Trzecie pole position Charlesa Leclerca

fot. Scuderia Ferrari - oficjalny profil Twitter

Pierwszy rząd dla Scuderii, Red Bull musiał uznać wyższość stajni z Maranello! Kolejne pole position w sezonie wywalczył Charles Leclerc, lider pucharu świata. Do ostatniej sekundy po piętach deptał mu jego zespołowy partner, Carlos Sainz.

Prażące Słońce, aura najróżniejszych klubów, luksusowych willi, wymyślnych drinków i pań w skąpym odzieniu – to codzienny krajobraz Miami. Miasta, na którego myśl przed oczami od razu pojawia się Tony Montana, a gardło mimowolnie nuci elektroniczne rytmy „Push it to the limit”. Dziś jednak zapach przepychu ustępuje miejsca słodkiej woni spalonej opony i dźwiękom bolidów. Czas na trening, dostosowywanie ustawień i zabawę dobiegł końca, za nami pierwsze, poważne wyzwanie przed Grand Prix Miami. Sobotnie kwalifikacje podgrzały już i tak gorącą atmosferę, dzięki czemu apetyt na niedzielną rywalizację znacznie wzrasta!

Nie wszyscy mieli niestety szansę, aby zaprezentować swoją dyspozycję w sobotni wieczór. Uszkodzenia w samochodzie Estebana Ocona po kraksie w trzecim treningu okazały się zbyt poważne, Francuz wystartuje jutro z ostatniego pola startowego. Ogromne kłopoty, kolejny już raz, miała drużyna Toto Wolffa. Ich ofiarą tym razem został George Russell. Ostatecznie cała sesja padła łupem Charlesa Leclerca, który wywalczył trzecie pole position w tym roku. Genialny powrót zaliczył Hiszpan, Carlos Sainz. Max Verstappen popełnił błąd na ostatnim przejeździe i rozpocznie Grand Prix za plecami największego rywala do królewskiej korony.

fot. Formula 1 – oficjalny profil Twitter

Sezon ma dwóch gigantów

Tradycyjnie w tym sezonie, o prym walczyły naturalnie ekipy Red Bulla i Scuderii Ferrari. W Q1 najszybszy okazał się aktualny lider mistrzostw świata, który bezproblemowo pokonał Verstappena. Prawdziwy dreszczowiec przeżywali fani Mercedesa. Lewis Hamilton najpierw walczył z uślizgiem, a potem nie wyrobił się w zakręcie, przez co do ostatniej chwili jego awans dosłownie wisiał na włosku. Ostatecznie ośmiokrotny czempion stanął na wysokości zadania a Toto Wolff odetchnął z ulgą. Po pierwszym etapie z rywalizacją pożegnał się duet Williamsa i Zhou Guanyu, tłok na torze nie pozwolił Chińczykowi na złożenie dobrego kółka. Sporą niespodzianką był czas Kevina Magnussena, Duńczyk przegrał z Valtterim Bottasem.

W Q2 znów najszybszy okazał się obywatel Monako, jednak przewaga nad Verstappenem była już znacznie mniejsza. Ofiarą antycznej tragedii w Mercedesie padł… George Russell. Brytyjczyk dwoił się i troił walcząc z bolidem, ostatecznie zajął odległą, dwunastą pozycję. Batalię o przebicie się do wielkiego finału toczyło kilku kierowców. Finalnie ostatnią lokatę gwarantującą awans wywalczył Pierre Gasly z AlphaTauri. Z sesją pożegnał się jeszcze Fernando Alonso, Sebastian Vettel, Daniel Ricciardo oraz Mick Schumacher. Nieoczekiwanie wirtualne podium zajął Lando Norris, gwiazdor ekipy McLarena stracił pół sekundy do lidera.

Q3 obrało dobrze znany scenariusz. Sesja tradycyjnie podzieliła się na dwa etapy, wyjazd „próbny” dla ustalenia wstępnego czasu i szaleńcze starcie z jazdą va banque w trakcie ostatnich sekund. Na czoło szybko wskoczył urzędujący mistrz świata, ale zapas nad duetem Ferrari był tylko iluzoryczny. Wtedy duet z Maranello wzniósł się na wyżyny swoich możliwości, wykorzystując potknięcia Holendra. Rozegrała się bratobójcza walka o wygraną, lepiej poradził sobie aktualny lider sezonowej tabeli. Na uwagę zasługuje wynik Valtteriego Bottasa. Fin znów pokonał swojego byłego partnera, plasując się na piątym miejscu w Q3.

fot. www.redbullracing.com

Czas na odrobinę magii!

Miami nigdy wcześniej nie kojarzyło się nam z rolą gospodarza wyścigów Formuły 1. Stolica Florydy to pewien symbol blichtru, morza idealnie utrzymanych palm, bajkowych plaż oraz jedwabnych garniturów. Tę rajską atmosferę wykorzystały same zespoły, pompując przez ostatnie dni potężną machinę marketingową nowych, limitowanych produktów związanych z tą lokalizacją. Gołym okiem widać, że wizyta w „magicznym mieście” to wyborny pomysł na biznes oraz… globalną promocję królowej motorsportu. Oby dla kibiców była to arena rywalizacji na królewskim poziomie. Jeśli Miami ocieka magią niech nie zabraknie jej i jutro!

Wszystkie informacje dotyczące Grand Prix Miami znajdziecie na oficjalnej stronie F1. Warto pamiętać, że niedzielny wyścig odbędzie się o nietypowej porze, start punktualnie o 21:30.