Rozwój kartingu czy skok na kasę? CIK swoje a rzeczywistość swoje.

fot. Philippe Kalmès, KSP Reportages

Członkowie Światowej Rady Sportu zatwierdzili w Paryżu kompleksową strategię kartingową FIA, która ma wspierać rozwój dyscypliny. Który raz to słyszymy? Plany komisji kartingowej działającej przy światowej federacji zawsze mówią o zwiększeniu frekwencji, nowych możliwościach, wyższym poziomie. Rzeczywistość jest jednak niezmienna. Rządzi pieniądz, wielkie teamy i milionowe budżety kierowców.

Na przestrzeni kilkunastu lat widzieliśmy przynajmniej trzy strategie rozwoju sportu kartingowego. Ta dzisiejsza jest urozmaicona o elektromobilność i …świat wirtualny. Tak Felipe Massa chce promować i rozwijać sport kartingowy. Doprawdy nie wiem, czy ludzie CIK-u dostrzegają rzeczywiste problemy, o których mówili ostatnio Lewis Hamilton, Toto Wolf czy Frederic Vasseur? Obserwuję sytuację w kartingu od kilkunastu lat i nigdy jeszcze start w najwyższych seriach nie kosztował zawodników tyle co dzisiaj. To są naprawdę kosmiczne kwoty, które trzeba wyłożyć na udział w światowych prestiżowych zawodach czy seriach.

Co na to CIK FIA? Czytamy: Strategia ma na celu zwiększenie liczby kierowców od poziomu podstawowego do kartingu, a następnie zaoferowanie im nowych możliwości wspięcia się na najwyższy poziom kartingu przed przejściem do innych zawodów. Przy czym zidentyfikowano cztery filary wzrostu: 1. Poprawa promocji kartingu w celu generowania jak najszerszego zainteresowania, 2. Rozwijanie cyfrowego kartingu zgodnie z obecną popularnością cyfrowego sportu motorowego, 3. Poszerzenie podstawy piramidy sportów motorowych poprzez inicjatywy mające na celu przyciągnięcie opinii publicznej, 4. Ułatwienie dostępu do zawodów poprzez stworzenie Kartingowych Pucharów Regionalnych FIA.”

Serio? Uważacie, że te „filary” pomogą w rozwoju dyscypliny i zwiększeniu frekwencji, pojawieniu się nowych możliwości dla młodych przyszłych kierowców czy zwiększeniu poziomu? Bo ja tu widzę kolejny skok na budżet, choćby za sprawą utworzenia nowych rozgrywek regionalnych, na których promotorzy i teamy upieką świeżą pieczeń.

Zwróćcie uwagę, za każdym razem kiedy chodzi o duże pieniądze, mówi się albo o bezpieczeństwie albo o ułatwianiu dostępu do „elitarnego grona na samej górze”. Tak mówiło się w 2014 roku, kiedy obniżono wiek kategorii seniorskiej, a co za tym idzie, coraz młodszych kierowców wprowadzano do wyższych serii wyścigowych. Pojawiły się apele o bezpieczeństwo, system spadających zderzaków, który miał służyć jego poprawie i z kartingu jaki znamy – konkurencji kontaktowej – tworzył sport, w którym kontakt był zakazany. W praktyce przygotowywał młodych kierowców do wyścigów „bezkontaktowych” w nowo powstałych seriach F4. Chodziło oczywiście o przejęcie kartingowych budżetów, które sięgały często setek tysięcy dolarów za sezon. Tę budżetową spiralę nakręcali głównie bogaci Rosjanie pojawiający się w kartingu hurtowo. Wystarczyło tylko połączyć kropki i spojrzeć na sytuację z szerszej perspektywy, aby dostrzec faktyczne powody zmian. Pisałem o tym jako jeden z nielicznych już w 2015 roku.

Dziś słyszymy o „inicjatywie masowej integracji”, którą proponuje CIK czyli wprowadzeniu młodzieży w świat sportów motorowych poprzez karting i edukowanie ich w zakresie – nie inaczej – bezpieczeństwa. Piękne hasło! Czyli masowa rozrywka dla 6-8-latków z przyjazną atmosferą, zabawą, slalomem w wózku elektrycznym połączonym z programem edukacyjnym. Jednym słowem piknik i happening. Dla mniej mobilnych (czytaj – mniej zamożnych) zostają wyścigi w świecie wirtualnym. Wszak to zdecydowana większość – mamy więc i dla nich propozycję.

Kolejny krok to ukłon w stronę producentów i teamów kartingowych – puchary regionalne FIA. I myślę, że to jest sedno tej strategii. Wiadomo, młody kierowca – a projekt tych pucharów obejmuje również wprowadzenie do rywalizacji kategorii Mini czyli już 7-letnich zawodników – wkraczający do wielkiego świata motosportu potrzebuje dobrego CV już od pierwszych startów, a więc wygranych w najważniejszych zawodach. A najważniejsze zawody rozgrywane są pod patronatem FIA. Et voila…
Oczywiście. Wyrównane szanse, ten sam sprzęt dla każdego, te same podwozia, te same silniki. Jednym słowem bezpiecznie i sprawiedliwie. Już to słyszeliśmy, prawda?

Jaki ten plan piękny i nowoczesny. Bo przecież oparty o nowe technologie – jest elektromobilność i wirtualna rzeczywistość na ekranie monitora. Mnie jednak wciąż brakuje rozwiązań, które mogą zmierzyć się z zaledwie jednym zdaniem wypowiedzianym przez Lewisa Hamiltona: „Gdybym musiał od nowa zaczynać swoją karierę, to nie byłoby mnie tu, gdzie jestem obecnie, bo moi rywale mieliby o wiele więcej pieniędzy…”

Temat jest ważny, więc będzie kontynuowany.