Kartingowy evergreen. Czyli „ile trzeba mieć, żeby ryzykować w razie się straci”?

Łowca Patentów
Łowca Patentów © KSP Reportages

Gadanie Kontrolne – Kartingowy Wtorek

Formuła 1. Wielkie marzenie każdego młodego kartingowca. To „królowa motosportu” jest od wielu lat magnesem przyciągającym na kartingowe tory tysiące śmiałków marzących o wielkiej karierze kierowcy. Pretendentów do F1 możemy liczyć w setkach tysięcy, ale na najważniejszym wyścigowym padoku jest ich zaledwie 21. Jednak na samym początku drogi do F1 niewielu się zastanawia jaki trzeba zgromadzić budżet, aby się tam znaleźć.

Jakiś czas temu hiszpański serwis Bussines Sport wyliczył kwoty i umieścił je na grafice, która prezentuje orientacyjny budżet i ścieżkę dotarcia do „królowej motosportu”. Pamiętacie słynny skecz kabaretu Dudek pt. Sęk? W rozmowie dwóch bohaterów pada tam kluczowe pytanie, od którego zaczyna się każdy interes: „Ile trzeba mieć, żeby ryzykować w razie [gdy] się straci?” Nie oszukujmy się. W dzisiejszym świecie wszystko wydaje się być interesem, czego przykładem wydarzenia z udziałem naszego eksportowego kierowcy, Roberta Kubicy. Kto łudzi się, że to, że za jego plecami stoi największa polska firma i robi to tylko „ku chwale ojczyzny” jest w błędzie. Efektami zaangażowania Orlenu w projekt „Robert Kubica” chwalił się po roku jego trwania szef koncernu, który stwierdził, że Orlen „zarobił na tym” pośrednio i bezpośrednio w granicach 600 milionów złotych. Dziś jest to grubo ponad półtorej miliarda złotych, a sama obecność marki polskiego giganta podczas transmisji z wyścigów F1 tylko w 2019 roku wygenerowała ekwiwalent reklamowy na poziomie ponad 110 milionów złotych. Przypomnijmy, Orlen zainwestował w ten projekt kilkukrotnie mniej, więc wydaje się być to bardzo dobry interes.

Największym marzeniem wielu kierowców kartingowych jest F1. Jednak za ścieżką dotarcia do „królowej motosportu” kryje się długa droga usłana przeciwnościami i górą potrzebnych na ten cel pieniędzy. Górą… dosłownie. Wielu kierowców wyobraża sobie, że ich jedynym i najważniejszym argumentem w zmaganiach z pokonaniem tej drogi jest talent. I to on otworzy sejf hojnych sponsorów, pomocnych w dostaniu się bardzo szybko na szczyt. To dość ryzykowna wizja, bo nawet najbardziej znane z zaangażowania we wsparcie młodych talentów sektory gospodarki zaczynają zmniejszać swój udział, a pokonanie poszczególnych szczebli kariery wyścigowej bez zaangażowania znacznych kwot „z zewnątrz” stało się dziś praktycznie niemożliwe. Oczywiście są wyjątki od tej reguły, co doskonale pokazują jednostkowe przykłady zawodników, którzy wspięli się na szczyt. Pamiętajcie jednak, że wszędzie tam, gdzie potrzebna do rywalizacji jest benzyna, oddzielny szeroki strumień trzeba stworzyć dla gotówki, która determinuje długość drogi każdego kierowcy, jej czas i również cel. Niekoniecznie na sam szczyt.

ZOBACZ RÓWNIEŻ – Kto się przed kim broni w kartingu

Od kilku lat obserwuję kolejne roczniki młodziutkich kierowców kartingowych, oraz ich rodziców, którzy z wypiekami na twarzy snują wizje po kolejnym zwycięstwie w zawodach krajowych i zagranicznych. A prawda jest niestety brutalna. Jeśli nie masz (bardzo) dużego konta bankowego lub nie jesteś wspierany przez dużą markę lub producenta zaangażowanego w motosport, znającego specyfikę tej dziedziny sportu i/lub nie masz za plecami silnej federacji albo środowiska lobbystów, musisz być gotowy na weryfikację swoich celów…

Karting jest pierwszym i, zwłaszcza dzisiaj, koniecznym krokiem w karierze każdego kierowcy mierzącego się z celem dotarcia do F1. Jest również wspaniałą dyscypliną motosportu, potrafiącą wychować i rewelacyjnie przygotować do życia każdego człowieka. Nie jest więc aż tak źle, bo jeśli młody człowiek trafił już na kartingowy tor, to trafił bardzo dobrze. Oddzielną kwestią jest motywacja i cel postawiony na początku drogi lub wykuwający się w trakcie kartingowej kariery każdego z nich.

Przyjrzyjmy się zatem uważnie schematowi opracowanemu przez Business Sport jakiś lat temu. Z pewnością kwoty przedstawione na obrazku wypadałoby zweryfikować i dopasować do dzisiejszej rzeczywistości. W dzisiejszy Kartingowy Wtorek ten schemat po raz kolejny trafił na ekran mojego komputera. Czy autorzy przesadzili z wymaganym budżetem? Czy rzeczywistość może okazać się jeszcze bardziej kosztowna niż jest?

Kierowco kartingowy – zrób swoją kalkulację! I pamiętaj, że będąc kartingowcem nic nie tracisz, a już wiele zyskałeś. Przekonasz się za jakiś czas.

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Patent na mistrza. Kto ma prawo do tytułu?