Stefano Domenicali: „w Rosji nigdy więcej nie będzie wyścigów F1”

fot. formula1.com

Były dyrektor Ferrari a obecnie dyrektor generalny Formuły 1 ogłosił w wywiadzie z niemieckim „Bildem”, że po napaści na Ukrainę królowa motorsportu nie zagości już w Rosji. Słowa te odbiły się szerokim echem, nawet w rosyjskim parlamencie.

Zmagania Formuły 1 na torze w Sochi były… naturalnym obrazkiem hybrydowej ery tego sportu. Grand Prix Rosji na Sochi Autodrom rozgrywano nieprzerwanie od 2014 roku. Na obiekcie położonym przy Morzu Czarnym niepodzielnie panowała stajnia Mercedesa. Ekipa Toto Wolffa wygrała wszystkie, dotychczasowe wyścigi. Jednak po napaści Rosji na Ukrainę tegoroczne Grand Prix zniknęło z harmonogramu. Jak zapowiada Stefano Domenicali, nie jest to chwilowa absencja. Według niego, Formuła 1 już nigdy więcej nie zawita do Rosji.

fot. skysports.com

Stanowcze „dość”?

Zawsze uważałem, że nie można mówić „nigdy”. Ale w tej kwestii, i mogę to obiecać, nie zamierzamy z nimi negocjować. Nie będzie już żadnych wyścigów w Rosji” – dokładnie w ten sposób wypowiadał się dyrektor Formuły 1 w rozmowie z dziennikarzami Bild Sport.

W Rosji słowa te odbierane są ze złością, irytacją, ale też… pewną formą pewności siebie. Nie wszyscy wierzą bowiem w oświadczenie byłego szefa Ferrari. Prym w komentowaniu sprawy wiedzie Dmitrij Swiszczow, rosyjski deputowany, przewodniczący Komisji Dumy Państwowej do spraw Kultury Fizycznej oraz Rozwoju Sportu:

Zaraz, nim mówi się takie rzeczy, warto najpierw zerknąć do swojej umowy. Na ile lat została podpisana? Na dwa? Może trzy. Domenicali jest tylko pracownikiem Formuły 1, niech składa więc deklaracje wyłącznie na czas swojego zatrudnienia. A przy okazji, odwołali wyścig, więc niech zwrócą nam zapłacone pieniądze. Byłoby miło. Nie chcecie ścigać się u nas, w porządku, więc zwróćcie to, co zapłaciliśmy za Grand Prix Rosji”.

Czas na drogę sądową?

Inwazja na Ukrainę sprawiła, że zdecydowanej większości rosyjskich sportowców zamknięto drzwi do sportowej rywalizacji. Nie inaczej było też w Formule 1, o czym w bolesny sposób przekonał się Nikita Mazepin. Kierowca Haasa pożegnał się z miejscem w zespole, a jego fotel przejął Kevin Magnussen. Syn właściciela koncernu Uralkali zapowiadał, że w związku z tym że czuje się oszukany, o swoje prawa powalczy w sądzie. Wydawało się, że sprawa nieco przycichła, jednak Rosjanin zrealizował swoje zapowiedzi w połowie lipca. Jak będzie z włodarzami Grand Prix Rosji w Sochi? Pozew sądowy wydaje się dziś tylko kwestią czasu.

Ewentualnych ogłoszeń należy szukać na oficjalnej stronie internetowej Sochi Autodrom.