Jerzy Glac: „Stawiam na rozwój i współpracę z Williamsem”

Glac
fot. Porsche Esports Sprint Challenge Poland

Sezon Porsche Esports Sprint Challenge Poland 2023 przeciął linię mety, za nami finałowa runda tegorocznej kampanii. Czas więc przyłączyć się do świętowania i hucznej celebracji mistrzowskich tytułów, oddając zwycięzcom należny im hołd. Naszym dzisiejszym rozmówcą będzie Jerzy Glac – kierowca akademii Williamsa, który po wiktorii w sezonie 2022 musiał zadowolić się tytułem wicemistrzowkim.

Jerzy Glac wypłynął na szerokie, simracingowe wody w sezonie 2022, kiedy to w barwach drużyny Triton Racing sięgnął po królewskie insygnia Mistrzostw Polski Digital Motorsport, rozgrywanych w ramach czempionatu Porsche Esports Sprint Challenge Poland. Sukces na krajowym podwórku sprawił, iż Glac prędko wbił się do panteonu najlepszych, wirtualnych kierowców nad Wisłą, zyskując angaż w ekipie… Williams Esports. Uzbrojony we wsparcie legendarnej stajni Franka Williamsa, Glac przystąpił do obrony mistrzowskiego pasa PESCP.

Zobacz teżPZM: „Naszym postulatem nie było wprowadzanie „monopolu”

Po bratobójczej walce w 2022, sezon 2023 przyniósł znacznie trudniejsze wyzwanie. Jerzy musiał bowiem zmierzyć się z tercetem Drago Racing – całkowicie nowej siły na rodzimej arenie. Pomimo początkowej dominacji „Dragonów” mistrz pokazał swoje oblicze, powoli przechylając wirtualną szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Szanse na obronę tytułu prysły jednak na finałowym okrążeniu przedostatniego wyścigu, a Glac zwolił simracingowy tron przekazując insygnia władzy w ręce Jakuba Maciejewskiego. Kiedy opadł już simracingowy kurz, Jerzy dokonał chłodnej oceny zakończonych niedawno zmagań, opowiedział o swoich emocjach i zdradził plany na najbliższą przyszłość – zarówno te sportowe, jak i… prywatne.

fot. Porsche Esports Sprint Challenge Poland

Glac zwalnia wirtualny tron

RR: Cykl Porsche Esports Sprint Challenge Poland 2023 dotarł już do swojej stacji końcowej. Jak oceniłbyś ten sezon? Przeżyłeś więcej słodkich, czy gorzkich chwil?

JG: Jeżeli miałbym wziąć pod uwagę całą, tegoroczną kampanię, słodkich momentów było zdecydowanie więcej. Jednak muszę dziś przyznać, że w ostatecznym rozrachunku nie był to do końca udany sezon. Zabrakło kilku detali, które pozwoliłyby rozmawiać dziś z Tobą o obronie mistrzowskiego pasa… 2023 był niezwykle emocjonujący – w 2022 byłem jeszcze „początkującym”, niczego nie musiałem udowadniać, presja była o wiele mniejsza. Wtedy po prostu pędziłem ile sił przed siebie. W tym roku musiałem już mocniej zakasać rękawy. Mimo „tylko” drugiego miejsca jestem jednak zadowolony. I gratuluję Kubie zwycięstwa!

RR: Pamiętam naszą rozmowę przed startem sezonu, zapowiadałeś, że będziesz bić się o wiktorię. Spodziewałeś się, że walka z Drago Racing będzie tak zacięta?

JG: Ich świetna forma nie była wielkim zaskoczeniem, bo wiedziałem że „Dragoni” spędzili trochę czasu w 911 GT3 Cup i mocno przygotowali się do sezonu. Czułem, że będziemy się „ciąć” na dziesiąte sekundy, że przyjdzie mi rywalizować z naprawdę świetnymi kierowcami. Pamiętajmy, że Kuba i Przemek próbowali kwalifikować się do Mistrzostw Świata. To chyba jasny dowód, iż nie mieliśmy do czynienia z amatorami. Byłem na to w pełni przygotowany.

Brazylijska samba

RR: Każdemu medaliście Porsche Esports Sprint Challenge Poland 2023 zadamy jedno, identyczne pytanie. Która runda była najlepsza w Twoim wykonaniu? Czy był moment, w którym czułeś dumę? Z drugiej strony, o jakim wyścigu chciałbyś już zapomnieć, a po przekroczeniu linii mety miałeś ochotę… wyłączyć komputer?

JG: Wskazałbym pierwszy sprint na brazylijskim Interlagos. Po nieco zepsutej „czasówce” startowałem z szóstej pozycji, a mimo tego udało mi się wygrać wyścig oraz… całą rundę. Przemek i Daniel zaliczyli wtedy niezłą ucieczkę od reszty stawki, zdecydowałem się więc zaatakować i finalnie ich wyprzedzić. Był to chyba mój najlepszy występ w tym roku. A co do tych gorszych wspomnień – przedostatni bieg na Monzy. Tam przegrałem mistrzostwo.

RR: A propos Monzy, czy w siedzibie stajni Williams Esports postawiono pomnik dziękczynny dla Twojego drużynowego partnera, który walczył jak lew i pomógł  Ci w ostatecznym ataku? Trzeba przyznać, że Kamil wykonał… tytaniczną pracę.

JG: To fakt, Kamil zrobił tam niesamowitą robotę. Zachowaliśmy się mniej więcej jak Red Bull Racing, gdyby nie on, byłoby po wszystkim… Po prostu, Kamil skradł show. Ludzie z Williamsa powiedzieli już, iż „Grabowski nie ma sobie równych jeśli chodzi o defensywę i działanie zespołowe”. Wielka szkoda, że jego ogromny wysiłek poszedł wtedy na marne.

Glac
fot. Porsche Esports Sprint Challenge Poland

Włoskie kontrowersje

RR: Opowiedz o tym co się tam wydarzyło. Szanse na tytuł straciłeś w zakręcie „Variante della Roggia”, zderzając się z kierowcą Apexa, Mateuszem Łuczakiem.

JG: Mówiąc szczerze, wydawało mi się, że Mateusz nie będzie stawiał tam wielkiego oporu. Nie miał już szans na triumf, ja walczyłem z Jakubem. Spodziewałem się, że nie podejmie tam żadnego ryzyka. Myliłem się, nie odpuścił. Byłem wtedy piekielnie zdenerwowany, bo jakiekolwiek nadzieje na tytuł wyparowały. Jeden zakręt zaważył o wszystkim, Jakub mógł już radować się z wygranej. Na ostatni wyścig nie miałem już chęci, byłem rozgoryczony…

To był znakomity wyścig – po starcie przebiłem się na drugą pozycję, nagle spadłem gdzieś do połowy stawki, później dzięki wsparciu Kamila wróciłem na wirtualne podium. Te nerwy prędko minęły – dokończyłem zawody, pokazałem opanowanie i zimną krew. Simracing nie różni się w tym od „prawdziwego” motorsportu. Kiedy przegrywasz trzeba pokazać klasę. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym później pomyślał, że Jerzy Glac zachował się jak dzieciak.

RR: Na koniec, jak oceniłbyś organizację, rozwój turnieju organizowanego przez ekipę Ragnar Simulator? Idąc dalej, Jerzy Glac ma już plany na kolejne tygodnie?

JG: Obydwa sezony w których wystartowałem wspominam bardzo dobrze. Porsche Esports Sprint Challenge Poland trzyma poziom, to świetna promocja wirtualnego ścigania. W tym roku zawiodła nas nieco transmisja. Jeden drobny minus, bo moi rodzice nie zawsze byli w stanie komfortowo śledzić moje zmagania. Ekipa Ragnar Simulator wykonała jednak kawał dobrej roboty – pod względem organizacyjnym, technicznym czy medialnym. Cykl idzie w dobrą stronę, czuć zaangażowanie i pasję. Mam nadzieję, że najlepsze dopiero przed nami.

Co do moich planów, stawiam na dalszą współpracę z Williams Esports oraz rywalizację na międzynarodowej arenie. Mam wielką nadzieję, że już wkrótce przeniosę się z „Akademii” do głównej drużyny. To mój cel. A treningi i starty łączę z… przygotowaniami do matury.

Powitajmy nowego króla!

Tegorocznym mistrzem cyklu Porsche Esports Sprint Challenge Poland został podopieczny Drago Racing – Jakub Maciejewski. Dublet na włoskiej Monzy ostatecznie przypieczętował jego sprinterski marsz po wiktorię, wieńcząc zaciętą batalię wspomnianych „Dragonów” z reprezentantami stajni Williamsa. Poza nagrodą pieniężną i zaproszeniem na Porsche on Track na torze Silesia Ring, Jakub wywalczył też bezpośredni awans do PESCP Contender Series – czempionatu będącego dziś przedsionkiem Porsche TAG Heuer Esports Supercup.

Maciejewski przeciął sezonową metę z wynikiem 322 punktów. Nasz dzisiejszy rozmówca zapisał na swoje konto 288 „oczek”, a wirtualne „pudło” uzupełnił reprezentant Apex One, Mateusz Łuczak (236 punktów). Czołową piątkę czwartego sezonu Porsche Esports Sprint Challenge Poland dopełnili Daniel Libront (Apex One) i Nikodem Wierzbicki (Drago Racing).

Komplet informacji o Porsche Esports Sprint Challenge znajdziecie na stronie mistrzostw. Zachęcamy też do odwiedzenia mediów społecznościowych PESCP i Ragnar Simulator. Po więcej wiadomości ze świata esportu oraz simracingu zapraszamy Was na rallyandrace.pl.

W Rally and Race cenimy sobie zdanie naszych czytelników. Zachęcamy Was do wyrażania własnych opinii i dyskusji w mediach społecznościowych. Jesteśmy też otwarci na wymianę argumentów. Wspólnie budujmy i wspierajmy społeczność kibiców oraz polski motorsport!