kraju licencją odpowiedniego związku sportowego. Ministerstwo chciało jasnego zdefiniowania kto i gdzie poruszać się będzie takim pojazdem. Niestety, jako Polski Związek Motorowy nie mieliśmy na to żadnego wpływu. Była to niepodlegająca negocjacjom wola rodzimego ustawodawcy.

fot. rallyart

Rajdówki znikną z naszych ulic?

RR: Przepis wprowadza jednak gigantyczny, organizacyjny chaos… W ogromnym uproszczeniu, utrudnia lub wyklucza możliwość legalnego sprawdzenia maszyny po naprawach i modyfikacjach, dojazdu na imprezę sportową czy poruszania się między ceremonią startu/mety a serwisem lub parkiem zamkniętym. Stawiając sprawę jasno, brak możliwości przetestowania auta wpływa na bezpieczeństwo. Czy PZM jest świadomy skali tego problemu? Jak rozwiążecie ten prawny zgryz?

BU: Co dość istotne, znam ten problem bardzo dobrze, spotykam się z nim na co dzień… Wiem, że wyjazd na drogę publiczną jest zupełnie oczywistą procedurą – sprawdzenie czy przetestowanie samochodu powinno być normą. Chcę uspokoić wszystkich mechaników i zawodników. Pracujemy nad tym i będziemy zgłaszać propozycje, aby rozwiązać problem.

Warto zauważyć, iż taki system działa za naszą zachodnią granicą. W Niemczech dojazdy na zawody, badania techniczne oraz przejazdy serwisowe są możliwe. Za to w Czechach… Tam mamy identyczne, bardzo restrykcyjne podejście. Wydaje się, że Ministerstwo chciało po prostu ukrócić ewentualne nadużycia, więc w tym przypadku wzięli przykład z Czechów.

Ustawodawca zgodził się, aby samochody sportowe nie spełniały ogólnie przyjętych norm. Pojazdy te nie muszą posiadać układów oczyszczania spalin, ABS, mogą mieć odpowiednią klatkę bezpieczeństwa czy braki w wyposażeniu wnętrza. Jednak warunek jest taki, że takie konstrukcje będą poruszać się po drogach wyłącznie wtedy, kiedy biorą udział w zawodach.

fot. rallyart

PZM zauważa problem

Wiemy jakie kłopoty to stwarza. Dlatego pracujemy nad odpowiednim rozwiązaniem, które zaspokoi potrzeby zawodników oraz organizatorów, jednocześnie spełniając normy prawne. Pamiętajmy, że ustawę wprowadzono jako akt… pilotażowy. Nasz postulat jest jasny, PZM chce doprowadzić do sytuacji, w której poruszanie się po drodze publicznej będzie legalne, oczywiście w określonych przypadkach. Myślimy tu o przejazdach serwisowych, dojazdach na imprezę sportową, „jeździe serwisowej” w okolicy siedziby naszego serwisu. Będziemy podejmować odpowiednie kroki w tym zakresie. Wymaga to jednak czasu oraz konsultacji.

Przeczytaj również: PZM: „Uspokajamy, mamy rozwiązanie na „nowe” SKJS”

Nie zapomnimy też o mechanikach, członkach zespołów odpowiedzialnych za dostarczenie samochodu na BK, ceremonię startu, mety. Mamy sporo pomysłów, być może na czasowe pozwolenia lub okresową zgodę. Zapewne wykorzystamy do tego nasz system Inside PZM.

fot. rallyart

Prawna zagwozdka

JN: To zagadnienie ma też jeden, mało przyjemny aspekt. Nowe przepisy stanowią pewną zagwozdkę dla samych organizatorów. W skrócie, gdy tworzysz imprezę, wskazujesz trasę rajdu – odcinki specjalne i drogi dojazdowe. W świetle nowych aktów prawnych zawodnicy będą zmuszeni poruszać się po wytyczonych „ścieżkach”. Dotychczas, kiedy ktoś zboczył z trasy mógł zostać ukarany przez ZSS, lecz nie przez policję. A co, jeżeli w przyszłości ktoś opuści trasę rajdu na przykład ze względu na pomyłkę? Następuje poważny kłopot prawny. Przepisy „uderzyły” też w stajnie rajdowe, które nie mogą wyjechać nowymi konstrukcjami poza bramę przedsiębiorstwa. My widzimy skalę problemu, będziemy działać w tej kwestii.

BU: Chciałbym aby stajnie i zawodnicy mieli świadomość, że proponowaliśmy Ministerstwu kilkanaście różnych ścieżek. Od dodatkowych zezwoleń dla mechaników i serwisantów, po wskazanie odpowiedniego pracownika warsztatu, przez upoważnienia i wytyczne. Jednakże żadne z naszych postulatów, od tych najbardziej liberalnych po bardziej rygorystyczne, nie spotkały się z akceptacją… Teraz czeka nas twardy orzech do zgryzienia. Nie zamierzamy odpuścić tego tematu, postaramy się znaleźć najbardziej rozsądne, bezpieczne rozwiązanie.

Jeśli mogę coś zaproponować, zawodnicy którzy posiadają samochody kwalifikujące się na żółte tablice dla pojazdów zabytkowych mogą skorzystać z tej, całkowicie legalnej ścieżki. Naturalnie, owe pojazdy muszą spełniać pewne warunki. Jestem jednak przekonany że nie brakuje u nas konstrukcji przeznaczonych do rajdów historycznych, które bez problemów przejdą całą procedurę, dzięki czemu nie będą podlegać nowym, dodatkowym obowiązkom.

fot. rallyart

„Monopol”

RR: Czas na poruszenie najbardziej palącego tematu. Od czasu publikacji nowych aktów prawnych w rajdowym środowisku przewija się wciąż jedno słowo, wielki zarzut pod adresem PZM. Monopol. Według artykułu 65p Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym samochód sportowy może poruszać się po drodze publicznej jedynie podczas trwania imprezy zorganizowanej przez właściwy związek sportowy. Dla wielu to jawne działanie monopolistyczne, wykonane w „białych rękawiczkach”.

BU: Postaram się wytłumaczyć tę sprawę podchodząc do tego znacznie szerzej, biorąc pod uwagę nieoczywiste na pozór aspekty… Mamy określone normy, które obowiązują cywilne samochody – są to między innymi poduszki powietrzne, ABS, DPF, katalizatory. Samochody przeznaczone do sportu to zupełnie inna para kaloszy, dokładnie przeciwny biegun. Czasy, kiedy konstrukcje rajdowe były bliskie swojej seryjnej specyfikacji minęły już bezpowrotnie.

Musimy wyjrzeć za okno. Obecna legislacja, nastroje polityczne, działania Unii Europejskiej gnają w stronę ochrony środowiska. Trwają właśnie rozmowy na temat modyfikacji normy Euro7, gdyż produkcja niektórych pojazdów, w szczególności małolitrażowych, przestałaby być opłacalna… Postawmy sprawę jasno – samochody nie mają dzisiaj zbyt dobrej passy.

A my, w tak niekorzystnym dla motoryzacji klimacie, udajemy się do Ministerstwa apelując o wprowadzenie niezbędnych, korzystnych dla sportu przepisów. Ale podczas procesowania wniosku ustawodawca dowiaduje się, że samochody przeznaczone do sportu nie spełniają tak naprawdę około 95% ustalonych norm. Tradycyjną homologacje mają lampy czy szyby.

fot. rallyart

Ministerstwo zaufało PZM

Pojawia się więc pytanie o sposób budowania samochodów. A tutaj jedyną, światową oraz powszechnie szanowaną jednostką jest FIA – która przez dekady budowała, sprawdzała i aktualizowała istniejące normy. Zwłaszcza te związane z bezpieczeństwem. FIA wyznacza jeden ASN na każdy kraj, w naszym przypadku jest to PZM. Właśnie dlatego Ministerstwo Infrastruktury zdecydowało się na rozmowę i współpracę z Polskim Związkiem Motorowym. Po prostu, związek był jedynym, odpowiednim partnerem – przedstawicielem FIA w kraju.

Wbrew temu co uważa wielu internautów, postulatem PZM nie było wprowadzenie żadnego „monopolu” oraz wykluczenie kogokolwiek z „obiegu”… Wynikało to wyłącznie z rozważań Ministerstwa. Ustawodawca nie chciał dopuścić do ruchu drogowego samochodu, który nie spełnia powszechnych norm. Stwierdzili więc, iż skoro mamy w Polsce przedstawiciela FIA, który wie jak zorganizować imprezę i weźmie odpowiedzialność za kwestie bezpieczeństwa, to on zostanie obarczony tą odpowiedzialnością. Przede wszystkim, jego zadaniem będzie dbanie i egzekwowanie przepisów, regulaminów, troska o jakość techniczną samochodów. My nie chcieliśmy, nie chcemy oraz nie zamierzamy blokować innych inicjatyw, niż nasze.

PZM
fot. rallyart

Co z rejestracją pojazdu?

RR: Poznaliśmy już wzór nowych tablic rejestracyjnych dla „rajdówek” i maszyn przeznaczonych do sportu. Jaki jest pomysł na czasową rejestrację samochodów?

BU: Wdrożony system jest fuzją dwóch rozwiązań, badania co do zgodności z warunkami technicznymi znanego ze świata pojazdów zabytkowych i procedur pozwolenia czasowego. Rozwiązanie daje nam uniwersalność, odpowiadając zarówno nowym konstrukcjom, jak i starszym pojazdom. Niestety, Ministerstwo nie chciało zgodzić się na stałą rejestrację, nie znamy jednak dokładnego powodu takiej decyzji. W planach był trzydziestodniowy okres rejestracji, na szczęście wysłuchano naszego apelu i argumentu o potencjalnym chaosie. Udało się, a samochód przeznaczony do sportu rejestrowany będzie na okres zgodności z badaniami technicznymi, w tym wypadku na okres jednego roku. To był dobry konsensus.

Dodam, iż jako PZM wnioskowaliśmy o czeskie rozwiązanie z naklejkami, które przewiduje zastąpienie przedniej tablicy rejestracyjnej naklejką. Z przodu byłaby to naklejka o nieco zmniejszonych wymiarach, z tyłu pełnowymiarowa tablica. To ogromne ułatwienie – wiele maszyn nie ma odpowiedniego miejsca na przymocowanie tablic, łatwo zgubić je podczas szutrowych odcinków specjalnych. Niestety, Ministerstwo Infrastruktury chciało utrzymać tradycyjne, metalowe tablice, zmieniając jedynie kolor tła oraz ostateczny kolor czcionek.

fot. rallyart

Ile zapłacimy za OC?

JS: Wielu zawodników trapi kwestia ubezpieczeń, środowisko obawia się dzisiaj znacznych podwyżek składek polis OC. Jak profesjonalizacja sportu motorowego wpłynie na coroczne wydatki? Czy włodarze PZM prowadzili już jakieś rozmowy?

BU: Zaczynając od prawnego aspektu, poza ustawowymi wyjątkami, samochody osobowe muszą posiadać ciągłość ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Omawiane przez nas zmiany nie wpływały stricte na kwestie ubezpieczeniowe – to już inne Ministerstwo i inne akty normatywne. Do PZM w trybie konsultacji wpłynęła jednak ustawa o obowiązkowych ubezpieczeniach odpowiedzialności cywilnej zawieranych w przypadku posiadania pojazdu mechanicznego. Wykorzystaliśmy okazję apelując, aby samochody przeznaczone do sportu nie musiały posiadać ustawowej ciągłości ubezpieczenia. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy…

Analogicznie do pojazdów zabytkowych zawnioskowaliśmy, aby samochody przeznaczone do sportu ubezpieczane były na okres trzydziestu dni, bez obowiązku ciągłego wznawiania polisy. Nie znamy jednak dokładnych kwot czy sposobu kalkulacji składki. Wydaje mi się jednak, iż działa to w dwie strony. Owszem, samochody przeznaczonego do sportu mogą wyrządzić spore szkody na odcinku specjalnym, ale realnie poruszają się po nim zaledwie kilka razy w roku… Ograniczenia w poruszaniu się nimi narzucają przecież same przepisy, więc patrząc na to od tej strony ryzyko powstania szkody spada. Dziś ciężko jest jednak ferować ostateczny, cenowy wyrok. Pozostaje nam więc czekać na dalszy rozwój sytuacji.

fot. rallyart

Współpraca ponad podziałami?

RR: W takim razie, kawa na ławę. Czy PZM jest otwarty na współpracę z innymi, „zewnętrznymi” organizatorami imprez, które od lat harmonijnie się rozwijają?

JN: Spodziewaliśmy się takiego pytania. Odpowiedź brzmi… naturalnie. Jest jednak takie powiedzenie „jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one”. Chętnie nawiążemy współpracę z każdym, bez wyjątku. Warunek jest tylko taki, że trzeba będzie dostosować się do określonych zasad – długości rozgrywanych odcinków, formatu i regulaminów oraz wymogów. Jeśli próba sprawnościowa wynosić ma dwa kilometry, to jej długość nie może przekroczyć dwóch kilometrów. Jeżeli przewodniczący ZSS ma sprawdzić trasę, to trzeba będzie mu to umożliwić. Konieczne będzie przesłanie odpowiedniego regulaminu cyklu, z wnioskiem o wydanie wizy. Jeśli trzeba będzie coś zamienić lub poprawić – my pomożemy.

Oczywiście, każdy może też zrzeszyć się w ramach automobilklubów, wystąpić o licencję. Pamiętajmy, iż PZM nie ma „monopolu” – mogą pojawić się także inne związki sportowe. Wiemy jednak, że współpraca z PZM ma wymierne zalety – to organizacyjne ułatwienie. Wbrew pozorom, nie gryziemy. I zapewniam, z każdym znajdziemy dziś wspólny język!

PZM
fot. rallyart

Oddajemy głos organizatorom

Przypominamy, że powyższa rozmowa była jedynie cząstką wielogodzinnej konwersacji, w której poruszyliśmy zdecydowanie więcej tematów. Raz jeszcze zachęcamy do zapoznania się z pierwszą, typowo „legislacyjną” częścią wywiadu oraz drugim artykułem, w którym zapytaliśmy o kwestie „nowego” SKJS, procedury wydawania KSS i obowiązku posiadania oficjalnej licencji. Jak wspomnieliśmy na wstępie, po rozmowach z przedstawicielami PZM oddajemy głos organizatorom pucharów i lokalnych czempionatów. Wkrótce udostępnimy kolejny wywiad, o spotkanie poprosiliśmy Jarosława Dyszkiewicza i Waldemara Kołodzieja.

Pragniemy stanowczo zapewnić, iż redakcja Rally and Race nie staje po żadnej ze stron i nie jest częścią żadnego konfliktu. Wierzymy, iż przyczynimy się do wyjaśnienia problemu.

Więcej informacji o obecnych działaniach związku znajdziecie na oficjalnej witrynie PZM. Po najnowsze wieści ze świata polskich i zagranicznych oesów zapraszamy na rallyandrace.pl.

W Rally and Race cenimy sobie zdanie naszych czytelników. Zachęcamy Was do wyrażania własnych opinii i dyskusji w mediach społecznościowych. Jesteśmy też otwarci na wymianę argumentów. Wspólnie budujmy i wspierajmy społeczność kibiców oraz polski motorsport!