Marian Bublewicz – trzydziesta rocznica śmierci wielkiego „Bubla”

Bublewicz
fot. Grzegorz Chyła

Marian Bublewicz to bez cienia wątpliwości jeden z najwybitniejszych kierowców rajdowych w historii polskiego motosportu… „Bubel” zginął tragicznie, 20 lutego 1993 roku, po wypadku na piątym oesie 9. Zimowego Rajdu Dolnośląskiego. Dziś wspominamy naszą legendę, obchodząc 30. rocznicę tego feralnego wydarzenia.

Luty jest najbardziej ponurym miesiącem dla polskich fanów rajdów samochodowych. 13 lutego 2004 na przejeździe kolejowym w Rzezawie straciliśmy Janusza Kuliga. A 20 lutego 1993 odszedł od nas Marian Bublewicz – jeden z najwybitniejszych zawodników w historii. Dziś obchodzimy 30. rocznicę tragicznych wydarzeń na odcinku „Orłowiec – Złoty Stok”.

Bublewicz był prawdziwym pionierem, w wielu dziedzinach. To właśnie jemu przypisuje się założenie pierwszego, tak profesjonalnego zespołu w Polsce (Marlboro Rally Team Poland). Olsztynianin zdobył aż siedem tytułów mistrzowskich w kraju. Wywalczył „srebro” FIA ERC (1992 z Grzegorzem Gacem na prawym fotelu, przegrał z Niemcem Erwinem Weberem). FIA umieściła go w gronie najlepszych, 31 kierowców rajdowych sezonu 1993 (lista „A”).

Zginęło wielu wspaniałych kierowców rajdowych, lecz odczytuję to jako pech, który w tej dyscyplinie przypłacić można dość szybko życiem. Jest to wielka tragedia, gdy w wyniku rywalizacji sportowej umiera człowiek” – Marian Bublewicz

fot. Marian Bublewicz – oficjalny profil Facebook

„Orłowiec – Złoty Stok”

Załoga Bublewicz/Żyszkowski przystępowała do sezonu 1993 w roli absolutnych faworytów, będąc prawdziwymi gwiazdami rodzimych odcinków specjalnych. Marian i Ryszard tworzyli niezwykle zgrany duet – współpracowali ze sobą od blisko dekady, a już pierwsza, wspólna kampania zakończyła się wielkim sukcesem (tytuł mistrzowski w 1983, FSO Polonez 2000). Przez ostatnie dwa lata dominowali w RSMP, wygrywając „generalkę” zarówno w 1991 jak i 1992 roku (oba triumfy w ekipie Marlboro Poland na Fordzie Sierra RS Cosworth 4×4). Nic więc dziwnego, że na 9. Zimowym Rajdzie Dolnośląskim 1993 pojawili się z „jedynką”.

Tragiczną śmierć Mariana Bublewicza poprzedziła seria niefortunnych zdarzeń. „Bubel” nie mógł wystartować w swoim samochodzie, pożyczył więc Sierrę przygotowaną przez stajnię RAS Sport z Belgii (egzemplarz Patricka Snijersa). Nasz czempion otrzymał do dyspozycji samochód z równym rozdziałem napędu, sam preferował jednak maszyny tylnonapędowe. Rodzina Mariana sugerowała mu wycofanie się z rajdu, jednak on nie brał tego pod uwagę.

Niestety, urzędujący mistrzowie RSMP rozbili się na piątej próbie sportowej, oesie „Orłowiec – Złoty Stok”. Pechowo, wypadając z zakrętu wbili się w okoliczne drzewo, które przygniotło i zakleszczyło kierowcę. Pilot opuścił pojazd praktycznie bez szwanku. Bublewicz pozostawał przytomny, koordynował akcję, starał się pomóc służbom. Te przyjechały niestety za późno, i bez niezbędnego sprzętu potrzebnego do cięcia blachy. To znacznie opóźniło transport do szpitala. U poszkodowanego stwierdzono złamane udo i miednicę oraz uszkodzony pęcherz. Stracił też blisko dwa litry krwi. Podczas zaszywania pęcherza doszło do zatrzymania akcji serca. „Bubel” zmarł w szpitalu w Lądku zdroju, na skutek odniesionych tego dnia obrażeń.

Tabelę wyników 9. Zimowego Rajdu Dolnośląskiego 1993 znajdziecie na ewrc-results.com. O nowościach ze świata dolnośląskich, asfaltowych oesów przeczytacie na rallyandrace.pl.