James May w szpitalu po wypadku na planie „The Grand Tour”

James May trafił do szpitala po wypadku, który wydarzył się w trakcie filmowania kolejnego odcinka „The Grand Tour” w Norwegii. Prezenter miał uderzyć w ścianę tunelu z prędkością przeszło 120 km/h i roztrzaskać Mitsubishi Lancera Evo VIII.

Wciąż nie podano szczegółowych informacji dotyczących feralnego zdarzenia. Wiemy, że ekipa „Grand Tour” kręciła kolejny odcinek swojego show w Norwegii. Według świadków, Jeremy Clarkson, James May i Richard Hammond mieli przeprowadzić wyścig typu „drag race” w jednym z miejscowych tuneli. Niestety, sprawy nie potoczyły się zbyt szczęśliwie…

Nieoficjalnie, James May popełnił błąd i przestrzelił hamowanie, przez co 59 latek rozbił swojego Lancera Evo VIII o ścianę pędząc około 120 km/h. May miał doznać urazu głowy, narzekał na silne bóle w plecach i odcinku szyjnym kręgosłupa, obficie krwawił. Naturalnie, na planie programu znajduje się obsługa medyczna, konieczna była jednak hospitalizacja.

Według świadków, „Mr. Slowly” był w szoku, najprawdopodobniej doszło też do złamania lub pęknięcia jednego z żeber. Na szczęście, skończyło się na strachu, prezenter opuścił szpital następnego dnia i uspokoił swoich fanów zapewniając, że jest cały i zdrowy. To nie jedyna kraksa na planie popularnego show. Niedawno Jeremy, James i Richard zawitali do Polski, odwiedzając między innymi Tor Poznań. Hammond (chciałoby się rzec, tradycyjnie), nie omieszkał zapoznać się z miejscowymi bandami, rozbijając swój samochód w oponach.