Największy strajk w historii Las Vegas tuż przed weekendem F1

Fot. Javon Swaby

Inauguracyjne Grand Prix Las Vegas to największe przedsięwzięcie Liberty Media od momentu wykupienia praw komercyjnych do Formuły 1. Projekt napotyka ciągle na nowe przeszkody, a najnowszą może być największy strajk w historii miasta.

Zamiar organizacji wyścigu ulicznego w stolicy hazardu ogłoszono w marcu ubiegłego roku. Właściciele Formuły 1 testują przy tym zupełnie nowy dla siebie model biznesowy i zamiast zawrzeć umowę z lokalnym promotorem, sami zajęli się organizacją wydarzenia poprzez swoją spółkę Live Nation.

Liberty Media początkowo wykonało wszystkie właściwe ruchy, zawierając umowę nie tylko z miastem, ale również właścicielami wszystkich liczących się hoteli i kasyn znajdujących się wzdłuż wytyczonej nitki toru. Od tamtej pory szło już coraz gorzej.

FOM wykupiło kawałek ziemi pod budowę budynku garaży oraz padoku, lecz prace nie ograniczały się tylko do tego obszaru. Roboty drogowe i stawianie trybun ciągną się od miesięcy, paraliżując ruch uliczny i uniemożliwiając dostęp do najważniejszych atrakcji miasta. Zlikwidowano także wiele okazałych drzew, co zmieni wygląd Las Vegas na długie lata i kłóci się z proekologicznym wizerunkiem, jaki mistrzostwa kreują wokół siebie.

Właściciele F1 narazili się też niezliczonym mniejszym lokalom, żądając od niektórych z nich milionowych opłat za to, by nie świecić ich gościom w twarz. Z tego ostatniego w końcu się wycofano, ustanawiając jednakową dla wszystkich stawkę 50 tysięcy dolarów, która obejmuje również licencję na transmitowanie wyścigu na telewizorach wewnątrz lokalu. Zarządcy lokali są z nowych warunków bardzo zadowoleni, bowiem są bardzo podobne do tych stawianych przez ligę NFL w związku z meczem o mistrzostwo Super Bowl.

Zmniejszenie haraczu tylko dołożyło się do kosztów, które już dawno wymknęły się spod kontroli. Grand Prix Las Vegas ma być jednak 10-letnim przedsięwzięciem, dlatego Liberty Media oficjalnie nie przejmuje się tym faktem.

Bilet na F1 za 5 mln dolarów

Największy strajk w historii Las Vegas

Co innego partnerzy wyścigu, którzy liczyli na zyski w związku z obiecywanym 1,3 miliarda dolarów mającym zasilić lokalną gospodarkę. Choć utarg faktycznie może taki być, to kasyna i hotele nie wyjdą na tym tak dobrze jak liczyły z powodu strajku pracowników.

Nawet 35 tysięcy pracowników w 18 lokalizacjach może rozpocząć w piątek – na tydzień przed wyścigiem – największy strajk w historii Las Vegas. Są to członkowie największego związku zawodowego w mieście, który domaga się największej podwyżki płac, jaką kiedykolwiek wynegocjowali. Poprawy warunków chcą dochodzić również pracownicy hoteli.

Trwające od kilku miesięcy negocjacje z MGM Resorts, Caesars Entertainment i Wynn Resorts nie przynoszą efektów, w związku z czym podczas weekendu Grand Prix może zabraknąć pracowników do obsługi gości.

Przedstawiciel związku zawodowego poinformował, że zaoferowane im warunki są «historyczne», lecz nieadekwatne do rekordowych zysków, jakie generują hotele.

Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata motorsportu obserwuj serwis RALLY and RACE w Wiadomościach Google.