Nie patrz w tamtą stronę i nic nie mów

776
Kartingowe Mistrzostwa Europy
Kartingowe Mistrzostwa Europy, fot. KSP Reportages

Myślałem, że taka postawa jak w tytule jest głęboko zakorzeniona w polskiej kulturze. Zwłaszcza w kulturze popularnej, która garściami czerpie z polskiego podwórka i nadziana jest stereotypami jak dobra kasza słoniną. Tymczasem „nie patrz i nie mów” to również domena zachodnich społeczeństw. A może tak naprawdę tylko ich. W każdym razie w ostatnim czasie ma się świetnie.

Jak zawsze w rozprawie ze stereotypami czy budzącymi sprzeciw zachowaniami potrzebny jest kontekst. Kontekstem dzisiejszej rozprawki z „nie mówi i nie patrz” jest oczywiście sprawa skandalu wywołanego przez młodego rosyjskiego kierowcę Artioma Severiukhina.

A więc przybliżmy kontekst dzisiejszego felietonu.

Rosyjski młodzian znakomicie poradził sobie z europejską czołówką kierowców w inauguracyjnej rundzie Kartingowych Mistrzostw Europy i bez większych problemów wygrał rywalizację w portugalskim Portimao. Problem jednak w tym, że rosyjscy sportowcy są ostatnio na „wielkim cenzurowanym”. Z powodu wielu wydarzeń. Przede wszystkim wojny na Ukrainie i stosunku do tego konfliktu wielu z nich. Ale również afer dopingowych, które toczą rosyjski sport od bardzo dawna. W związku z tym sankcji nałożonych na Rosję przez WADA. A ostatnio również sankcji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego i licznych federacji sportowych. Te ostatnie w kontekście wojennym.

Najogólniej mówiąc Rosjanie, pozbawieni w wyniku wielu decyzji swoich symboli narodowych podczas światowych rozgrywek, muszą dodatkowo uważać, by nie wywołać takich skandali jaki miał miejsce na podium w Portimao. Parafrazując słynne sowieckie powiedzenie: „cisze jedziesz, dalsze budziesz”.
Młodziutki Artiom Severiukhin ścigający się na włoskiej licencji (notabene to efekt kombinacji Rosjan, by nie podpisywać dokumentów potępiających wojnę) zachował się skandalicznie podczas włoskiego hymnu i nie dość, że wygłupiał się rechocząc na podium, to jeszcze zasalutował po faszystowsku.

PRZECZYTAJ: Artiom Severiukhin zniknął. Po cichu, decyzją 308. Jak u Orwella

Wybuchł skandal na cały świat. Jeszcze większy niż bandyckie zachowanie Luki Corberiego podczas mistrzostw świata w 2020 roku. Użytkownicy mediów społecznościowych zrobili swoje, kolportując fragmenty transmisji telewizyjnej we wszystkie zakątki cyfrowej cywilizacji. Materiały wideo zachowania Severiukhina sięgały po kilku dniach setek tysięcy wyświetleń. Młodziutki Rosjanin został kozłem ofiarnym całej sytuacji, tracąc włoską licencję, żegnając się ze swoim zespołem i przyjmując dyskwalifikację z zawodów oraz klasyfikacji mistrzostw Europy. Potępiła go nawet rosyjska federacja, brutalnie odcinając się od niego na zasadzie: „On nie jest nasz, jechał na włoskiej licencji”.

I na nic się zdały tłumaczenia, że to mogła być tylko „zabawa z kolegami” stojącymi pod podium, a młody Rosjanin mógł nie mieć świadomości, że pokazany przez niego gest jest zakazany w dziesiątkach krajów na świecie pod groźbą sprawy karnej.

Jednym gestem Severiukhin przekreślił doskonale rozpoczęty sezon, pozycję lidera mistrzostw Europy, nadzieję na zdobycie tytułu mistrzowskiego i prawdopodobnie karierę wyścigową. Bowiem w dzisiejszym świecie internet nie zapomina takich sytuacji, a nagranie rechoczącego i salutującego Severiukhina z pewnością będzie się za nim ciągnęło latami.

Tymczasem wśród kibiców, kierowców, na kartingowym padoku, ale również wśród dziennikarzy nastąpiła niesamowita, pogłębiona do granic polaryzacja. Jedni oskarżali Rosjanina o świadome i perfidne zachowanie, żywcem wyjęte z sowieckiego i noworosyjskiego poczucia wyższości i władzy. Inni odmawiali od czci wiary FIA, włoską federację, szwedzki team i wszystkich, którzy widzieli w tym celowe działanie, bagatelizując zachowanie młodziutkiego kierowcy jako nieświadomego dzieciaka, który tylko żartował sobie z kolegami. Kary natomiast uznali za wyolbrzymione i kompletnie niesłuszne.

Oto cały kontekst i grunt pod dzisiejszą rozprawę nad „nie patrz i nie mów”.

A teraz zajmijmy się głównym tematem felietonu.

Bardzo mnie irytuje, gdy ludzie unikają rzeczy oczywistych i wierzą, że nie mówienie o nich oznacza, że się już nie wydarzą. To takie zamiatanie pod dywan. Dlaczego to piszę? Bo wielokrotnie opisując ważne tematy kartingowe i zachowania ludzi kartingu, znajdujące się na styku polityki, biznesu, wielkich pieniędzy, ale i leżące często w obszarach pewniej poprawności politycznej czy dwojako pojmowanego interesu, spotykałem się z ich bagatelizowaniem. Oddają to właśnie zachowania takie jak słynna scena z filmu „Sami Swoi”, gdy na Kargulu „wiesza się” Pawlak i nakazuje „nie patrz, nie patrz w tamta stronę”, mając nadzieję, że idący w ich stronę kelner ominie ich i nie zagai. Albo bardziej, jak motyw przewodni niedawnej głośnej produkcji „Nie patrz w górę”, który nakazuje negować i bagatelizować nawet największe zagrożenia ludzkości. Dlaczego? Bo są bardzo niewygodne.

Nie jestem w stanie zaakceptować braku dyskusji na ważne tematy. Ale wiem jakie jest podłoże dzisiejszego świata i dziennikarzy, w których wielu widzi misjonarzy interesu publicznego, a spotyka, niestety, postawę godną najlepszych marketingowców. Chyba niepotrzebnie czasami zastanawiam się co na nich wpływa tak bardzo, że odwracają głowę w inną stronę, gdy zjawiają się ważne problemy i ważne tematy…

ZOBACZ: Czy pokolenie kartingowej młodzieży ma twarz Severiukhina?

Odbyłem ostatnio dyskusję z jednym z dziennikarskich kolegów z zachodniej Europy, po tym gdy zaapelował: „nie pisz już o temacie Severiukhina, nie warto o tym mówić”. Zastanawiam się kiedy ludzie zrozumieją, że nie mówienie o sprawach ważnych, nie spowoduje że one znikną, albo rozwiążą się same. Wręcz przeciwnie. Będą się dziać dalej i będą przybierać na sile. Niestety, wielu ludzi, szczególnie z Europy Zachodniej, żyjących w pewnej „bańce wolności” i dobrobytu nie chce mierzyć się z ważnymi wyzwaniami i skandalicznym w przypadku Severiukhina czy bandyckim w przypadku Corberiego zachowaniem. Lepiej o tym w ogóle nie wspominać. I nie patrzeć w tamtą stronę. Wówczas problemu nie będzie …ale będzie interes.