BMW upraszcza wszystko – jako pierwszy MINI Cooper

Fot. BMW

Koncern BMW zrywa z kontrowersyjną stylistyką i wraca do prostych samochodów – przynajmniej tak brzmi stanowisko firmy. W najbliższych latach czeka nas spora wizualna transformacja oferty, a na pierwszy ogień poszedł MINI Cooper. Zaprezentowano zarówno klasyczny model trzydrzwiowy, jak i większy Contryman.

MINI to jeden z najpopularniejszych obecnie samochodów w polskich wyścigach. Możemy je spotkać zarówno w pucharze WORK STUFF Super S Cup, dywizji D4, jak i w nowej grupie RacingN. Jeden z klasycznych egzemplarzy rywalizował przed kilkoma laty nawet w wyścigach historycznych.

Czy nowa, piąta generacja MINI Coopera również będzie cieszyła się takim powodzeniem na torach wyścigowych? Nie jest to wykluczone, chociaż na razie warsztaty mogą się krzywić na to, że przedstawiono ofertę wyłącznie napędu elektrycznego. Silniki spalinowe jednak powinny się pojawić, bowiem MINI planuje odejście od nich dopiero w 2030 roku.

Dostępne jednostki są dwie – pierwsza o mocy 135 kilowatów (184 koni mechanicznych), zapewniająca 290 niutonometrów momentu obrotowego i mocniejsza o mocy 160 kW (218 KM) i momencie 330 nM. Pomimo większego akumulatora (54,2 kWh względem 40,7 kWh), mocniejsza wersja zapewnia lepsze osiągi i przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 6,7 sekundy. Zasięg ma wynosić 305 lub 402 kilometry w zależności od akumulatora, a samochód będzie obsługiwać szybkie ładowanie z mocą nawet do 95 kW.

Akumulator w podłodze zapewni niski środek ciężkości, co w połączeniu z nieco większym rozstawem kół i osi, nowym zawieszeniem i szerszymi oponami, mają zapewnić lepszą dynamikę i komfort jazdy, a także stabilność karoserii.

Zobacz też: BMW M2 najszybszym kompaktem na Nürburgringu

Prostota ponad wszystko – nowy design MINI

Fot. BMW

Najwięcej uwagi budzi jednak nowy język stylistyczny, który jest zapowiedzią tego, co zobaczymy również w samochodach BMW. Postawiono na maksymalną prostotę, zachowując najważniejsze cechy MINI, czyli krótkie zwisy karoserii, krótką maskę oraz długi rozstaw osi z dużymi kołami.

Pozbyto się jednak wszystkich dodatków, a każdy element samochodu ma zawrzeć się w jego bryle. Nawet w pakiecie stylistycznym John Cooper Works nie uświadczymy więc poszerzonych nadkoli czy listew progowych, a możemy liczyć co najwyżej na obramowanie atrapy chłodnicy. W tym szaleństwie jest jednak metoda – poza uproszczeniem produkcji, marka osiągnęła współczynnik Cx 0,28.

Maksymalnie uproszczono także wnętrze. BMW całkowicie pozbyło się zegarów za kierownicą i przeniosło wszystkie wskaźniki na wyświetlacz umieszczony nad konsolą centralną. Podobne rozwiązanie swego czasu wprowadziła Toyota, a jeśli nie chcemy odrywać oczu od drogi, żeby skontrolować prędkość czy zasięg, konieczne będzie dopłacenie za wyświetlacz HUD.

Fot. BMW

Poza hatchbackiem, firma zaprezentowała także nowego Countrymana z systemem jazdy półautomatycznej poziomu 2 oraz silnikami o mocy 150 i 230 kW. Mocniejsza wersja będzie miała napęd na cztery koła. Nowy Countryman to pierwszy model w historii marki produkowany w Niemczech.