Kiedy powstawał ten materiał, w międzyczasie pojawił się komunikat Polskiego Związku Motorowego, który wydał kolejne zalecenie, aby nie organizować wydarzeń sportowych do 21 maja. To tylko zalecenie, ale już rządowe wytyczne jasno od dawna mówią, że jest to zabronione. Poluzowanie obostrzeń, które mamy od poniedziałku, to możliwość wejścia do lasu i więcej ludzi w sklepach, czyli z punktu widzenia gospodarki – nic. Umożliwiono za to poruszanie się w celach rekreacyjnych co w lekko naciąganej sytuacji pozwala myśleć już o treningach na torach czy po prostu o zwykłym „przepaleniu” maszyn, bez obaw o mandat za jazdę bez ważnego celu niezbędnego do życia.
Nasuwa się pytanie – co po 21 maja? Tak naprawdę jeszcze nic. Stosowana jest zasada małych kroków, abyśmy lepiej znosili izolację i ograniczenia. Bo tak naprawdę minął „tylko” miesiąc, odkąd zostaliśmy uziemieni. „Tylko”, ponieważ w Chinach gdzie wszystko się zaczęło, trwało to trzy miesiące, a dopiero teraz ludzie zaczynają wracać do pracy i korzystają z autobusów. U nas idzie (przynajmniej oficjalnie) to łagodniej, ale przez to będzie trwało dłużej i nie z takimi rygorystycznymi obostrzeniami przez cały czas. Jest iskierka nadziei dla zawodów na torach gdzie da się rozegrać wydarzenie bez udziału publiczności. Bo taka formuła nas czeka. Limitowana liczba osób na dany zespół i brak publiczności. Ale pierwsze wewnętrzne prognozy ruszenia tematu mówią o okresie wakacyjnym (lipiec-sierpień).
Do tego zapomnieć możemy o imprezach międzynarodowych, bo granice są i będą zamknięte dla płynnego ruchu ze względu na różny stopień przechodzenia epidemii w różnych krajach. Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy więc zapomnieć w tym roku o Rajdzie Polski oraz cyklu ERC.
Są pomysły, aby przy F1 czy piłce nożnej lub koszykówce podjąć próbę izolacji zawodników i zespołów na czas rozgrywek w celu uniknięcia kontaktu z potencjalnie zarażonymi ludźmi w życiu codziennym. Ale na taki krok mogą pozwolić sobie tylko najbogatsi, gdzie są ogromne pieniądze z reklam czy licencji telewizyjnych.
Kolejne kroki odmrażania gospodarki w Polsce, których dat nie podano, zakładają dopuszczanie zgromadzeń do 50 osób, a imprez masowych nawet nie ma w ostatnim etapie, bo to dopiero sam koniec dzisiejszych zmartwień. Część wydarzeń sportowych nie jest formalnie imprezami masowymi, ale dla kontroli policyjnej to bez znaczenia, tak jak potocznie mówi się o wyczynach piratów ulicznych, że to „rajd przez miasto”. Duża ilość osób nawet podczas małych zawodów dla policjanta to będzie impreza masowa i nie pomogą tłumaczenia, że według dokumentów tak nie jest. Tak więc w tym sezonie jedyne, na co możemy liczyć, to imprezy amatorskie czy treningi. Gdzie i tak ciężko będzie utrzymywać liczbę 50 osób, bo często załoga to już 2 osoby. A sędziowie, mechanicy czy media?
Prognozy epidemiczne są tak samo przewidywalne, jak prognoza pogody, czyli jedyne pewne informacje to te z dnia wczorajszego. Każdy tydzień przynosi coś nowego. Wiemy coraz więcej. Nie można zakładać, że wszystko się skończy nagle i wróci „normalność” z dnia na dzień. Na pewno trzeba się dostosować do nowej rzeczywistości i im szybciej to zrozumiemy, tym szybciej uda się powoli aktywować też motorsport. Wzorem może być Slovakia Ring – obiekt dzisiaj ogłosił, że jest otwarty, co prawda w trybie ograniczonym, ale to i tak bardzo dobry sygnał.