Jeśli nie jesteście zadowoleni ze swoich świątecznych prezentów, nic nie stoi na przeszkodzie, aby kupić sobie coś lepszego. Wierna replika wyścigowego Ferrari 296 GT3 w skali 1:8 to jedna z ciekawszych propozycji.
Ferrari 296 GT3 szybko podbiło serca fanów włoskiej marki, zdobywając dla niej pierwsze zwycięstwo w 24h Nürburgring. To była wzruszająca chwila, której towarzyszył także nowy rekord dystansu. W przyszłym roku 296 GT3 po raz pierwszy wystartuje w 24h Le Mans, gdzie powinien być godnym następcą 488 GTE.
Przedmiotem tego artykułu nie jest jednak samochód wyścigowy, a jego model w skali 1:8. To dzieło firmy Amalgam, która przywiązuje ogromną wagę do najmniejszych detali. W przeciwieństwie do mniejszych modeli 1:18 bardziej znanych producentów, tutaj wszystko musi się zgadzać.
Począwszy od lotek na końcówkach przedniego zderzaka, przez lusterka na elegancko wygiętych ramionach, po komplet właściwych opon Pirelli, nic nie umknęło uwadze producenta.
Do produkcji modelu 296 GT3 wykorzystano dane CAD prawdziwego samochodu, pochodzące prosto od producenta. Amalgam chwali się, że poświęcił 3000 godzin na dopracowanie wszystkiego tak, aby model można było wyprodukować we właściwej skali, a złożenie każdego egzemplarza trwa 300 godzin.
Wiernie odwzorowano także wnętrze samochodu: pasy, przełączniki, pokrętła, a także kierownicę ze wszystkimi pokrętłami i przyciskami. Do środka można by praktycznie wsiąść poprzez otwierane drzwi.
Niestety, producent nie zdecydował się na zdejmowaną pokrywę silnika, zatem model podwójnie turbodoładowanego włoskiego V6 możemy podziwiać tylko przez „szybę”.
Powstanie tylko 199 sztuk tego ciekawego modelu, którego cena zwala z nóg. To 18900 dolarów, czyli więcej niż zapłacimy za niejeden nowy jeżdżący, pełnowymiarowy samochód z salonu. Podobnie jak w przypadku prawdziwej wyścigówki, możemy zamówić model złożony na indywidualne zamówienie, oczywiście jeszcze droższy.
Jeżeli jesteście zainteresowani, odsyłamy was na stronę producenta.
Podobają się Tobie nasze newsy? Obserwuj RALLY and RACE także na Google News.