Szymon Mazur: „Rajd Wikinga powinien być ciężką przeprawą”

Wikinga
fot. Dyziek Krzyżanowski

Nie owijając w bawełnę, ósma edycja Rajdu Wikinga była jedną z największych, motorsportowych imprez w sezonie 2023. Na starcie stanęła grubo ponad setka drużyn, a do biało-czerwonych flag na bocznych szybach dołączyły także czeskie sztandary gości zza południowo-zachodniej granicy. Jak wyglądała organizacja finałowej rundy MSP Rally Trophy? I czym zaskoczy nas przyszłoroczna edycja? Pytamy o to Szymona Mazura, twórcę dolnośląskiego, rajdowego… Ragnaroku.

„W mroźnej i śnieżnej krainie skutych lodem Gór Sowich, gdzie żyje dziś ostatni prawdziwy Wiking, ponad stu śmiałków stanęło do wali o jego topór…”. Sformułowanie zacytowane z facebookowego profilu ekipy BGM Sport idealnie oddaje klimat BSK Tech 8. Rajdu Wikinga, finałowej odsłony czempionatu MSP Rally Trophy. Tegoroczny „Monte Wiking” zaskoczył na wiele sposobów – od piekielnie trudną, zimową aurę po… niezwykle bogatą listę zgłoszeń. Przede wszystkim, zmagania na Dolnym Śląsku dostarczyły nam nie lada emocji, zarówno pod względem walki o koronę Pucharu Sudetów, jak i samą formę mroźnego… Ragnaroku.

Jak wyglądała organizacja tej imprezy? Z jakimi problemami zmagali się włodarze rajdu i jakie towarzyszyły im emocje? I przede wszystkim, co szykują na przyszłoroczną edycję? Pytamy o to Szymona Mazura, włodarza dzierżoniowskiego imprezy z ekipy BGM Sport.

Wikinga
fot. Roman Podfigórny & Podfigor Foto Team

Zasłużony odpoczynek

RR: Za nami kolejna edycja Rajdu Wikinga. Udało Wam się już trochę odpocząć? Rozgrzać, wysuszyć buty, zrzucić śnieg z kapelusza? Sezon jest już zamknięty?

SM: Buty były dobre, więc nie przemokły. Jednak śniegu do zrzucania jest jeszcze całkiem sporo, ba, trochę go dopadało! Powoli dochodzimy do siebie, zamykamy różne zagadnienia formalne, rozliczeniowe. Pozostaną tematy naprawy dróg, bo nie ukrywajmy, zwłaszcza te w Dobrocinie dostały trochę w kość. Lecz obecnie to kwestia, nomen omen, „zamrożona”. Wrócimy do tego już na wiosnę, kiedy minie zima. Kończymy sezon 2023, ale nie oznacza to, że kończymy pracę. Powoli zaczynamy już myśleć o 2024, o dziewiątej edycji Wikinga.

RR: Opowiedz, jakie emocje towarzyszyły Ci podczas rywalizacji? Zapewne były nerwy, stres, nutka niepewności. To oczywiste, kiedy jest się poniekąd „twarzą” całego przedsięwzięcia. Ale na koniec pojawiła się duma, może wzruszenie? Czy jesteś w pełni zadowolony z tego jak wyglądał tegoroczny, rajdowy Ragnarok?

SM: Jak to mówią, sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. Ważne jest to, że BSK Tech 8. Rajd Wikinga był imprezą organizowaną przez zespół zaufanych ludzi. Naturalnie pojawiały się nerwy, jednak czułem wewnętrzny spokój i pewność. Wiedziałem, że mam obok siebie zaufane grono, zaś wiele kwestii dopięliśmy na ostatni guzik dużo wcześniej.

Obawialiśmy się o tematy, na które nie mieliśmy wpływu… Zimowa aura sprawiła psikusa również nam. Były więc wątpliwości, czy uda się przejechać wszystkie oesy, czy gdzieś po drodze nic się nie wydarzy. Ustaliliśmy ze służbami godziny zamknięcia dróg, których nie mogliśmy wydłużyć. Gdzieś wisiało nad nami takie widmo, że po prostu nie zdążymy, że przez ewentualne opóźnienia na trasie czy wypadki nie przejedziemy pełnego dystansu…

A na koniec, kiedy ostatnia załoga przecięła metę lotną OS9, poczułem dumę. Cała ekipa Rajdu Wikinga sprawiła, że bezpiecznie dojechaliśmy do końca, zawodnicy byli zadowoleni. Pewnie, nie ustrzegliśmy się błędów, ale wiemy jak je wyeliminować i wiemy co poprawić!

fot. Roman Podfigórny & Podfigor Foto Team

Sudecka, rajdowa przeprawa

RR: Faktycznie, tegoroczny „Wiking” był skuty lodem i obsypany grubą warstwą śniegu. Uważasz iż była to zaleta tej edycji? Życzysz sobie podobnych warunków w przyszłości, czy jako organizator wolałbyś stricte jesienną lub deszczową aurę?

SM: Wiesz, ze względów bezpieczeństwa wolałbym, żeby była to właśnie taka, zaśnieżona runda. Wiking jest szybkim rajdem pełnym pułapek. I w przeszłości zdarzało się, że załogi nie dojeżdżały do mety ze względu na „dzwony”… Na odcinkach tej imprezy jest gdzie się rozpędzić. W tegorocznej edycji prędkości były znacznie mniejsze, zawodnicy podróżowali bardziej ostrożnie. Z tej perspektywy, była to ogromna zaleta. Jednakże ta ostra i mroźna aura dała się we znaki obsłudze rajdu, pracownikom bezpieczeństwa. Należą się ogromne brawa i niski ukłon dla wszystkich, którzy stali na oesach, dostali przecież mocno w kość.

Z drugiej strony, dla mnie Wiking powinien być właśnie taką ciężką przeprawą. Taka jest charakterystyka, natura tej rundy. Organizujemy ją na przełomie dwóch pór roku, kiedy zima przeplata się już z jesienią. Ta nieprzewidywalność to prawdziwy smaczek tej rundy.

fot. Roman Podfigórny & Podfigor Foto Team

Mroźne wyzwanie

RR: Wiemy, że sam masz w sobie duszę rajdowca, masz samochód z klatką. Więc nie korciło Cię, żeby choć na chwilę odłożyć telefon, wyjść z centrum kierowania rajdem i pościgać się z chłopakami na „Różanej”, „Jodłowniku” i „Dobrocinie”?

SM: Nie było takiej opcji, bo moja Honda jest na razie rozebrana… Ale powiem szczerze, miałem na to pewien pomysł. Miałem pokonywać odcinki wraz z Asią Piątek, jadąc jako załoga funkcyjna. Przy okazji miałem ją odrobinę pouczyć opisu. Daliśmy radę pokonać wyłącznie dwa oesy. Było za dużo obowiązków, telefon, spraw do załatwienia oraz tych, które trzeba było pilnie wyjaśnić. Nie mogłem pozwolić sobie na to, by oddalić się z CKR.

To boli, bo chciałoby się założyć kask, stanąć na starcie. Staram się bowiem organizować takie rajdy, w jakich sam chciałbym jeździć. BSK Tech 8. Rajd Wikinga był jednym z nich!

RR: Pomijając poranne opóźnienie, czy wszystko poszło sprawnie? Pojawiły się pogłoski o kłopotach na jednym z oesów. Ktoś rzucał Wikingom kłody pod nogi?

SM: Na jednym z przejazdów OS „Różana” na trasie pojawił się nieproszony gość w aucie terenowym. Wjeżdżając na trasę omal nie przejechał dwóch pracowników bezpieczeństwa. Natychmiast podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu rywalizacji, ogarnęliśmy sytuację. Z mety stop wyruszył też radiowóz. Pech chciał, że kiedy nasz „gość” zauważył policję, zjechał w pole. I niestety, mundurowi nie mieli możliwości, by go dogonić. Mamy jego numery, zaś sprawa została przekazana dalej. Poza tym, nie mieliśmy żadnych większych problemów.

fot. Roman Podfigórny & Podfigor Foto Team

Co w przyszłorocznym menu?

RR: Rajd Wikinga 2023 przechodzi do historii. Warto aby to wybrzmiało – razem ze swoją drużyną przygotowałeś naprawdę znakomitą, emocjonującą imprezę. Rodzi się więc pytanie, co szykujecie na przyszły rok? Czy 9. Wiking pozostanie finałową rundą Pucharu Sudetów organizowanego przez Walimskie Horyzonty?

SM: Na pewno postaramy się o odpowiedni i bardzo widowiskowy prolog. Dziś mogę tylko zdradzić, iż celujemy w około pięćdziesiąt kilometrów oesowych, szykujemy świetne trasy. 9. Rajd Wikinga będzie również fajniejszy, bardziej widowiskowy oraz przyjemniejszy dla kibiców na trasie. Znacząco zmieni się formuła imprezy, ale więcej zdradzimy już później.

Zarys, kręgosłup tej imprezy mam już w głowie. Teraz pozostaje wszystko przygotować i dopiąć. Jak to mówią, biznes woli ciszę… Więc dziś nie chcę odsłonić wszystkich naszych kart, cierpliwości. Oczywiście, serce chciałoby więcej i więcej, i chcielibyśmy rozwinąć tę imprezę. Myśleliśmy o tym już w tym roku, jednak nie pozwoliły na to wysokie koszty…

Nasze ręce wiąże nieco przyszłoroczna ustawa, która wejdzie w życie od czerwca… Mogę jednak zagwarantować, iż nie zamierzamy się poddawać. Włożyliśmy w to mnóstwo pracy, serca, zaangażowania. Zrobiliśmy za dużo żeby odpuścić, aby po prostu powiedzieć „pas”.

Wikinga
fot. Roman Podfigórny & Podfigor Foto Team

Polska gościnność

RR: Patrząc na opinie zawodników, tegoroczny Wiking był sporym sukcesem. Na trasie pojawiło się też sporo załóg z Czech, co traktujemy za sporą nowość. Czy masz jakieś oficjalne wieści zza granicy? Jak oceniają ten rajd? Czy jest szansa, że w przyszłym roku w parku serwisowym poczujemy więcej… smażonego sera?

SM: Za sprowadzenie ich na nasze trasy dziękujemy „Wojtasowi”, który najpierw zaprosił ich do nas a potem obiecał, że nie będą tego żałowali. Z tego co mi wiadomo, już czekają na… otwarcie listy zgłoszeń na Walimską Zimówkę. To chyba najlepsza recenzja, prawda?

Myślę, że zasmakowali w naszym ściganiu. Zapewne wielu z nich zaskoczyła ta aura, paru wycofało się z imprezy ze względu na brak odpowiedniego ogumienia. Próbowali przetrwać pierwszą pętlę na „intermediach”, ale szybko zrozumieli że to misja samobójcza, odpuścili. Jedna z załóg wbiła się jednak na podium w swojej klasie, za co należą się wielkie brawa.

Wiking był dla nich czymś nowym. To taka zależność, Polacy uważają że oesy w Czechach są o wiele trudniejsze, zaś Czesi czują większy respekt przed naszymi sprawdzianami. To kwestia tego kto gdzie się wychowa… Lecz skoro naród słynący z miłości do jazdy na opis tak ochoczo poleca nasze imprezy, to możemy być spokojni. Bo… zrobiliśmy dobrą robotę!

Czekamy na dziewiąty Rajd Wikinga!

Na odcinki zlokalizowane w okolicach Dzierżoniowa wyruszyło blisko sto dwadzieścia załóg. Najszybszą z nich był duet Bartolini Ukasz w Subaru Imprezie. Z niebywałą dumą możemy ogłosić, iż drugie miejsce zajęła reprezentacja Rally and Race Teamu – Krzysztof Czechak i Bartosz Michalski. Nasi redakcyjny koledzy stracili przeszło osiemnaście sekund. Podium finałowej rundy Rajdowego Pucharu Sudetów uzupełnili Bati/Rafano w Mitsubishi Lancerze. Pomimo ósmego miejsca na Wikingu mistrzami MSP Rally Trophy zostali Thief i Jeż Jerzy.

Komplet informacji o 8. edycji Rajdu Wikinga znajdziecie na oficjalnej stronie organizatora. Po więcej emocji z dolnośląskich odcinków specjalnych zapraszamy Was na rallyandrace.pl.

W Rally and Race cenimy sobie zdanie naszych czytelników. Zachęcamy Was do wyrażania własnych opinii i dyskusji w mediach społecznościowych. Jesteśmy też otwarci na wymianę argumentów. Wspólnie budujmy i wspierajmy społeczność kibiców oraz polski motorsport!