Drift Open – kwalifikacje w Zielonym Piekle

fot. Photo by Blacha

Kielce przejęły na moment rolę driftingowej stolicy Polski. Po wstępnych treningach i zapoznaniu z górską trasą „zielonego piekła”, w piątek odbyły się kwalifikacje. Wielki finał 57. Drift Open na Torze Kielce w sobotnie popołudnie!

Trzeba przyznać, że organizatorzy zapewnili fanom, jak i samym zawodnikom, niemałe widowisko. Choć na fotografiach leśna „patelnia” nie wygląda aż tak spektakularnie, to stojąc bezpośrednio na miejscu i przechadzając się wytyczoną trasą, napięcie rośnie. Przewyższenie na tak krótkim odcinku wynosi prawie… dziesięć metrów.

Jesteśmy obecni na świętokrzyskim obiekcie i przyznajemy, że chętnie zostalibyśmy tutaj na dłużej. Pomysł na trasę przypominającą odcinki wyścigów górskich i trudne zakręty Nordschleife był strzałem w dziesiątkę! Przede wszystkim sama atmosfera w strefach kibiców i parku maszyn powoduje, że jesteśmy częścią prawdziwego, driftingowego święta.

fot. Photo by Blacha

Drift Open – przedstawienie czas zacząć!

Po czwartkowych, zamkniętych treningach i zapoznaniu z nitką świętokrzyskiego obiektu, przyszedł czas na kwalifikacje. Zawodnicy rywalizowali w trzech klasach – PRO AM, PRO oraz królewskiej klasie Masters. W grupie PRO AM wykonywano dwa przejazdy solowe, ze względu na mniejszą moc tych maszyn przygotowano łatwiejsze do pokonania zony. Klasa PRO przyniosła nam walkę w parach. Zawodnicy startowali dwa razy, najpierw uciekając, następnie goniąc swojego rywala. Przegrani mieli jeszcze szansę na rehabilitację w solowych, dogrywkowych startach. Podobnie wyglądała walka w klasie Masters – najpotężniejszych konstrukcji i zawodników z oficjalną licencją. Kilka godzin jazdy bokiem po torze i kłęby siwego dymu zaspokoiły głód nawet największych sympatyków tego sportu.

Do sobotniego finału przechodzi 5 najlepszych w klasie PRO AM, 32 w PRO i 16 w grupie Masters. Nie brakowało zwrotów akcji i emocji, w dogrywkach widzieliśmy też znane nazwiska. Jeśli chcecie przypomnieć sobie jak przebiegały kwalifikacje, poniżej materiał z oficjalnej relacji na żywo prowadzonej przez Drift Open. Dokładnie wyniki z podziałem na klasy, rywalizację w parach i solowe punkty dostępne są na stronie organizatora imprezy.

fot. Photo by Blacha

Drift Open – wywiady z zawodnikami

Po zakończeniu piątkowych kwalifikacji udało nam się na gorąco porozmawiać z kilkoma zawodnikami. Zapytaliśmy przede wszystkim o wrażenia po treningu i zapoznaniu z trasą oraz ocenę górskiej nitki Toru Kielce. Mieliśmy przyjemność zamienić kilka słów z Karoliną Pilarczyk – pierwszą, licencjonowaną drifterką w Polsce, Bartoszem Stolarskim – trzykrotnym mistrzem Polski oraz Dominikiem Jaroszewskim, blogerem mocno związanym z światem driftu, znanym szerzej jako Driftingowy Nerd.

fot. Photography by Tomasz Tomczyk

Karolina Pilarczyk:

Ten odcinek leśno-górski w Kielcach jest szalenie interesujący i bardzo fajny! Jest niezwykle techniczny, trzeba trochę pokombinować. My kombinowaliśmy z przełożeniami, żeby móc „wyciągnąć” ten samochód. Ja mam jednak najsłabsze auto w stawce Masters, mam jakieś 480 koni mechanicznych. Więc duże kombinowanie, żeby móc dogonić kolegów, którzy mają po 800 koni. Żeby móc sobie poradzić z tą trasą. Ale gdy już dobraliśmy przełożenia – bajka! Jeździło się fantastycznie, pierwsza sekwencja zakrętów wchodzi mi jak „w masełko”. Dobrze mi się jeździ i ustawia auto.

Fajnie, bo ten tor jest relatywnie bezpieczny. Niby runda górska, niby banda po jednej i drugiej stronie, obiekt nie jest zbyt szeroki. Ale jednak przez nachylenie toru wciąga nas do wewnętrznej, nie wyrzuca na bandy. Można dzięki temu poszaleć, puścić wodze fantazji, rozprostować prawą nogę. To sprawia, że wychodzi piękna linia, auto pięknie wychodzi na zewnętrzne i idzie po zonach. Po treningach mocno kombinowaliśmy z przełożeniami, ale później byłam super zadowolona.

Uważam, że to świetne miejsce do tego aby pojeździć. Przede wszystkim, świetne miejsce do walk. Drifting i jego piękno polega na walkach. A to, że tutaj idziemy po zewnętrznej, że trasa jest leśno-górska, że wracamy do korzeni japońskich odcinków górskich, gdzie drifting się narodził, to sprawia, że walki nabierają dodatkowego smaczku. Są atrakcyjne, można ładnie się dokleić. Treningi były super, liczę na świetną zabawę podczas zawodów. Zrobię wszystko, żeby dać dobre show, dobrą rozrywkę publiczności, mam nadzieję, że wszyscy będą zadowoleni!”.

fot. Bartosz Stolarski – oficjalny profil Facebook

Bartosz Stolarski:

Ta górska nitka toru bardzo mi się podobała, jeździłem w wielu takich konkurencjach. W King of Europe po górach, w Karpaczu. Takie nitki są zupełnie inne niż zwykły, płaski tor. Są wymagające, jedziemy pod górę, to zupełnie zmienia trajektorię lotu. Cieszę się, że chłopaki zorganizowali tę imprezę tutaj. Tor Kielce jest świetny, ale był już trochę oklepany. Ta część toru mocno się marnowała. Dwa tygodnie wcześniej mieliśmy okazję ją przetestować, sprawdzić, czy będzie się nadawała. Od razu się ucieszyłem i zapisałem. Jest ekstra.

Wrażenia po treningu jak najbardziej pozytywne. Mój samochód na pewno się do tego nadaje, bo tutaj potrzeba trochę mocy. Ja nie mam żadnych lęków wewnętrznych, ani innych problemów, wiem, że niektórzy mogą się bać. Jedzie się świetnie, przekładki są ekstra. Dobrze pomalowano zony, tor jest trudny. Treningi siadły, udało się wygrać w parze.

Niestety, jutro będzie chyba padać, co popsuje odbiór imprezy. Wiadomo, pod górę, na mokrym, nie możemy za dużo wymagać od przyczepności. Grawitacja i fizyką są okrutne, będzie jak będzie. Na pewno dużo wolniej, ale równie fajnie. Jutro nie będzie chłodnych kalkulacji. Gaz do dechy, kop ze sprzęgła. Jestem tu rekreacyjnie, po piętnastu latach nie mam żadnych rozterek czy specjalnych planów, najważniejsza jest przyjemność, fun z jazdy i kilka ciekawych przejazdów”.

fot. Driftingowy Nerd – oficjalny profil Facebook

Driftingowy Nerd:

Uważam, że nitka toru jest bardzo ciekawa i zaskakująca, ponieważ jest to typowo górska trasa, których na pewno mamy niedobór. Trasa jest prawdziwym testem dla zawodników, jadąc pod górę trzeba się wykazać innymi umiejętnościami i ustawieniami auta. Trzeba dobrze przepracować treningi i pamiętać o każdym ruchu za kierownicą – każde odpuszczenie gazu, każdy błąd, wychodzi tu dwa razy szybciej. Jest pod górę, samochód ma ogromne obciążenie, trzeba tu jechać „jak na szpilkach”. Mieć cały czas pełną uwagę, żeby zachować dobrą linię. Każdy drobny błąd skutkował niepowodzeniem. Bardzo istotna była prosta startowa, zostawienie metra na starcie powodowało kilka metrów straty do rywala”.

fot. Photo by Blacha

Drift Open – finał w sobotę!

Przed nami wielki finał 57 rundy Drift Open na torze Kielce. Dziś określenie „Green Hell” nabierze nowego znaczenia. Przewidywane są burze i obfite opady. Budząc się w hotelu przywitał nas dziś dźwięk… oberwania chmury. To całkowicie zmieni nam porządek sił na górskiej nitce. Będziemy więc światkami fantastycznego wydarzenia z nutką nieprzewidywalności. Kto wygra sobotnią rywalizację? Zapraszamy Was do udziału w imprezie, po raz kolejny na obiekcie mogą pojawić się kibice. Czekamy na Was!