Worek trofeów dla Polaków na Riverside Baja

Co tu dużo mówić – Polacy opanowali Riverside Baja! Z tego węgierskiego rajdu przywieźli dosłownie worek pucharów, bowiem wywalczyli tam sobie najwyższe lokaty, a nawet całe podia w każdej z kategorii, w jakich wystartowali. Rajd był naprawdę trudny i części biało-czerwonych przysporzył problemów, ale ci, którzy szczęśliwie do mety dotarli, święcili triumfy.

Rozegrana w piątek i sobotę węgierska Riverside Baja była drugą rundą Mistrzostw Strefy Europy Centralnej FIA-CEZ oraz otwierającą rundą Mistrzostw Węgier oraz Międzynarodowego Otwartego Pucharu Baja. Polacy licznie stawili się na tym rajdzie i… równie liczne były trofea, jakie tam wywalczyli.

W piątek zawodnicy zmierzyli się z 13,5-kilometrowym oesem, który pokonywali dwukrotnie. Już ten odcinek nie był łatwy, bowiem wymagał technicznej jazdy. Niemniej, po pierwszym dniu rajdu Polacy obejmowali prowadzenie w każdej grupie, jaką reprezentowali, a także w obu generalkach. Liderami rozgrywki samochodów i SSV byłi Tomasz Białkowski i Dariusz Baśkiewicz, a klasyfikacji motocyklowo-quadowej przewodził Adam Krysiak. Główna część rajdu rozgrywana była w sobotę, gdzie do pokonania było łącznie 200 km oesowych – dwie pętle po dwa 50-kilometrowe oesy. Same w sobie nie należały do łatwych, bo miejscami były bardzo szybkie, a inne partie były techniczne, zaś deszczowa pogoda nie ułatwia pokonywania ich. O trudności rajdu może świadczyć to, że na mecie stawiło się zaledwie 16 z 26 załóg samochodowych.

Niestety problemy techniczne wyeliminowały z gry 3 z 4 polskich załóg Dacii Duster: Andrzeja Kalitowicza i Grzegorza Konczaka w Dacii Duster, którzy po pierwszym dniu byli liderami grupy T2, Mariusza i Sabinę Pietrzyckich oraz Tadeusza Rzeżuchowskiego i Adama Biniędę. Do mety nie dotarli też jedni z naszych reprezentantów w grupie T4 – Grzegorz Mikuła i Piotr Szczygieł. Za to polskie załogi i polscy quadowcy, którzy stawili się na mecie, zgarnęli praktycznie wszystko, co się dało.

Walka o zwycięstwo w generalce samochodów i SSV toczyła się dosłownie aż do ostatnich kilometrów. Po piątkowych oesach na prowadzeniu byli Tomasz Białkowski i Dariusz Baśkiewicz, zaś pozycja wiceliderów należała do Miroslava Zapletala i Marka Sykory – każda z załóg miała na swoim koncie zwycięstwo oesowe. Na pierwszym z sobotnich oesów czesko-słowacki duet miał problem z wycieraczkami, przez co stracili sporo czasu, zaś polska załoga dzięki temu umocniła się na prowadzeniu. Na kolejnych oesach natomiast Zapletal z Sykorą odrabiali straty – skutecznie, bo wszystkie kolejne odcinki padły ich łupem. Ostatecznie to właśnie im udało się wygrać, choć dosłownie o włos, bowiem na mecie Białkowski i Baśkiewicz stracili do nich zaledwie 32 sekundy!

Tomasz Białkowski i Dariusz Baśkiewicz natomiast na pocieszenie zwyciężyli w grupie T4. Także najniższy stopień podium w generalce wywalczyła sobie polska załoga, Maciej Stolarski i Bartosz Dzienis, którzy jednocześnie odebrali puchary za 2 miejsce w T4. Polacy ogarnęli całe podium tej grupy, bowiem na 3 miejscu również znaleźli się nasi zawodnicy – Marek Kubiczek i Artur Janda. 4. pozycja w T4 to także Polacy – Piotr i Karolina Otko. 6 miejsce w tej grupie zajęli Marcin Graczyk i Artur Kordala, a 8 Robert Mąsior i Bartłomiej Boba.

Jedyną polską załogą Dacii Duster, jakiej udało się przebrnąć przez trudy rajdu i dotrzeć do mety, byli Bartosz Malawski i Tomasz Mroczek. I to również oni triumfowali w grupie T2.

W klasyfikacji motocyklowo-quadowego Międzynarodowego Otwartego Pucharu Baja, którego pierwszą rundą była Riverside Baja, 4 polskich quadowców dosłownie zgarnęło wszystko. Już po piątkowych oesach zajmowali 4 pierwsze miejsca zarówno w grupie Q2, jak i w generalce. Na czele klasyfikacji znajdował się zwycięzca obu oesów, Adam Krysiak. Kolejne miejsca zajmowali Ireneusz Ostafin, Rafał Jawień i Marcin Wilkołek, którzy na obu oesach zamieniali się kolejnością. Był to dosłownie bratobójczy bój, bo nawet po tych 27 piątkowych kilometrach oesowych dzieliły ich sekundowe różnice. Tak samo sprawy się miały w sobotę. Biało-czerwoni na żadnym z sobotnich oesów praktycznie nie pozwolili nikomu ich rozdzielić, znów walczyli pomiędzy sobą – za wyjątkiem SS3, który Marcin Wilkołek ukończył z 13. czasem. Oba oesy pierwszej pętli padły łupem lidera rajdu, Adama Krysiaka, dzięki czemu umocnił się na prowadzeniu, ale po piętach mu deptał Rafał Jawień, który na obu z nich wykręcił 2. czas, z minimalnymi stratami. Ireneusz Ostafin zgarnął dwa 3 miejsca, zaś Marcin Wilkołek, po nieudanych SS3, odzyskał tempo na SS4, finiszując z 4. czasem. Druga pętla wyglądała już zupełnie inaczej. Zwycięstwami oesowymi podzielili się tym razem Wilkołek (SS5) i Ostafin (SS6), którzy z kolei nie wygrane przez siebie oesy zakończyli z 4. czasem. Z kolei Krysiak i Jawień wzięli miejsca 2 i 3, także dzieląc je między siebie na obu oesach. Krysiakowi to 2 i 3 miejsce na ostatniej pętli wystarczyło do zwycięstwa, ale dosłownie na styk, bowiem po 227 km oesowych rajdu Ostafin stracił do niego jedynie 3 sekundy! Niespełna minuta z kolei oddzieliła od nich Jawienia, który stanął na najniższym stopniu podium. Wilkołkowi natomiast pomimo pechowego SS3 udało się obronić 4 miejsce w generalce, jak i w Q2.

Wśród motocyklistów najszybszym zawodnikiem na Riverside Baja okazał się Słowak Robert Bodor, z 2 miejscem rajd ukończył Czech, znany także z naszych tras – Rudolf Lhotsky, a honor gospodarzy uratował Peter Karpati, który zajął 3 miejsce. W Q1 także triumfował Słowak – Juraj Varga, przed Węgrem Laszlo Balogiem i Czeszką Kristyną Vankovą.

 

AM

Fot. Sari Peter & Csatlos Norbert / Riverside Baja