Operacja na otwartym sercu nie przeszkodzi kierowcy rajdowemu

Fot. Jaanus Ree / Red Bull Content Pool

Choć Heikki Kovalainen dla wielu znany jest głównie jako były kierowca Formuły 1, czytelnicy RALLY and RACE doskonale wiedzą, że jego kariera trwa nadal. A przynajmniej trwała przed nastaniem problemów zdrowotnych.

Fin, który odniósł jedno zwycięstwo w Formule 1, przez wiele lat startował w prestiżowej japońskiej serii Super GT, a także zaczął brać udział w rajdach na terytorium kraju kwitnącej wiśni.

Kovalainen brał nawet udział w dwóch ostatnich edycjach Rajdu Japonii, debiutując w Rajdowych Mistrzostwach Świata za kierownicą Škody Fabii R5. Wszystko wskazywało na to, że w tym roku ponownie wystartuje, za kierownicą najnowszej Toyoty GR Yaris Rally2. Plany pokrzyżował jednak zdiagnozowany u niego tętniak aorty wstępującej, którego leczenie wymaga operacji na otwartym sercu.

42-latek nie objawiał żadnych symptomów choroby serca, a diagnoza padła podczas badań okresowych, którym poddał się z racji wieku.

„Jest już na tyle zaawansowany, że jest dla mnie trochę groźny” – powiedział Fin redakcji DirtFish. „Jeśli pęknie, to nie będzie natychmiastowa śmierć, ale szanse na przeżycie są niskie. Lekarka powiedziała, że muszę zwolnić w moim życiu i mogę grać w szachy czy golfa, ale muszę odstawić inne rzeczy i zadbać o siebie”.

Powrót po operacji

Kovalainen skonsultował się z wieloma specjalistami, którzy byli zgodni co do potrzeby operacji: „Mógłbym żyć bez niej, ale wtedy oczywiście nie byłoby rajdów ani niczego, co podnosiłoby moje tętno czy ciśnienie krwi. Postanowiłem podjąć niewielkie ryzyko, aby powrócić do normalnego życia. Zobaczymy, czy będzie to oznaczać powrót do rajdów. Jest 95-96% szans, że wszystko pójdzie dobrze, ale zawsze jest szansa na komplikacje, a w najgorszym wypadku zostanę na stole operacyjnym. Ryzyko jest jednak zawsze, zwłaszcza gdy ścigasz się po lesie, zawsze coś może pójść nie tak”.

Fin najprawdopodobniej podda się operacji w przyszłym miesiącu, po czym powrót do pełnej sprawności zajmie mu około roku, wykluczając go z całego sezonu startów.

„Wciąż lubię rajdy i czuję do nich pasję, więc biorę to pod uwagę przy podejmowaniu decyzji. Choć nie jest to w życiu najważniejsze, mam z tyłu głowy, że z pewnością powrócę do rajdów, gdy to będzie za mną”.

Podobają się Tobie nasze newsy? Obserwuj RALLY and RACE także na Google News.