24h Le Mans 2021 – przewodnik

fot. 24 Heures du Mans - oficjalny profil Facebook

Już w ten weekend startuje kultowy, 24 godzinny wyścig Le Mans. Będzie on szczególny dla kibiców z Polski. Zobaczymy bowiem jeden, biało-czerwony zespół z Jakubem Śmiechowskim na czele oraz Roberta Kubicę w belgijskim Team WRT.

Jeżeli choć trochę interesujecie się boksem, kojarzycie zapewne postać Andrzeja Kostyry. Ten dziennikarz potrafi znakomicie wprowadzić widza w realia komentowanego pojedynku, bez trudu buduje niebywałe napięcie a kilka jego zdań trafiło już na stałe do ringowego kanonu. Właśnie te sformułowania najlepiej opisują to, co wydarzy się już w ten weekend. Przed nami 89 edycja jednego z najbardziej legendarnych, rozpoznawalnych i na pewno najtrudniejszych długodystansowych wyścigów na świecie. Zaczynamy 24 Heures du Mans.

Cytując zatem Pana Kostyrę, przed nami fantastyczna doba ścigania. Będą padać bomby największego kalibru, więc przygotujcie się Państwo na wielkie grzmoty. Ten weekend można śmiało porównać do walki stulecia między Tysonem i Holyfieldem. Postaram się w swoim felietonie choć odrobinę wyjaśnić czym jest wyścig Le Mans oraz jak bogata jest historia tego wydarzenia. Rozwikłam też zawiłe kwestie klas pojazdów. Mam nadzieję, że dzięki temu podziwianie wydarzeń przy Circuit de la Sarthe będzie czystą przyjemnością.

fot. www. 24h-lemans.com

Legenda oparta na liczbach

24 Heures du Mans to najstarszy wciąż organizowany wyścig długodystansowy na świecie. Jego pierwsza edycja wystartowała w letnich miesiącach 1923 roku, co stało się żelazną tradycją. W zupełnej opozycji do dzisiejszych lat, kierowcy mieli wtedy drugorzędne znaczenie. Ideą wyścigu była możliwość rywalizacji producentów. Było to swoiste „bojowe” pole doświadczalne dla nowych konstrukcji i „pokaz mody” nowinek technicznych. I choć przez ostatnie stulecie zmieniło się wiele, to clou Le Mans pozostało dokładnie to samo.

Wciąż chodzi o to, aby przez czas 24 godzin pokonać jak najwięcej okrążeń. Liczy się więc doświadczenie, praca zespołowa, umiejętności i przede wszystkim, tytaniczna wytrzymałość podzespołów. Te poddawane są monstrualnym wysiłkom. Każdy pojazd, praktycznie bez chwili wytchnienia, pokonuje dystans ponad 5300 kilometrów. Skrzynia biegów będzie musiała zmieniać przełożenia przeszło 9000 razy. A przez około 85% tego czasu jedzie się z gazem w podłodze i wskazówką obrotomierza położoną na czerwonym polu, blisko limitera. Liczby potrafią być zatrważające. Rekord prędkości ustanowiono w 1988 roku – 405 km/h. Rekord okrążenia w 2017 – 3:14:791 (Kamui Kobayashi), ze średnią prędkością 252 km/h.

Le Mans dał nam nie tylko ogromne pole motorsportowych popisów, rozwoju tej branży i testowania technologii, które chwilę po przecięciu mety lądowały w cywilnych modelach. Le Mans to ikona popkultury i źródło setek anegdot. To właśnie początkowym sprintom kierowców do samochodu zawdzięczamy położoną po lewej stronie stacyjkę w Porsche. Tutaj rodziły się lub ewoluowały największe legendy motoryzacji. A zamykane na czas wyścigu publiczne drogi były świadkami największych pojedynków (jak wielokrotnie omawiana wojna Forda i Ferrari w 1966 roku) czy najsmutniejszych kart historii. Takim przykładem jest rok 1955, kiedy Pierre Levegh wypadł z toru, zabijając 83 widzów i poważnie raniąc aż 180 kolejnych. Ostatnią ofiarą wyścigu był Allana Simonsen w 2013.

fot. 24 Heures du Mans – oficjalny profil Facebook

Odpowiedni czas, wyjątkowe miejsce

Wspomniałem wcześniej o żelaznej zasadzie Le Mans – letniej aurze. Od samego początku start rywalizacji przypadał na któryś z czerwcowych weekendów. Tegoroczna zmiana spowodowana jest kwestiami pandemicznymi. Pocieszeniem jest jednak obecność kibiców. Gdy w zeszłym roku ścigano się przy zamkniętych bramach, na najbliższy weekend sprzedano pulę około 50 000 biletów. Zespoły obecne są na miejscu już od ponad tygodnia, to czas na przetestowanie maszyn, wprowadzenie ustawień, treningi i sesje kwalifikacyjne. Według prognozy pogody ma być głównie słonecznie, opady nie są jednak wykluczone.

Circuit de la Sarthe to miejsce magiczne. Nazwa obiektu wywodzi się od przepływającej nieopodal rzeki. Według zarządcy obiektu, jest to już 15 konfiguracja tego toru, którego długość wynosi obecnie 13 630 kilometrów. To zatem jeden z najdłuższych obiektów na świecie, zgoła inny od równych jak stół i znacznie krótszych torów F1. Część odcinków to zwykłe, publiczne drogi zamykane jedynie na okoliczność wyścigu, które nie są pozbawione małych wybojów i nierówności. Nie ma więc mowy o chwili oddechu i braku koncentracji.

Jednym z najciekawszych miejsc jest długa prosta Mulsanne (Bentley zapożyczył jej nazwę do jednego ze swoich modeli). Jeszcze trzy dekady temu miała blisko 6 kilometrów długości. W celu zapewnienia bezpieczeństwa przecięto ją dwiema szykanami. Tor jest tak długi, że wyścig obsługiwać będą trzy rozlokowane samochody bezpieczeństwa. Rozpocznie się on w sobotę, punktualnie o 16:00 i zakończy o dokładnie o tej samej porze w niedzielę.

fot. 24 Heures du Mans – oficjalny profil Facebook

Lista startowa Le Mans

Przechodzimy teraz do tematu, który wielu osobom spędza sen z powiek. Klasy i rodzaje samochodów. W wyścigu Le Mans biorą obecnie udział cztery klasy. Nowo utrworzona grupa o nazwie Hypercar ( w tym roku będzie to 5 tylko załóg), obecna już wcześniej LMP2 (25 załóg), GTE Pro (8 załóg) i bardziej „amatorska”, prywatna GTE AM (21 załóg).

Oczywiście samochody najsłabszej klasy nie rywalizują bezpośrednio z najmocniejszymi konstrukcjami. Tylko auta grupy LMH mają szansę na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej i wykręcenie najlepszego wyniku. Na papierze najmocniejsze potwory grupy hypercar mją kilkusekundową przewagę nad prototypami LMP2. Na przestrzeni doby to kolosalna różnica. Dla wszystkich jednak kluczowy jest triumf we własnej klasie, podobnych technicznie samochodów o bardzo zbliżonych lub wręcz całkowicie identycznych osiągach.

Wszystkie szczegóły odnośnie klas i szczegółów technicznych poszczególnych samochodów znajdziecie na oficjalnej stronie internetowej wyścigu Le Mans. Znajdziecie tam również oficjalną listę startową. W sumie na francuskim obiekcie wystartuje aż 61 maszyn.

fot. 24 Heures du Mans – oficjalny profil Facebook

Klasy prototypów

LMH (Hypercar)

Klasa Le Mans Hypercar (LMH) zastąpiła niezrozumiałą dla zwykłego zjadacza chleba grupę LMP1. Miało być prosto, ale wciąż można się niestety pogubić, zwłaszcza, że od przyszłego roku będziemy obserwować podział na LMH i LMDh. Na chłopski rozum będą to najszybsze i najbardziej zaawansowane prototypy, które bez problemy wyprzedzać będą swoich konkurentów. Założeniem zmian w tej klasie miało być obniżenie kosztów i ponowne przyciągniecie do rywalizacji takich marek jak Audi, Ferrari, Porsche, Lamborghini czy Volkswagen. Część z nich już wyraziła ponoć taką chęć. Jak na razie zobaczymy tylko faworyta – Toyotę, Alpine i małego producenta, Glickenhausa. Moc pojazdów nie może być większa niż 500 kW. Futurystyczne prototypy nie mogą ważyć więcej niż 1030 kilogramów. Pojazdy te będą oznaczone czerwonymi kolorami startowymi i numerami bocznymi.

LMP2

To klasa, która pozostała praktycznie niezmieniona. Jej samochody są wyraźnie słabsze i mniej zaawansowane technicznie, mało tego, zostały również sztucznie spowolnione, aby nie stanowić konkurencji dla hypercarów. Nie zobaczymy też tutaj zespołów fabrycznych. Dostępnych jest zaledwie kilka konstrukcji (głównie wybrano model Oreca), dla wyrównania szans wszystkie prototypy wyposażone są w jednakowe, zaplombowane motory Gibsona o pojemności 4.2 litra. Waga oscyluje w granicach 950 kilogramów. To najchętniej wybierana klasa, w której zobaczymy nasz polski zespół Inter Europol Competition oraz Roberta Kubicę w belgijskim teamie WRT. Walka w tej klasie będzie zapewne najbardziej zacięta. Pojazdy te będą oznaczone niebieskimi kolorami startowymi i numerami bocznymi.

fot. 24 Heures du Mans – oficjalny profil Facebook

Klasy samochodów produkcyjnych

LMGTE PRO

To pierwsza klasa, której samochody przypominają „zwykłe”, sportowe modele. Faktycznie, wozy tej klasy zostały zbudowane na podstawie swoich drogowych odpowiedników. Oczywiście, wykorzystanie ogromu modyfikacji, lżejszych materiałów i całkowite przebudowanie system aero i docisku mocno odróżnia je od salonowych propozycji. Jesteśmy jednak świadkami ogromnego kryzysu tej grupy, głównie ze względu na koszty. To grono zarezerwowane jest dla fabrycznych zespołów. Jeszcze parę lat temu walczyły ze sobą ekipy Ferrari, Forda, BMW, Porsche, czy Astona Martina. Obecnie pozostało tylko Ferrari (AF Corse), Porsche (Porsche GT Team) i Chevrolet (Corvette Racing). Ciężko jest zatem wytypować faworyta, zwłaszcza, że osiągi tych maszyn pozostają do siebie zbliżone. Pojazdy te będą oznaczone zielonymi kolorami startowymi i zielonymi numerami bocznymi.

LMGTE AM

„AM” w nazwie nie musi wcale oznaczać amatorów. Owszem, jest to klasa, w której startowali już ludzie nie do końca związani z motorsportem lub zwykli pasjonaci. W tej grupie mogą ścigać się identyczne samochody jak w klasie PRO, jednak nie są to już fabryczne zespoły a ekipy prywatne lub tzw. gentleman’s drivers, którzy mają środki na start i mogą ubogacić imprezę, również w kwestiach marketingowych. Na przestrzeni lat widzieliśmy tam m.in. piłkarzy, takich jak legendę włoskiej piłki, Alessandro del Piero czy Amerykanina, Clinta Dempseya. Choć pachnie tutaj komercją, będzie to o wiele ciekawsza grupa niż profesjonalny odpowiednik. O zwycięstwo powalczy aż 21 trzyosobowych załóg. Samochody będą oznaczone pomarańczowymi kolorami numerów bocznych/startowych.

fot. 24 Heures du Mans – oficjalny profil Facebook

24 godziny emocji

Przed nami niezwykła doba. Wyścig ten może wydawać się dosyć nudny na pierwszy rzut oka. Nawet pasjonaci mogą być znudzeni ciągłym wpatrywaniem się w ekran przez… dwadzieścia cztery godziny. Jednak specyfika tego wyścigu nie pozwoli na znużenie. Zmieniające się warunki, również te pogodowe. Różnice w temperaturach, zmęczenie kierowców, wypadki, awarie i nocne wyzwania nie pozwolą na nawet chwilę nudy.

Zachęcam do dyskusji o najbliższej edycji 24 Heures du Mans. Komu zamierzacie kibicować? Kto jest Waszym faworytem? Czy według Was to Toyota zgarnie wszystkie najważniejsze pozycje? I przede wszystkim, jakie macie sposoby na zachowanie energii? Szykujecie już zapas kawy w wannie, Wasza lodówka pęka w szwach od różnej maści energetyków, a może pochodzicie do sprawy naturalnie i zamierzacie wciąż parzyć yerbę?