Pierwszy z dwóch startów w Holandii padł łupem reprezentanta Walkenhorst Motorsport. Czarnym koniem był jednak debiutant – Włoch Mirko Bortolotti.
Sobotnie zmagania na obiekcie w Assen dostarczyły nam wrażeń już od samego początku i nieco kontrowersyjnego startu. Trzeba jednak przyznać, że najciekawsza okazała się końcówka wyścigu i finałowe okrążenia. Niemiec Marco Wittmann w BMW M6 GT3 wygrał zmagania mimo pięciosekundowej kary jaką otrzymał od zespołu sędziów za niebezpieczne wyprzedzanie i wypchnięcie Liama Lawsona poza obręb toru. Największym zaskoczeniem była forma reprezentanta zespołu T3 Motorsport, Mirko Bortolottiego. Włoch za kierownicą Lamborghini Huracana zaprezentował się ze znakomitej strony, plasując się na drugim miejscu. Dzięki sobotnim przetasowaniom w klasyfikacji generalnej DTM znów jest ciasno.
Chaos od pierwszych metrów
Po okrążeniu rozgrzewającym i ustawieniu się w typową dla serii DTM kawalkadę wydawało się, że w momencie gdy zgasną światła startujący z pierwszych pól Lawson oraz Wittmann ruszą w szaleńczym tempie do przodu. Okazało się jednak, że pierwszy rząd… całkowicie zaspał i opóźnił start. Ustawieni w dalszych liniach kierowcy nie wiedząc o ospałości na czele stawki natychmiast przyspieszyli, co spowodowało niemały karambol. I choć prędkość pojazdów wciąż była niewielka, skutki tych zderzeń okazały się być znacznie poważniejsze.
Już po kilkudziesięciu metrach z gry odpadły trzy samochody Mercedesa prowadzone przez Daniela Juncadellę, Vincenta Abrila oraz Arjuna Mainiego. Kilka innych samochodów zostało w widoczny sposób uszkodzonych. Na pierwszym kółku jedenastego w tym sezonie wyścigu pojawił się więc safety car. Realizator pokazał kibicom spore wgniecenia na Ferrari Alexandra Albona, który reprezentuje w tym sezonie zespół Alpha Tauri AF Corse. Wielkie problemy z aerodynamiką i dociskiem miał Maximilian Buhk, którego AMG GT3 zostało mocno pokiereszowane. Początkowy chaos na linii startu najlepiej wykorzystał debiutant, Mirko Bortolotti. Mimo tego, że Włoch występował w Holandii gościnnie, potraktował swój udział niezwykle poważnie. Jego Lamborghini Huracan GT3 od razu zbliżyło się do lidera.
Na dziewiątym kółku do garażu zjechał Timo Glock, kończąc swój sobotni występ. Spory błąd popełnił Alex Albon. Taj przebił przodem swojego samochodu przykręcony do szczytu zakrętu pachołek i… wycofał się z dalszej walki. Rozbite części i leżące na torze metalowe mocowanie pachołka spowodowały wyjazd drugiego tego dnia samochodu bezpieczeństwa.
Wygrana mimo kary
Na czoło stawki wysunął się Marco Wittmann. Jednak podczas manewru wyprzedzania Liama Lawsona Niemiec zepchnął Australijczyka na skraj toru i żwirową pułapkę. Po kilku minutach zespół sędziów ukarał Wittmanna pięciosekundową karą. Na około dziewiętnaście minut przed końcem wydawało się, że obecny lider generalki w łatwy sposób powiększy swoją przewagę w tabeli DTM i bez wysiłku pokona Niemca dzięki sporej karze czasowej.
Tymczasem najszybsi kierowcy dogonili duet zespołu ABT Sportline, który choć według tablicy wyników znajdował się na prowadzeniu, zawdzięczał to jedynie przedłużonym stintem i starym kompletem opon, który obligatoryjnie należało wymienić przed metą wyścigu. Cichym bohaterem był Mike Rockenfeller. Niemiec długo bronił się przed atakiem Marco Wittmana i robił absolutnie wszystko, aby nie przepuścić faworytów i dać Kelvinowi van der Linde choć iluzoryczne szanse na kolejne punkty i zachowanie szansy na tegoroczny tytuł. Rockenfeller bronił się długo, ale problemy z ogumieniem dały o sobie znać. Na około dziesięć minut przed zakończeniem zmagań Wittmann wyprzedził rywala.
Za Rockenfellerem utknął jednak Liam Lawson i nie mógł znaleźć sposobu na świetnie broniącego się kierowcę ABT. Dzięki temu Wittmann mógł budować przewagę i móc minimalizować stratę związaną z karą czasową. Niemcowi nie tylko udało się uciec na pięć sekund, ale również dalej powiększać różnicę i ostatecznie… wygrać dzisiejszy wyścig.
Na ostatnich okrążeniach fantastycznym manewrem popisał się Bortolotti. Włochowi udało się na sam koniec wyprzedzić Lawsona i wywalczyć drugie miejsce. Dla Australijczyka nie jest to jednak problem, ponieważ gościnny występ Mirko nie jest wynagradzany punktami.
Ciasno na szczycie tabeli
To nie koniec rywalizacji w Assen. W niedzielę, również o godzinie 13:25 odbędzie się drugi wyścig. Po rundzie w Holandii czekają nas jeszcze dwie odsłony sezonu na Hockenheimring i Norisring. Wygląda na to, że tegorocznego mistrza DTM poznamy dopiero na sam koniec.
Liam Lawson wciąż prowadzi w tabeli z dorobkiem 156 punktów. Kelvin van der Linde zachował drugie miejsce, zajmuje je obecnie ex aequo z Marco Wittmannem (148 oczek) Jedynie jeden punkt mniej zgromadził Maximilian Gotz. Philip Ellis traci już szansę na dogonienie swoich rywali i przestaje powoli liczyć się w walce o mistrzostwo DTM 2021.
Wyniki sobotniego wyścigu w Assen znajdziecie na oficjalnej stronie czempionatu DTM.