Keiichi Tsuchiya znany jako „Drift King” miał okazję testował auto elektryczne, które oddał w ręce fotografa. Nie wszystko poszło po jego myśli, ale finalnie Hyundai IONIQ 5 N dostał kciuka w górę.
Keiichi Tsuchiya to postać ikoniczna. Jeden z pierwszych profesjonalnych drifterów, który wywodzi się z wyścigów. Walcząc z czasem przemycał swój wyjątkowy styl i zdecydowanie pokazywał, że kocha nadsterowność. Dla driftu zrobił bardzo wiele, nie tylko będąc zawodnikiem D1 Grand Prix, ale również występując w Drift Bible, czyli biblii driftu, którą na pamięć powinien znać każdy szanujący się fan jazdy bokiem.
Zobacz również: Robert Kubica wypowiedział się o elektrykach i ruszyła cała dyskusja
Hyundai IONIQ 5 N
Tyle o Mistrzu, pora na sprzęt! Hyundai IONIQ 5 N w wielkim skrócie mówiąc jest… Elektrykiem. To pierwsze w pełni elektryczne auto serii N, legitymujące się mocą 650 koni mechanicznych. 4 sekundy od 0 do 100 km/h i… Tak. Dźwięk auta spalinowego. Jak pisze na swojej stronie internetowej producent: „N Active Sound + zapewnia nie tylko futurystyczny dźwięk pojazdu elektrycznego, ale także dźwięki silnika i wydechu podobne do pojazdów spalinowych, zwiększając frajdę z jazdy.”
Driftujący elektryk
67-letni dziś specjalista od RWD testował elektryczną bestię na torze Sydney Motorsports Park. Za kierownicę na chwilę wsiadł Larry Chen jeden z topowych fotografów motoryzacyjnych świata. Miał przejechać się autem, aby poczuć emocje jakie dostarczyć może nowoczesne auto z napędem elektrycznym. Oczywiście na włączonym trybie Drift Mode, a wszystko nagrano i pokazano na kanale fotografa. Tak jak napisano we wstępie – nie wszystko poszło po myśli kierowcy. Auto dotknęło bandy, ale uszkodzenia nie były duże, maszyna nadawała się do dalszych testów.