Sezon Porsche Esports Sprint Challenge Poland 2023 przeciął linię mety, za nami finałowa runda tegorocznej kampanii. Czas więc przyłączyć się do świętowania i hucznej celebracji mistrzowskich tytułów, oddając zwycięzcom należny im hołd. Naszym dzisiejszym rozmówcą jest Kuba Maciejewski – świeżo upieczony mistrz PESCP, który po triumfie w domowym cyklu wypływa na międzynarodowe wody.
Zakończona niedawno kampania Porsche Esports Sprint Challenge Poland prędko stała się teatrem dwóch aktorów – Jakuba Maciejewskiego i Jerzego Glaca. Podopieczni Williamsa i Drago Racing stoczyli ze sobą epicki bój o zwycięstwo, walcząc praktycznie do ostatniego metra sezonu. Finalnie, po trzymającej w napięciu, pełnej kontrowersji rundzie finałowej, upragniona, simracingowa korona czwartego sezonu PESCP trafiła na skronie „Dragona”.
Zobacz też: PZM: „Naszym postulatem nie było wprowadzanie „monopolu”
Po zakończeniu sportowych zmagań zapytaliśmy Jakuba o jego emocje oraz wrażenia po czwartym sezonie Porsche Esports Sprint Challenge Poland. Reprezentant Drago Racing zdradził nam również plany na simracingową przyszłość – zarówno tę indywidualną, jak i zespołową. Poznajcie… jednego z największych asów elektronicznej kierownicy w Polsce!
Maciejewski w drodze po marzenia
RR: Kuba, minęło już kilka tygodni od finałowego wyścigu Porsche Esports Sprint Challenge Poland 2023. Jak czuje się… świeżo upieczony, simracingowy mistrz?
JM: Zdobycie tytułu Porsche Esports Sprint Challenge Poland traktuję dziś jako największy sukces w mojej dotychczasowej przygodzie z simracingiem. To w końcu pierwsze, tak duże zwycięstwo w jakichkolwiek mistrzostwach. Czuję się świetnie, jestem dumny i szczęśliwy. Przewaga Jurka była niewielka, więc w ostatniej rundzie dałem z siebie wszystko. Dlatego to złoto smakuje aż tak dobrze – sezon nie był idealny, ale finisz był po prostu mistrzowski!
RR: Co działo się po przecięciu mety drugiego sprintu na Monzy? Był szał radości, dzika euforia, świętowanie? Czy spokojnie przeszedłeś do „porządku dziennego”?
JM: Oczywiście, że była radość… Nie jestem jednak gościem o wybuchowej naturze, więc trudno mówić o szalonej euforii. Po prostu, zrobiłem to co musiałem, wykonałem zadanie. Po wszystkim byłem bardzo dumny, spełniony. Wygrałem tytuł i… wyłączyłem symulator. Nie jest to może spektakularna odpowiedź, ale będąc szczerym, tak to właśnie wyglądało.
Włoski hat-trick
RR: Finałowej rundzie PESCP 2023 towarzyszyły wielkie emocje i… kontrowersje. Wiemy co stało się pomiędzy Jerzym Glacem a Mateuszem Łuczakiem, ich kontakt praktycznie „zamknął” Waszą rywalizację… Byłeś świadomy zaistniałej sytuacji?
JM: Kiedy ukończyłem pierwszy bieg od razu zerknąłem na tabelę. Zauważyłem, że Jurek nagle znalazł się poza pierwszą dziesiątką. Wiedziałem, że jest w kiepskiej sytuacji, bo nie wystartuje z pole position – nie udało mu się skorzystać z zasady odwróconej kolejności. I wtedy poczułem, że szczęście się do mnie uśmiecha, położyłem już jedną rękę na tytule…
Chciałem więc „zabawić się” ostatnim wyścigiem – z pełnym szacunkiem do rywala, pędzić ile sił do mety. Ale po prostu czerpać z tego radość. To była miła końcówka, bo wygrałem również drugi wyścig. Naprawdę, runda na Monzy ułożyła się wręcz w perfekcyjny sposób. Zwycięstwo z prawdziwym przytupem – najpierw wygrana „czasówka”, potem oba sprinty.
RR: Już na starcie sezonu 2023 spekulowaliśmy, iż drużyna Drago Racing będzie piekielnie mocna, a Glac będzie miał twardy orzech do zgryzienia. Czy wierzyłeś wtedy, że triumf jest w Twoim zasięgu? Jakie były zespołowe cele „Dragonów”?
JM: Zdecydowanie tak! Już podczas okresu wakacyjnego, kiedy przygotowywałem się do zawodów, przeczuwałem że mistrzostwo będzie w naszym zasięgu. Stało się to dla mnie jasne, kiedy zakwalifikowałem się do Mistrzostw Świata Porsche Esports. W 911 GT3 Cup czułem się jak ryba w wodzie, cel był więc prosty – „Dragoni” na czele stawki PESCP 2023. Faktycznie, przez większą część kampanii dominowaliśmy. Dobry prognostyk na przyszłość.
Maciejewski w Esports Super Cup
RR: Każdemu medaliście Porsche Esports Sprint Challenge Poland 2023 zadamy jedno, identyczne pytanie. Która runda była najlepsza w Twoim wykonaniu? Czy był moment, w którym czułeś dumę? Z drugiej strony, o jakim wyścigu chciałbyś już zapomnieć, a po przekroczeniu linii mety miałeś ochotę… wyłączyć komputer?
JM: Najlepszy moment sezonu? Pole position na Mount Panorama. Jurek był zawsze szybki na tym torze, to „jego” obiekt. A mimo tego, udało mi się go wyprzedzić, i urwałem jakieś dwie dziesiąte sekundy. Byłem z tego bardzo zadowolony, złożyłem tam porządne „kółko”.
Druga strona medalu to Fuji. Z perspektywy czasu uważam, iż byłem nieźle przygotowany. Popełniłem jednak błąd na „czasówce”, później miałem małe kłopoty w tłumie. Ewidentnie nie był to mój dzień, nie potrafiłem nikogo wyprzedzić. Dla mnie to runda do zapomnienia.
RR: Czy trenowałeś przed każdą rundą sezonu? Ile trwały Twoje przygotowania?
JM: Zdecydowanie tak, na takim poziomie zawodów to wręcz kluczowe. Zwłaszcza w aucie, które nie posiada żadnych asyst i ważne jest odpowiednie dogrzanie opon oraz panowanie nad ich zużyciem. Na przygotowanie do każdej z rund poświęcałem blisko dziesięć godzin.
RR: Osiągnąłeś swój pierwszy, poważny sukces na simracingowej scenie. Gdzie zamierzasz skierować teraz swoje kroki? Gdzie wystartuje Jakub Maciejewski?
JM: Biorę udział w Porsche Tag Heuer Esports Super Cup – międzynarodowym cyklu, gdzie mierzę się z absolutnie najlepszymi… To mój priorytet. A co do ekipy Drago Racing, wciąż jesteśmy relatywnie nowym zespołem. W naszych szeregach są już szybcy, doświadczeni kierowcy, ale marka jest dość świeża. Będziemy więc promować się dalej, rośniemy w siłę!
Mogę także potwierdzić, że chciałbym powalczyć o obronę mistrzowskiego pasa. Wszystko zależy od terminów. Ale jeśli czas pozwoli, to zobaczycie mnie na lini startu PESCP 2024!
Z symulatora na tor
RR: Jedną z nagród za wygraną w Porsche Esports Sprint Challenge Poland jest zaproszenie na Silesia Ring, weźmiesz udział w wydarzeniu „Porsche on Track”. Wyczynowymi konstrukcjami z Zuffenhausen ścigasz się wirtualnie, czy chętnie zamienisz ekran komputera i domowe stanowisko na asfalt w Kamieniu Śląskim?
JM: Zdecydowanie tak, odliczam dni. Nie ma porównania między jazdą na symulatorze, a emocjami z prawdziwego toru… Miałem już przyjemność brać udział w takim wydarzeniu. Prędkość, przeciążenia, przyspieszenie – te aspekty są wręcz niesamowite, budują w nas niewyobrażalną ilość adrenaliny. Nie mogę się doczekać, mam nadzieję że znów przyjdzie mi zasiąść za kierownicą 911. Model Turbo S jest fantastyczny, to wymarzony samochód.
RR: Na koniec, jak oceniłbyś organizację, rozwój turnieju organizowanego przez drużynę Ragnar Simulator? Co podoba Ci się najbardziej w czempionacie PESCP?
JM: Jak zawsze, moja ocena jest bardzo pozytywna! Wszyscy wiemy, jak istotny jest stały rozwój simracingu. A cykl PESCP pokazuje, iż w tym świecie drzemie wielki potencjał. To znakomity turniej – wspierany przez rodzimy oddział marki Porsche, branżowe redakcje i media. Wszystko to okraszone jest relacjami na żywo. Czasami czujemy się, jak kierowcy wyścigowi z pierwszych stron gazet. Trzymam więc kciuki za chłopaków i… oby tak dalej!
Powitajmy nowego króla PESCP!
Kuba Maciejewski przeciął sezonową metę z wynikiem 322 punktów. Jerzy Glac (Williams) zapisał na swoje konto 288 „oczek”, a wirtualne „pudło” uzupełnił reprezentant Apex One, Mateusz Łuczak (236 punktów). Czołową piątkę czwartego sezonu Porsche Esports Sprint Challenge Poland dopełnili Daniel Libront (Apex One) i Nikodem Wierzbicki (Drago Racing).
Komplet informacji o Porsche Esports Sprint Challenge znajdziecie na stronie mistrzostw. Zachęcamy też do odwiedzenia mediów społecznościowych PESCP i Ragnar Simulator. Po więcej wiadomości ze świata esportu oraz simracingu zapraszamy Was na rallyandrace.pl.
W Rally and Race cenimy sobie zdanie naszych czytelników. Zachęcamy Was do wyrażania własnych opinii i dyskusji w mediach społecznościowych. Jesteśmy też otwarci na wymianę argumentów. Wspólnie budujmy i wspierajmy społeczność kibiców oraz polski motorsport!