Alonso na czele drugiego treningu przed Grand Prix Australii

Fot. Aston Martin
Fernando Alonso okazał się najszybszy w zmiennych warunkach pogodowych podczas drugiego treningu na ulicznym torze Albert Park. Hiszpan swoje najlepsze okrążenie przejechał w pierwszych minutach popołudniowej sesji i wyprzedził Charlesa Leclerca i Max Verstappena.

Drugi trening stał pod znakiem kapryśnej aury pogodowej, która była zupełnie odmienna, niż poranna sesja treningowa. Niebo nad Albert Park spowijały chmury, a temperatura powietrza i asfaltu wyraźnie spadły. Już na swoim pierwszym wyjeździe George Russell zakomunikował, że zaczynają pojawiać się pierwsze krople deszczu.

Niska temperatura i gorsza przyczepność z pewnością nie pomogły Maxowi Verstappenowi w pierwszych minutach, kiedy kierowca Red Bulla podobnie jak w pierwszym treningu zmagał się ze swoim samochodem i na dojeździe do pierwszego zakrętu nie opanował swojego RB19, ścinając pierwszy wiraż.

Warunki pogodowe z kolei nie robiły większego wrażenia na Sergio Perezie, który, jako pierwszy skorzystał z miękkiej mieszanki i w pierwszych dwóch sektorach zanotował rekordy, ale w sekcji zakrętów 11-12 dojechał do Zhou, który nie miał jak ustąpić miejsca Meksykaninowi i kierowca Red Bulla musiał porzucić swoje okrążenie.

Po kwadransie od rozpoczęcia sesji Russell ponownie poinformował o opadach deszczu, ale tym razem o większej intensywności. Na potwierdzenie jego słów, kibice trybunach zaczęli zakładać peleryny przeciwdeszczowe i wyciągać parasolki.

Do kolizji mogło dojść między Verstappenem i Sainzem, którzy nie zrozumieli siebie nawzajem przepuszczając się i w zakręcie nr 13 było blisko kontaktu.

W tym momencie większość zespołów zjechała do boksów, aby przeczekać przejściowe opady, ale inni, jak McLaren i Aston Martin postanowili zaryzykować szybko i sprawdzić tempo na miękkich oponach. Ta sztuka nie udała się w przypadku Fernando Alonso, który po okrążeniu zapoznawczym zjechał do pit lane, a Lando Norris po przestrzeleniu pierwszego zakrętu również porzucił swoją próbę.

Po kilku minutach warunki na mokrym torze postanowili sprawdzić kierowcy Ferrari namiękkich oponach. Charles Leclerc i Carlos Sainz Jr wyjechali na używanych kompletach opon C4, ale podobnie jak wcześniej Alonso i Norris schowali się w swoich garażach po okrążeniu zapoznawczym.

Inną strategię przyjął Mercedes, który jako pierwszy postanowił przetestować opony przejściowe w panujących warunkach, wypuszczając na nich na tor Lewisa Hamiltona. Siedmiokrotny mistrz świata jednak nie zdecydował się sprawdzać na nich tempa i nie rozpoczął mierzonego okrążenia na nich. W identyczna sytuacja powtórzyła się w przypadku Estebana Ocona. Warunki na torze były o tyle specyficzne, że opony miękkie, jak i przejściowe w żaden sposób nie były w stanie spełniać swojego zadania.

Na 20 minut przed końcem nad całym torem padał już rzęsisty deszcz i w użyciu zdecydowanie przydane były opony przejściowe. Zdradliwe warunki przysporzyły kłopotów Lancowi Strollowi. Kierowca Astona Martina w przedostatnim zakręcie wpadł w poślizg przy małej prędkości i to uratowało go od uderzenia w barierę. Kanadyjczyk jednak ewidentnie szukał limitów na mokrej nawierzchni, ponieważ kilka minut później w trzecim zakręcie również nie opanował swojego AMR23 i odbył wycieczkę poza tor. Problemy napotkały w tym samym miejscu Lewisa Hamiltona, ale kierowca Mercedesa zdołał opanować swój samochód i mógł kontynuować jazdę.

Do końca sesji jedyną zmianą jaka zaszła było ustanie opadów deszczu, ale zbyt wolno przesychający tor nie pozwolił na ponowne wyjazdy kierowców na oponach miękkich.