Renault Megane to model, który znamy jako doskonały sprzęt do walki o puchary we wszelkiego rodzaju imprezach typu time attack i supersprintach… Tym razem jednak przez skrajną nieodpowiedzialność kierowcy był samochodem, w którym zginęły cztery młode osoby, i o mały włos do listy ofiar nie dołączył pieszy.
Wspominamy to wydarzenie tylko po to, aby podkreślić, że w tej sytuacji nie powinniśmy doszukiwać się drugiego dna i mimo niesamowitej tragedii podkreślić jedno. Mianowicie to, że miasto nie jest miejscem do tego typu ewolucji. Jako że w aucie zginął syn osoby określanej mianem celebrytki – Sylwia Peretti wypadek owiany jest sporą dozą kontrowersji, domysłów, a nawet są próby prostowania rzeczywistości.
Zobacz również: Gruzem e36 na studniówkę? Nie dojechali
Stanowisko policji jest jednoznaczne
Kierujący Renault Megane jadący Aleją Krasińskiego w kierunku Mostu Dębnickiego stracił nagle panowanie nad pojazdem, potrącił słupki zawężające jezdnię, przejechał przez skrzyżowanie w lewą stronę, uderzając w słup sygnalizacji świetlnej i lampę oświetlenia ulicznego, a następnie zjechał, dachując, po schodach na Bulwar Czerwieński gdzie z kolei uderzył w betonowy murek okalający ścieżkę dla pieszych – to wstępne ustalenia policji dotyczące okoliczności wypadku, do którego doszło w sobotę 15 lipca w centrum Krakowa.
Kto kierował Renault Megane?
Odnosząc się do doniesień medialnych mówiących, że kierowcą była inna osoba, informujemy, iż wszystkie ustalenia wskazują, że to Patryk P. kierował wskazanym samochodem. W szczególności wskazują na to czynności identyfikacyjne na miejscu zdarzenia, materiał fotograficzny i nagranie z monitoringu ulicznego, na którym widać jak Patryk P. chwilę przed wypadkiem wsiada za kierownicę swego samochodu – informuje policja
W internecie czytamy oczywiście o tym, że kierowca był „doświadczony” i miał styczność z różnymi, bardzo mocnymi autami. Skomentujemy to krótko, ciężko jest mówić o doświadczeniu u kierowcy, który prawo jazdy posiada dosłownie 5-6 lat. Obcowanie z mocnymi autami, również nie jest żadnym wyznacznikiem i nie zastąpi rozsądku. Jazda z taką prędkością, po centrum miasta, z trójką pasażerów… Tego już nie trzeba chyba komentować, a w przypadku nieżyjącej osoby, wręcz nie wypada używać mocnych słów.
Jeździjcie bezpiecznie, a granice swoje i swoich maszyn sprawdzajcie na torach wyścigowych.
Prośba do koleżanek i kolegów z mediów: nie nazywajcie tego wybryku „rajdem” ani „wyścigami”! Ten przejazd przez miasto to czysta głupota i nie ma nic wspólnego ze sportami motorowymi, oprócz tego, że użyto tu bardzo dobrego, sportowego auta.
fot. Policja małopolska