Udany weekend wyścigowy zespołu MMM Racing

fot. Grzegorz Kozera

Drużyna MMM Racing ma za sobą rewelacyjny weekend na Torze Poznań. Mieszko Matuszyk wygrał dwa wyścigi i pewnie kroczy po obronę mistrzowskiego tytułu. Wracający do walki Miłosz Matuszyk stanął na podium wyścigu Trofeo di Serie.

W zeszły weekend na torze Poznań odbyła się III i IV runda Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski, na której nie mogło zabraknąć rodzinnego zespołu z Walimia. Do walki o prym na polskiej świątyni ścigania stanęli dwaj bracia – Miłosz i Mieszko Matuszykowie.

Mieszko kontynuuje swoje starty w klasie DN-1, gdzie za sterami Kii Picanto będzie walczył o obronę tytułu mistrzowskiego z zeszłego sezonu. Starszy z braci, Miłosz, wraca do walki na Torze Poznań, startując w pucharowym Fiacie w ramach markowego turnieju Trofeo di Serie. Walimiacy rozpoczęli weekend wyścigowy od czwartkowych treningów, które w całości poświęcili na dopasowanie sprzętu i wjeżdżenie się w trudne warunki w Poznaniu.

fot. Grzegorz Kozera

Rodzinna batalia w stolicy Wielkopolski

Prawdziwa rywalizacja rozpoczęła się w piątek, wraz z zaplanowaną na ten dzień sesją kwalifikacyjną. Jako pierwszy swoich sił spróbował Miłosz, któremu udało się wywalczyć rewelacyjny wynik w postaci trzeciego miejsca.

Jakiś czas później za stery swojej Kii Picanto zasiadł Mieszko. Udało mu się wywalczyć pole position, odstawiając resztę stawki o 1,2 sekundy! Był to naprawdę świetny prognostyk przed startami następnego dnia.

Jestem bardzo zadowolony, bo nie spodziewałem się aż takiego wyniku. Patrząc po tym jak małe doświadczenie mam w tym samochodzie i jak radziłem sobie w poprzedniej rundzie, traktuję to jako pewien sukces. Jest to też spore zaskoczenie, ponieważ od kilku dni walczę ze strasznymi problemami zdrowotnymi, jazda kosztuje mnie wiele sił” – skomentował Miłosz.

fot. Grzegorz Kozera

Sobotnia walka w prawdziwym upale

W sobotę nie było czasu na wylegiwanie się w łóżku, Miłosz rozpoczął pierwszy sprint już o godzinie 8:00. Po bardzo udanym starcie, walka o drugą lokatę poskutkowała spadkiem i utratą podium na rzecz Dawida Borka. Miłosz nie był w stanie utrzymać tempo, po około dziesięciu minutach dopadł go potężny ból związany z zapaleniem żołądka. Problemy ze zdrowiem spowodowały, że wicemistrz Polski Hour Race 2017 zaniechał dalszych ataków i skupił się na bezpiecznym zakończeniu startu. Wykończony przeciął metę tuż za pudłem.

W wyścigu klasy DN1 Mieszko zaliczył bardzo nieudany start, stracił pierwszą lokatę i zmuszony był odrabiać straty. Po kilku okrążeniach jego główny rywal zderzył się z samochodem jadącym w innej grupie, co spowodowało spadek na 3 pozycję, a Mieszko wysunął się na prowadzenie. Nastolatek nie oddał już pałeczki lidera aż do końca.

To był bardzo specyficzny wyścig. Po zepsutym starcie przez uślizg kół jechałem za moim rywalem, Szymonem Piotrowskim. Uważam, że moja wygrana nie jest spowodowana nieszczęściem rywala. Wiem, że miałem na tyle lepsze tempo w kwalifikacjach, że wysunięcie się na prowadzenie to była kwestia kilku okrążeń. Wypadek rywala nie pozwolił nam na bezpośrednią walkę. Cóż, taki jest motorsport” – dodał Mieszko.

Udane zakończenie weekendu

Niedzielę otworzyły kolejne kwalifikacje. Mieszko kolejny raz wywalczył pole position, tym razem budując przewagę 1,3 sekundy. W drugim sprincie nie było już problemów ze startem, najmłodsza latorośl wyścigowej rodziny Matuszyków dotarła do mety na pierwszej pozycji, umacniając się tym na pozycji lidera w klasyfikacji sezonowej.

O godzinie 14:30 odbył się drugi wyścig Trofeo Di serie, w którym to najlepsza szóstka z sobotniego starcia ruszała w odwróconej kolejności. Miłosz kończąc na czwartej pozycji znów startował z trzeciego pola. Po udanym początku, wysunął się na pozycję wicelidera, będąc spokojnym o przebieg wyścigu, gdyż Rafał Gawkowski startujący z pole position, popełnił falstart i był zmuszony zjechać na karę przejazdu przez aleję serwisową.

Na wyjściu z pierwszego zakrętu, doszło do delikatnego kontaktu z Dawidem Borkiem, który finalne wraz z Jakubem Szablewski (triumfatorem starcia) wyprzedzili Miłosza. Po osamotnionym wyścigu, nie mając tempa jak rywale z przodu, Miłosz miał za zadanie dowieźć trzecie miejsce do mety. Mimo potężnego zmęczenia, udało się zrealizować cel.

Jestem bardzo zadowolony z tego wyścigu! To moje pierwsze podium od 2019 roku. Fajnie jest tu wrócić! Liczyłem na więcej, bo czułem się już lepiej fizycznie niż dzień wcześniej, ale i tak jestem bardzo zadowolony! Chciałbym pojechać cały sezon w pucharze Fiatamówił Miłosz wyczerpany po wyścigu.

To był bardzo trudny weekend – głównie za sprawą pogody i fali upałów, która nawiedziła Wielkopolskę. Temperatura toru i gorąc w kabinie były potężnym sprawdzianem zarówno dla maszyn, jak i ludzi. Nie mniej jednak, ekipa MMM Racing wraca do Walimia z tarczą!

Zachęcamy do obserwowania mediów społecznościowych drużyny MMM Racing.

Źródło: materiały prasowe MMM Racing